fot. Massimo Paolone/LaPresse
Tim Merlier lepszego debiutu w Giro d’Italia wymarzyć sobie nie mógł. 28-letni kolarz wygrał drugi etap “Corsa Rosa” i w 10. rocznicą śmierci Woutera Weylandta na mecie złożył ręce w wymownej dedykacji.
Belg, do niedawna znany bardziej z przełajowych tras, w ostatnich dwóch sezonach dał się poznać jako świetny sprinter, ostatnio dający radę w starciu z kolarzami pierwszej dywizji. W chaotycznym finale drugiego odcinku Giro d’Italia 28-latek nie stracił głowy i ruszył po etapowe zwycięstwo bardzo pewnie, za nic mając zabiegi Eli Vivianiego i Giacomo Nizzolo.
Dedykacja na kresce była dla Woutera Weylandta. Znałem go z tras nad Skaldą. Wiedziałem, że był dobrym sprinterem. 10 lat temu byłem na obozie treningowym w Ardenach, to był bardzo trudny dzień
– potwierdził na konferencji prasowej.
Wouter Weylandt zginął tragicznie na trasie trzeciego etapu Giro d’Italia w roku 2011. 9 maja 26-letni Belg, zwycięzca etapowy Vuelta a Espana (2009) i Giro d’Italia (2010), upadł na zjeździe z Passo del Bocco i mimo pomocy otrzymanej na miejscu zmarł. Jego numer, 108., został na zawsze zastrzeżony i nigdy nie zostanie przyznany innemu kolarzowi.
Reprezentujący pro-kontynentalną ekipę Alpecin-Fenix Merlier na ostatnich metrach dzisiejszego etapu otworzył finisz i nie oglądał się na rywali. Na kreskę wpadł z zapasem, co dobrze wróży mu przed kolejnymi czterema próbami sił sprinterów.
Jestem bardzo szczęśliwy i dumny z tego zwycięstwa. Dzisiejszy sprint był nerwowy, ale ekipa dobrze ustawiła mnie przed kluczowym rondem. Kiedy je pokonaliśmy, myślałem tylko o rozwinięciu jak największej prędkości. Ruszyłem wcześnie, z 250 metrów, wystarczyło. Przygotowania na obozie wysokogórskim mi posłużyły
– ocenił.
Występy Merliera i Jaspera Philipsena w największych wyścigach świata i regularność jego kolegów w mniejszych imprezach w ostatnich 18 miesiącach pokazały jasno: Alpecin-Fenix to nie tylko Mathieu van der Poel. Drugoligowa ekipa, zapraszana na wyścigi cyklu WorldTour dzięki obecności w składzie holenderskiej gwiazdy, ale jej kolarze regularnie pokazywali, że nie są tylko statystami w rozgrywce z ekipami WorldTour.
Belgijski zespół po świetnym 2020 roku został zaproszony do udziału w Giro d’Italia, a Merlier mimo braku jakiegokolwiek doświadczenia w Grand Tourach znajdował się wśród faworytów sprinterskich końcówek. Belg na status taki zapracował udanie sekundując Van der Poelowi: przed rokiem wygrał Brussels Cycling Classic i etap Tirreno-Adriatico, oba po finiszach z peletonu, w którym jechali bardziej doświadczeni i utytułowani sprinterzy. Triumf w Le Samyn i GP Jean-Piere Monsere oraz w Koksijde Classic, a do tego trzecia lokata w Dwars door Vlaanderen potwierdziły, że kolarz Alpecin-Fenix kompleksów w starciu z zawodnikami kalibru Caleba Ewana miał nie będzie.
Do Giro przestąpiłem z wiarą w siebie. Mam w dorobku kilka fajnych finiszy, ale to jest moje najlepsze zwycięstwo
– podsumował Merlier.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS