Jak podał GUS, w kwietniu produkcja przemysłowa w Polsce była o 24,6 proc. niższa w porównaniu z tym samym miesiącem rok temu. Takiego załamania nie notowano nigdy wcześniej. Analitycy spodziewali się spadku produkcji o 10 proc. Po uwzględnieniu czynników sezonowych obraz jest jeszcze gorszy, bo spadek sięga 24,7 proc.
Głęboka recesja
Te dane każą spodziewać się dwucyfrowego spadku PKB w drugim kwartale obecnego roku, tym bardziej że sektor usług cierpi znacznie bardziej niż przemysł. Widoków na poprawę sytuacji należy upatrywać w szybkim odmrażaniu aktywności gospodarczej firm, ale szanse na to nie są zbyt duże.
ZOBACZ: Kolejny etap odmrażania gospodarki. Rzecznik rządu podał termin
Jednym z nielicznych wyjątków na przemysłowej mapie Polski była w kwietniu branża wyrobów medycznych, która podniosła produkcję o prawie 15 proc.
Podobnie jak w marcu, kwiecień był najgorszy dla branż charakteryzujących się dużym udziałem eksportu. Dotyczy to w szczególności motoryzacji (spadek o 79 proc.), przemysłu meblarskiego oraz maszyn i urządzeń. To wynik zapaści u naszych największych partnerów handlowych i kooperantów. Podane w czwartek wstępne odczyty wskaźników PMI dla Niemiec, choć nieco lepsze niż w kwietniu, nie wróżą radykalnej poprawy, a zdecydowanie potwierdzają negatywne tendencje.
Bezprecedensowy regres
Sygnałem ostrzegawczym był już marcowy spadek produkcji przemysłowej o 2,3 proc. Taka sytuacja zdarzała się w ostatnich latach jedynie sporadycznie – w czerwcu i sierpniu 2019 r., w kwietniu 2017 r. i w lipcu 2016 r., co było wynikiem efektów sezonowych. Z bardziej trwałą tendencją spadkową mieliśmy do czynienia na przełomie lat 2012-2013 (w grudniu 2012 r. produkcja przemysłowa obniżyła się aż o 9,6 proc.), a wcześniej w latach 2008-2009, czyli w czasie zapaści po globalnym kryzysie finansowym (w najgorszym pod tym względem styczniu 2009 r. produkcja przemysłowa spadła o 15,3 proc.).
ZOBACZ: Kiedy do kina? Co z wakacjami? Szumowski odpowiada
Na tym tle kwietniowe tąpnięcie w przemyśle nie wygląda zbyt dramatycznie, choć oczywiście nie może być powodem do optymizmu. Rozpoczęte w maju łagodzenie ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa zapewne nie wpłynie na radykalną poprawę sytuacji firm produkcyjnych.
Europa pod kreską
Jedyne co mogłoby pomóc to zwiększenie popytu zagranicznego, głównie z Niemiec i strefy euro, ale na to na razie się nie zanosi. W marcu produkcja przemysłowa w strefie była niższa niż przed rokiem o prawie 13 proc., import w Niemczech spadł o 5,1 proc., produkcja o 11,6 proc., a zamówienia w przemyśle aż o 16 proc.
Słabe dane polskiego przemysłu za kwiecień sugerują, że w drugim kwartale nasza gospodarka zaliczy największy wstrząs w najnowszej historii. W porównaniu do innych krajów europejskich i tak przez obecny kryzys mamy szansę przejść relatywnie najmniejszym kosztem. Potwierdzają to prognozy Komisji Europejskiej, według których nasz PKB w tym roku obniży się o 4,3 proc. i będzie to najniższy spadek spośród krajów naszego kontynentu.
Wyniki pierwszego kwartału, w którym nasza gospodarka skurczyła się o zaledwie 1,9 proc. uwiarygadniają tę prognozę. Ma ona szansę realizacji pod warunkiem, że jesienią nie nastąpi druga fala epidemii koronawirusa.
Tekst powstał przy współpracy z portalem comparic.pl
Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…
Roman Przasnyski/comparic.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS