A A+ A++

Nowy raport finansowy sporządzony przez amerykańskiego producenta ujawnia, że na każdym samochodzie elektrycznym Ford traci ok. 50 tys. dolarów. Jednocześnie w całym swoim dziale pojazdów bezemisjnych marka odnotowała już straty w wysokości 11 mld dolarów. Kiepskie wyniki mają być spowodowane coraz większą niechęcią klientów do modeli elektrycznych.

Dział Forda odpowiedzialny za rozwój i sprzedaż samochodów elektrycznych notuje kolejną dużą stratę. Jak wynika z najnowszego sprawozdania finansowego, marka traci blisko 50 tys. dolarów na każdym sprzedanym pojeździe elektrycznym. Jednocześnie dane Forda ukazują, że na elektromobilności firma odnotowała już straty w wysokości 1,1 mld dolarów. Pomimo tego producent nie chce rezygnować ze swoich ambitnych planów elektryfikacyjnych – chociaż nie wyklucza konieczności wprowadzenia zmian w dotychczasowej strategii.

Samochody elektryczne za drogie. Producentów czekają ciężkie czasy

Powodem słabych wyników finansowych w dziale elektrmobilności ma być słabnący popyt na samochody elektryczne. Ten według analityków Forda – w dużej mierze wynika z wysokich cen oraz wciąż nieodpowiednio rozwiniętej infrastruktury ładowania. Zdaniem byłego dyrektora marki – Marka Fieldsa – osoby faktycznie zainteresowane elektromobilnością i samochodami elektrycznymi, już je kupiły. Teraz zadaniem producentów jest przekonać pozostałych obywateli, a to niestety może okazać się trudne do wykonania. 

Klienci wolą silniki spalinowe. To dzięki nim Ford rozwija elektromobilność

Co jednak ciekawe – Ford stara się łatać dziurę budżetową wywołaną eloktromobilnością przy pomocy modeli wyposażonych w układy spalin … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzuflada 15 kończy działalność!
Następny artykułNBA: „Najbardziej pożądany wolny agent”. Transfer telewizyjny Charlesa Barkleya na horyzoncie