A A+ A++

”Amerykanie powinni technologię produkcji części zamiennych przenieść do Polski, do naszych zakładów zbrojeniowych. Będzie to też motor napędowy dla polskiej zbrojeniówki, żeby była ona samodzielna pod kątem obsługiwania, serwisowania i części zamiennych dla Abramsów” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak były dowódca Wojsk Lądowych.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polska podpisuje umowę na zakup amerykańskich Abramsów. A co pisze Onet? „Era czołgów mija”. Komentatorzy bezlitośni dla autorki!

wPolityce.pl: Polska zakupiła 250 Abramsów. Tymczasem pojawiają się teorie, że współcześnie odchodzi się od czołgów, że mamy niejako „zmierzch czołgów”. Tymczasem z mojej wiedzy wynika, że jest zupełnie inaczej. Czy się mylę?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Nie wiem, kto mówił o „zmierzchu czołgów”, ale od zakończenia II wojny światowej przynajmniej teoretycznie wojskowi cztery razy wieścili „zmierzch czołgów”, a ja osobiście doświadczyłem „zmierzchu czołgów” – jak Amerykanie dostali manto w Samarze od rebeliantów, więc natychmiast się przeprosili z czołgami.

Teoretycy mówiący o „zmierzchu czołgów” po pierwsze są niedouczeni, nie znają historii i nie mają żadnego doświadczenia wojskowego, w związku z tym wieszczą takie głupoty i deprecjonują tych, którzy te czołgi Abramsy kupili. Natomiast ja znam przynajmniej jeden przypadek, który widziałem na własne oczy, jak Amerykanie mówili, że będą tylko lekkie wojska, ale pojechali do Iraku i rebelianci w Samarze spuścili im manto, to natychmiast gwałtem ściągali czołgi ze Stanów Zjednoczonych, bo bez nich nie mogli sobie poradzić z rebeliantami.

„Zmierzch czołgów” wieszczą ci, którzy po pierwsze nie znają się na czołgach, po drugie nie znają się na sztuce operacyjnej, a po trzecie są to z reguły lobbyści, którzy lobbują za czymś innym.

Jakby był „zmierzch czołgów” to w Ukrainie nie byłoby tylu czołgów. Obie strony ich używają i obie strony uważają, że jest to potrzebne. Czyli nie bardzo wiem, co autor „zmierzchu czołgów” miał na myśli, ale na pewno nie miał na myśli czasów współczesnych. Może on żyje w jakimś matrixie? Nie wiem. Czołgi są potrzebne, sprawdzają się i bardzo mocno potrzebują ich teraz Ukraińcy. Czołg jest towarem bardzo pożądanym, więc decyzja naszego rządu była jak najbardziej uzasadniona i trafiona.

Jak ocenia Pan Abramsy, ponieważ pojawiały się słowa krytyki ich zakupu?

Jestem czołgistą, pancerniakiem, całe swoje wojskowe życie spędziłem w czołgach i się na nich znam. Powiem pani, iż sądziłem, że te czołgi, które mają Rosjanie są dobrymi czołgami i że będzie Abramsom ciężko z nimi walczyć, ale po wybuchu wojny w Ukrainie przekonałem się, że rosyjskie czołgi ustępują Abramsom przynajmniej o trzy klasy. Jest to więc dobry zakup – Abrams jest najlepszym czołgiem i wydaje się, że w rękach polskich czołgistów będzie doskonałym narzędziem w konfrontacji z Rosjanami, jakby im się chciało z nami wojny.

Czy zakupiona teraz ilość Abramsów wystarczy do obrony, czy też trzeba w przyszłości pomyśleć o dokupieniu kolejnych?

Generalnie uważam, że trzeba przejść na jedną generację, jeden typ czołgów. Nie powinniśmy w wojsku trzymać czterech typów czołgów. Powinniśmy mieć jeden typ zasadniczy, który będzie podstawowym czołgiem polskiej armii. Niech to będzie Abrams. Inne czołgi trzeba stopniowo przekazywać, bądź sprzedawać, a kupować Abramsy – zrobić jedną rodzinę czołgów – jeden typ czołgu, jedna logistyka – i mocno oprzeć obsługę tych czołgów na polskich zakładach zbrojeniowych.

Dlaczego uważa Pan, że powinien być jeden typ czołgów? Czy chodzi o uproszczenie logistyki?

Zdecydowanie tak. Logistyka, szkolenie, wszystko jest przez to tańsze. I obsługa, i serwisowanie. Jeżeli ma się jeden typ czołgu wszystko jest i tańsze i mniejsze, bo trzeba tyle typów logistyki utrzymywać, co typów czołgów i utrzymuje się dla jednego typu czołgu.

A czy nie ma zagrożenia, że w sytuacji wojny, kiedy będzie problem z dostawą części zamiennych, bo na przykład będzie problem ze szlakami transportowymi, to posiadanie różnych typów czołgów nie ratowałoby sytuacji?

Moim zdaniem nie ma zagrożenia pod warunkiem, że serwisowanie czołgów i produkcję podstawowych części zamiennych będziemy robili w polskich zakładach. Amerykanie powinni technologię produkcji części zamiennych przenieść do Polski, do naszych zakładów zbrojeniowych. Będzie to też motor napędowy dla polskiej zbrojeniówki, żeby była ona samodzielna pod kątem obsługiwania, serwisowania i części zamiennych dla Abramsów. Amerykanom powinno zależeć na tym, żebyśmy się uniezależnili od dostaw ze Stanów Zjednoczonych, bo tak jak pani powiedziała, może dojść do czegoś, co spowoduje, że nie będzie dostaw. W związku z tym możemy mieć problemy. Dlatego trzeba dążyć do tego, żeby uzyskać pełną autonomię. Oczywiście w porozumieniu z Amerykanami.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolorowa Wielkanoc z warsztatami w Galerii Świdnickiej
Następny artykułKopalnia w Złotym Stoku wspomaga uchodźców. Chce zatrudnić 20 osób