Dr Grzegorz Głąb*: Od wielu tygodni spotykamy się z takimi sytuacjami i jest to duży problem, ponieważ od służby zdrowia nie sposób wziąć sobie wakacji. Zgłaszają się do nas pacjentki z różnymi chorobami oraz takie, które choć choroby nie mają, to potrzebują pomocy, bo są np. w ciąży lub ją dopiero planują.
– Musieliśmy ograniczyć zakres przyjmowania pacjentów, ale sprawy pilne nie mogą poczekać. Jeśli kobieta w ciąży ma dolegliwości bólowe lub krwawi, jest przyjmowana od razu, bo w takich sytuacjach liczy się każda minuta. Jednak tam, gdzie było to możliwe, kontaktujemy się telefonicznie i organizujemy porady lekarskie przez internet. Wypisujemy recepty i przedłużamy zwolnienia lekarskie bez narażania naszych pacjentek na konieczność osobistego przyjechania do naszej siedziby.
Dużo jest pacjentek z naszego regionu, które zgłaszają się do was po pomoc?
– W ostatnich tygodniach liczba pacjentek znacznie się zwiększyła. Na początku pandemii była to dziennie jedna osoba. Teraz do każdego z lekarzy przychodzi po sześć-osiem pacjentek. Bardzo pilnujemy zasad bezpieczeństwa, aby nie doszło do ewentualnego zakażenia. Każda z pacjentek w naszym Centrum nosi rękawiczki i maseczkę, a lekarze są dodatkowo wyposażeni w przyłbice medyczne. Jako ginekolodzy jesteśmy o tyle w bardziej komfortowej sytuacji, że nie mamy bezpośredniego kontaktu z jamą ustną pacjenta. W gorszej sytuacji są laryngolodzy, okuliści, stomatolodzy czy nawet anestezjolodzy.
Czarny Protest w Opolu – rocznica. Dr. Grzegorz Głąb ROMAN ROGALSKI
Pacjentki skarżą się, że gdzieś indziej odbijały się od zamkniętych drzwi?
– Tak, przychodziły kobiety w ciąży, które mówiły, że teraz ich lekarz nie przyjmuje w przychodni i nie wiedzą, co mają zrobić. Do szpitala przecież nie pójdą, bo to dodatkowe niebezpieczeństwo, po za tym lekarze w szpitalach nie są od tego, by wypisywać recepty albo udzielać porad. Jeszcze gorzej jest na prowincji i na wsi, gdzie przed pandemią dostęp do służby zdrowia i tak był ograniczony. Teraz dla niektórych kobiet jest praktycznie niemożliwy. Nie wykonuje się też obecnie żadnych wizyt profilaktycznych, a w ginekologii ważną rzeczą jest przecież profilaktyka. I kiedyś za to wszyscy zapłacimy dużą cenę.
A co z pacjentkami potrzebującymi antykoncepcji awaryjnej?
– W naszym Centrum zapewniamy pełny dostęp do antykoncepcji awaryjnej i za wystawienie recepty nie pobieramy żadnych opłat. Zgłosiła się do nas dziewczyna z wymiany studenckiej z Turcji, która potrzebowała tabletki dzień po i była zdziwiona, że musi w Polsce szukać lekarza, który jej wypisze na nią receptę. Tłumaczyła później, że w jej rodzinnym mieście Antalyi stoją przed aptekami samoobsługowe automaty, w których po włożeniu karty płatniczej można kupić antykoncepcję.
Sugeruje pan doktor, że jesteśmy pod tym względem zacofani?
– Tak, i dzieje się to z powodów politycznych. A najbardziej tę sytuację odczuwają później same kobiety, którym odbiera się prawo do powszechnej służby zdrowia i są przez to zmuszone kombinować, by w jak najkrótszym czasie zdobyć receptę na antykoncepcję awaryjną. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w żadnym z europejskich krajów.
* Grzegorz Głąb, specjalista ginekologii-położnictwa, wykładowca akademicki, współzałożyciel Centrum Diagnostyki Ginekologiczno-Położniczej w Opolu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS