fot. Team Qhubeka ASSOS
Qhubeka Assos w tegorocznym Giro d’Italia celuje w zwycięstwa etapowe Giacomo Nizzolo i miejsce w czołowej dziesiątce Domenico Pozzovivo, choć sukcesy może również przynieść udział zawodników w ucieczkach.
Grupa z RPA przyjechała do Włoch w tym roku z bardzo wszechstronnym składem, mogącym w razie potrzeby działać w każdym terenie. Znalazł się w nim powracający na “Corsa Rosa” po pięciu latach Łukasz Wiśniowski, a jego towarzyszami w cierpieniu podczas trzytygodniowej przeprawy przez Włochy są Bert-Jan Lindemann, Kilian Frankiny, Max Walscheid, Mauro Schmid i Victor Campenaerts.
Taki wybór pokazuje, że kolarze nie chcą się we Włoszech tylko przejechać. Planem jest walka na dwóch frontach. Przez pierwsze dni oczy będą zwrócone ku Nizzolo, a gdy wyścig wejdzie w góry – na Pozzovivo.
Z pewnością naszymi dwoma celami to wygranie etapów dzięki Giacomo i osiągnięcie dobrego miejsca w generalce przez Domenico. Cokolwiek się jednak wydarzy, na pewno inni będą mieli wolną rękę, gdy nadejdzie okazja i gdy pozwoli na to trasa, aby pójść w odjazd i starać się wygrać etap. Skład został skonstruowany, aby w jak najlepszy sposób wspierać Giacomo, ale jednocześnie aby pomóc Domenico. Każdy dostanie swoją szansę, a ja myślę, że na tegorocznym Giro tych będzie kilka
– wyjaśnił podczas konferencji prasowej dyrektor sportowy drużyny, Gabriele Missaglia.
Drużynową “1” otrzymał Nizzolo, który w tym roku przede wszystkim chce w końcu odnieść zwycięstwo etapowe na “Corsa Rosa”. Choć ma w kolekcji dwie czerwone koszulki (2015 i 2016), przyznawane ówcześnie zwycięzcom klasyfikacji punktowej, ani razu nie stał na podium jako triumfator dnia. Co prawda kreskę jako pierwszy co przeciął raz, na koniec edycji w 2016 roku, lecz został relegowany za nieregulaminowe blokowanie rywala.
Głód walki na poszczególnych etapach sprawia, że – przynajmniej na chwilę – walka o cyklamenowy trykot zeszła na drugi plan. Obecny mistrz Europy zapowiedział, że w pierwszej części wyścigu nie zamierza walczyć na lotnych premiach.
Przejechałem dobrą pierwszą część sezonu, odczucia były idealne. Potem miałem dłuższą przerwę, przez którą nie wiem, jak się poczuję na początek. Chcę być w grze już od początku, a celem są wygrane etapowe. Klasyfikacja punktowa jest z pewnością pewną ambicją, ale chciałbym skupić się na etapach i potem patrzyć z dnia na dzień jak będzie szło
– przyznał 32-latek z Mediolanu.
Trasa tegorocznego Giro d’Italia, bogata w górskie i pagórkowate odcinki, daje raczej mało szans do walki dla sprinterów. Tylko drugi, piąty, siódmy i trzynasty etap mają trasy typowo dla sprinterów – ci ponadto mogą szukać szans na dziesiątym dniu rywalizacji, jeżeli ucieczka zostanie doścignięta. Możliwy jest również finisz z małej grupki na osiemnastym etapie, choć jest on mało prawdopodobny.
To wszystko sprawia, że najszybsi zawodnicy w grupie muszą albo szybko wykorzystywać szanse, albo próbować walczyć w terenie nietypowym dla nich, na przykład na bardziej pofałdowanych odcinkach. Nizzolo zalicza się do zawodników radzących sobie również w klasykach: w tym roku zajął drugie miejsce w Gandawa-Wevelgem.
Na Giro raczej skupiałem się na treningu sprinterskim – powiedzmy, że straciłem trochę wytrzymałości na podjazdach. Ale gdy sytuacja pozwoli myślę, że będę mógł również włączyć się do walki na trudniejszych etapach
– sugerował.
Kolarz Qhubeka Assos, zapytany o największych rywali, wymienił Caleba Ewana (Lotto Soudal) i Elię Vivianiego (Cofidis), a także wspomniał o Timie Merlierze (Alpecin-Fenix), którego “nie można spuszczać z oczu”.
O lokatę w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej walczyć z kolei będzie Domenico Pozzovivo. 38-letni Włoch w jesieni kariery szczęścia nie ma. W sierpniu 2019 został potrącony przez samochód podczas jazdy treningowej i z licznymi złamaniami trafił do szpitala, zaś w kolejnym roku Tour de France zakończył po zderzeniu z kibicem. Ponadto sześciogodzinną operację przeszedł w październiku, tuż po ukończeniu Giro d’Italia, w wyniku infekcji lewego łokcia, któremu groziła gangrena.
Jakby tego było mało, w kwietniu zwycięzca etapowy “Corsa Rosa” z 2012 roku przeszedł kolejny zabieg, tym razem pod znieczuleniem ogólnym, mający na celu zmniejszenie nacisku na jeden z nerwów. Odpoczynek od roweru potrwał cztery dni, a zaburzone miały zostać dwa tygodnie cyklu przygotowawczego.
Pozzovivo nadal myśli o miejscu w pierwszej dziesiątce “Corsa Rosa”. Starty po operacji w Tour of the Alps i Liege-Bastogne-Liege szczególnych powodów do radości nie dały, choć na tym pierwszym dwa etapy i klasyfikację generalną ukończył w drugiej dziesiątce. Sobotnią czasówką w Turynie pokazał jednak, że w razie konieczności potrafi nieźle przejechać również i takie etapy. 21. miejsce stawia go na niezłej pozycji, wśród faworytów plasuje się na czwartym miejscu, 14 sekund za czwartym w generalce João Almeidą (Deceuninck–Quick-Step).
Moja sytuacja jest z pewnością lepsza, niż w ostatnich latach, ponieważ stosunkowo dobrze doszedłem do siebie po ostatniej operacji. Pracowałem ciężko, aby starać się znaleźć na szczycie formy na Giro. Jestem zadowolony z tego, co zrobiłem. Powiedzmy, że ruszam z chęcią jazdy po dobre miejsce w klasyfikacji generalnej, tak, jak często wypadało
– powiedział Pozzovivo na konferencji prasowej.
38-latek z Policoro do Giro d’Italia przystępuje już po raz piętnasty, w dotychczasowych startach notując sześć lokat w czołowej dziesiątce. W ubiegłym roku od siódmego dzieliło go 47 sekund, choć większość wyścigu spędził skacząc pomiędzy czwartą, a ósmą lokatą. Strata ośmiu minut na etapie przez Stelvio do Laghi di Cancano okazała się jednak zbyt kosztowna. Ponownie wspięcie się do dziesiątki jest celem na ten rok.
Jak sam przyznał, utrudnić życie może przede wszystkim szutrowy odcinek z metą w Montalcino, ze względu na jego sytuację zdrowotną.
Ten etap będzie spektakularny, nie ważne, czy jest dla mnie, czy nie. Jednak z mojej perspektywy będzie problemem, bo muszę pamiętać, że jeżdżę z kilkoma problemami, które zostały i zostaną po wypadku [z 2019 roku]. Z pewnością nie łatwo będzie kontrolować rower na szutrze i zjeździe, ale jednak patrzę na to z pewnym optymizmem. Oprócz pierwszego odcinka [szutru] kolejne pojawiają się jeden po drugim. Przyda się trochę szczęścia
– analizował.
Pozzovivo zwrócił również uwagę na obecność wielu mniej mu znanych podjazdów na trasie, takich jak Sega di Ala.
Jest wiele nowych podjazdów, ale jednak przez dość późną prezentację Giro nie mogłem zrobić rekonesansów. Sezon już się zaczął, ponadto w zimie wiele podjazdów było zamkniętych przez śnieg. Wydaje mi się, że etapem, na którym wszystko najbardziej się podzieli, jest ten do Cortiny, bo tam są dwie dość duże wspinaczki [Fedaia i Giau], jeszcze Pordoi, a poza tym etap zaczyna się podjazdem po kilku kilometrach. Kilometraż również jest znaczący. To będzie etap dla wytrzymałych
– przyznał.
Wsparcie dla Pozzovivo zapewnić powinien dobrze wspinający się Frankiny, ale filigranowy góral na najtrudniejszych etapach będzie raczej zdany na siebie. Ciekawą rolę ma przed sobą Victor Campenaerts, który pomagać ma zarówno Nizzolo, jak i Pozzovivo.
Współpracuję z nim pierwszy rok, ale zauważyłem, że już od ubiegłego sezonu ciężko pracował nad zmianą, zarówno mentalną jak i fizyczną. On przygotowuje się, aby ze skupienia tylko na czasówkach przestawić się też na wyścigi ze startu wspólnego. Pamiętajmy, że w ubiegłym roku przejechał dobre Giro, zajmując drugie miejsce na jednym z etapów, za jednym z moich zawodników [Josefem Cernym]. Jestem pewny, że będzie naszym “jolly” i pomoże zarówno Giacomo, jak i Domenico
– wyjaśniał Missaglia.
Cała ekipa jest mocno zmotywowana i myśli o tym, co teraz. Taka będzie nasza strategia: z dnia na dzień
– dodał.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS