fot. Gian Mattia D’Alberto/LaPresse
Emanuel Buchmann, Jai Hindley i Wilco Kelderman stają na starcie Giro d’Italia w Budapeszcie w roli równorzędnych liderów. Zawodnicy Bora-hansgrohe potwierdzili plan wspólnego zawojowania wyścigu podczas konferencji prasowej.
Wilco Kelderman, 5. kolarz ubiegłorocznego Tour de France, nie emanował pewnością siebie. Jego przygotowania do Giro d’Italia zaburzyły problemy zdrowotne. 31-latek od stycznia zaliczył ledwie 14 dni wyścigowych.
Jeśli nie masz wyników, to brakuje ci pewności siebie. Nie powiem, że czuję się świetnie i że przyjechałem tutaj, żeby walczyć o podium. Zobaczę, jak mi pójdzie w pierwszym tygodniu. Potem ocenimy, czy jestem w stanie walczyć w generalce. Za mną dobry okres treningów, czuję się dobrze. Może pewność siebie przyjdzie na Giro
– ocenił realistycznie podczas konferencji prasowej przed startem.
Kelderman na trasie kwietniowego Liege-Bastogne-Liege uczestniczył w dużej kraksie, co dodatkowo skomplikowało jego cykl przygotowań.
Oczywiście to nie jest idealna sytuacja przed Giro. Moje kolano wciąż nie jest do końca wyleczone, ale odczucia z jazdy na rowerze są całkiem w porządku. Mogę jechać full gas. Straciłem przez to kilka dni treningu, ale mam nadzieję, że nie będę miał problemów podczas wyścigu
– tłumaczył Holender.
Jai Hindley po przenosinach do Bora-hansgrohe zdaje się powoli odzyskiwać formę z pandemicznego sezonu. W Tirreno-Adriatico zajął 5. miejsce, czym przypomniał o sobie w kontekście klasyfikacji generalnej Giro d’Italia.
Nie miałem jeszcze problemów ze zdrowiem w tym roku. Tylko na dzień coś mnie złapało przed Liege-Bastogne-Liege, ale szybko się wykurowałem. Jestem zdrowy, oby nogi dopisały
– zameldował 26-latek.
Dla mnie było to spore osiągnięcie. „Tak, okej, to dopiero piąte miejsce”, ale po roku 2021 po prostu miło jest wrócić do czołówki wyścigu i znaleźć się w grze na trudnych etapach. Może nie był to najlepszy wynik na papierze, ale dla mnie osobiście był całkiem niezły. Dzięki temu nabrałem dużo pewności siebie
– potwierdził w odpowiedzi na pytanie “Rowery.org” o znaczenie marcowego wyniku.
Do tanga trzeba… trojga?
Jak skutecznie pokierować zespołem, w którym trzech kolarzy zgłasza chęć powalczenia o wynik w klasyfikacji generalnej?
Przypadek Movistaru i Tour de France 2019 potwierdził, że to niełatwe zadanie dla dyrektorów sportowych i kolarzy. Zespół Bora-hansgrohe, którego ambicją jest wejście do czołówki zespołów walczących o podia Grand Tourów, przed Giro d’Italia nie ma z góry ustawionej hierarchii.
Hindley, Kelderman i Emanuel Buchmann mają na trasie ocenić, który z nich jest najmocniejszy.
Jedziemy we trzech jako liderzy, zobaczymy podczas wyścigu, na kogo postawimy
– wyjaśnił krótko Australijczyk.
Hindley i Kelderman już w 2020 roku mieli okazję współpracować ze sobą podczas “Corsa Rosa”, wówczas jeszcze w barwach Team Sunweb. Obaj zakończyli wtedy wyścig na podium, sięgając po swoje najlepsze wyniki w Grand Tourach. Nie obyło się jednak bez rozczarowania i wyrażanych później pretensji. W trzecim tygodniu przegrali batalię o zwycięstwo w generalce z Tao Geogheganem Hartem i ekipą Ineos Grenadiers, a Kelderman nie był zachwycony, że kierownictwo grupy pozwoliło Hindelyowi jechać na własny rachunek.
fot. Fabio Ferrari/LaPresse
Australijczyk i Holender potwierdzili, że przebieg tamtego wyścigu wyjaśnili sobie dawno i że w kolejnym tańcu o zwycięstwo, jeśli się w takim znajdą, postąpią inaczej, pomni tamtych doświadczeń.
Jasne, że rozmawialiśmy o tym, co wydarzyło się w 2020 roku. Wyścig się skończył, nic więcej nie możemy z tym zrobić
– powiedział Hindley.
Jeśli popatrzę na to z perspektywy Jaia, to widzę, że dla niego ta sytuacja była wielką szansą. Obaj skończyliśmy na podium, a mogliśmy wygrać tamto Giro. W tym roku, jeśli dojdzie do takiej sytuacji, na pewno powinniśmy pojechać inaczej, dokonać wyboru i tego się trzymać. Z drugiej strony, w kolarstwie trudno podejmować takie decyzje w trakcie wyścigu. Dla mnie liczy się to, co przed nami. Dobrze nam się pracuje razem i to się liczy
– uzupełnił Kelderman.
Trzeci z liderów, nieobecny na konferencji Emanuel Buchmann, ma za sobą bardzo przeciętną pierwszą część sezonu. Najlepsze wyniki Niemiec zanotował na Majorce, pod koniec stycznia. W kolejnych startach nie błyszczał lub pomagał zespołowym kolegom. Ostatnie tygodnie 29-latek spędził w Hiszpanii, w górach Sierra Nevada, gdzie szlifował formę przed Giro.
Buchmann już w zeszłym roku nie błyszczał formą przed włoskim Grand Tourem, ale na samym wyścigu pokazał się z niezłej strony. Na szutrowym etapie był najlepszym z faworytów – obok późniejszego zwycięzcy Egana Bernala – ale jego marsz po miejsce w czołówce przerwał upadek na 15. etapie.
Pierwsze decyzje co do podziału ról kolarze Bora-hansgrohe będą mogli podjąć na czwartym etapie, który zakończy wspinaczka na Etnę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS