Nie samymi nowościami człowiek żyje. Scream Comics doskonale to wie i trafia ze swoją ofertą także do zaprzysięgłych komiksowych konserwatystów. Czytelników ponad formalne eksperymenty ceniących sobie klasyczną kreskę i awanturnicze historie z epoki.
W tym przypadku mowa o “Giacomo C.”, serii, która zadebiutowała u nas ponad 20 lat temu (kto jeszcze pamięta wydawnictwo Motopol Twój Komiks?), a w zeszłym roku w końcu doczekała się restartu. Oryginalnie cykl ukazywał się od 1985 do 2005 r. (15 albumów), a w latach 2017-2018 Glénat wypuściło dwutomową kontynuację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za wszystkie części odpowiada belgijski duet Jean Dufaux i Griffo (wł. Werner Goelen). Ten pierwszy to popularny i wielokrotnie nagradzany scenarzysta, mający w portfolio m.in. takie serie jak “Skarga Utraconych Ziem”, “Drapieżcy” (Egmont) czy “Dżin” (Scream Comics). Partnerujący mu tu Griffo nie był nigdy specjalnie popularny nad Wisłą, acz wyszło u nas kilka jego rzeczy – m.in. “Golden Dogs” (Scream) czy “SOS dla szczęścia” (Ongrys).
“Giacomo C.” to cykl biorący na warsztat biografię XVIII-wiecznego bon vivanta o legendarnym libido, do którego autorzy dopisują kolejne fikcyjne rozdziały. Gatunkowo seria mieści się w ramach kryminału historycznego, gdzie równoprawnym bohaterem jest też miejsce akcji – Wenecja, miasto wielkich sprzeczności, odmalowana tu przez Griffo w niezwykle naturalistyczny sposób.
W przypadku “Giacom C.” Scream przyjął strategię wydawniczą sprowadzającą się do wypuszczania dwóch albumów w jednym 100-stronicowym tomie. W najnowszym znalazły się części zatytułowane “Dama o czarnym sercu” i “Pan i sługa” z lat 1990-91.
Obie kontynuują kierunek wytyczony w debiucie, ustawiając w centrum intrygę kryminalną, w którą mimowolnie wplątuje się tytułowy bohater wspomagany przez nieokrzesanego sługę Parmeno.
W pierwszym przypadku Casanova dostaje zlecenie od władz Republiki, aby stawić czoło sir Winterowi, który posługując się tajemną techniką gry w karty rujnuje weneckie elity. Druga z kolei historia operuje klasycznym motywem zamiany ról i wciąga wspomnianego pomagiera Giacomo w niebezpieczną rodową gierkę. Stawka? Oczywiście wielka fortuna. Tu dodajmy, że finał poznamy w kolejnym albumie.
W obu Dufaux zgrabnie wplata motyw tajemnicy i po kolei odhacza punkty jazdy obowiązkowej: pojedynki, pościgi zatęchłymi zaułkami, pikantne sceny w alkowie i lekką dawkę makabry. Wprawdzie nie są to wiadomo jakie wyżyny komiksowego pisarstwa, ale wciąż mamy do czynienia z bardzo przyzwoitą, satysfakcjonującą lekturą, w której miło się zatopić.
Spisał się także Griffo. Jeśli cenicie sobie klasyczny realizm, wycyzelowane kadry oraz nabożną cześć dla anatomii i architektury, “Giacomo C.” to rzecz narysowana dla was. Wnętrza, stroje czy przedmioty codziennego użytku – Belg postarał się, aby wszystko to wyglądało jak najbardziej wiarygodnie i naturalnie.
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” rozmawiamy o “Czasie krwawego księżyca” i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w “Zagładzie domu Usherów” i czy leniwiec-morderca ze “Slotherhouse” to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS