A A+ A++

Bardzo dobrze, że Francja i Niemcy się przebudziły. Trochę ten proces trwał, ale w końcu mamy przełom. Amerykanie przekazuja Bradleye, Niemcy – mardery. Amerykanie wysyłają baterię Patriot, Niemcy także swoją dołączają. I nowoczesne technologie natowskie trafiają do Ukrainy. Nie ma innego wyjścia, ponieważ Ukraina jest w ludobójczy sposób atakowana, a ponadto Francja i Niemcy zaczynają bać się też o własne bezpieczeństwo” – mówi portalowi wPolityce.pl były dowódca GROM, gen. Roman Polko.

CZYTAJ TAKŻE:

-NASZ WYWIAD. Jach: Francja i Niemcy chciałyby pośredniczyć w rozmowach pokojowych. Oby bez „gwarancji” dla Putina

-USA i Niemcy przekażą Ukrainie wozy bojowe Bradley i Marder! Berlin przekaże dodatkową baterię Patriotów. OŚWIADCZENIE

Od początku wojny Ukrainę wspierają Stany Zjednoczone, wczoraj pojawiły się informacje, że Francja wysyła lekkie czołgi, a następnie o przekazaniu wozów bojowych poinformowały Niemcy i USA. Nasz zachodni sąsiad przekaże także baterię Patriot. Skąd to wzmożenie w wysyłaniu sprzętu i broni Ukrainie, zwłaszcza w przypadku krajów Europy Zachodniej?

Gen. Roman Polko: Bardzo dobrze, że Francja i Niemcy się przebudziły. Trochę ten proces trwał, ale w końcu mamy przełom. Amerykanie przekazuja Bradleye, Niemcy – mardery. Amerykanie wysyłają baterię Patriot, Niemcy także swoją dołączają. I nowoczesne technologie natowskie trafiają do Ukrainy. Nie ma innego wyjścia, ponieważ Ukraina jest w ludobójczy sposób atakowana, a ponadto Francja i Niemcy zaczynają bać się też o własne bezpieczeństwo. Stąd systemy Patriot, które w istocie służą przede wszystkim do zwalczania rakiet balistycznych – tych samych, którymi Rosja próbuje zastraszyć świat i Europę.

To, czym dzisiaj jest atakowana Ukraina, to bowiem przede wszystkim drony kamikaze Szahed czy też rakiety manewrujące, które zresztą skutecznie zwalczane są przez polskie Pioruny, niemiecki sprzęt czy systemy obrony powietrznej taktycznego szczebla.

Co Pana zdaniem może teraz planować Rosja? Czy jest ryzyko uderzenia z Białorusi?

Trudno mi powiedzieć, co siedzi w głowie chorego człowieka, którym jest Putin. Właściwie od samego początku chciał wciągnąć do wojny Białoruś. On nie ma gdzie się cofnąć. Jednak nawet, jeśli uda mu się cofnąć, to przełomu nie będzie.

Zapewne Putin marzyłby o tym, żeby wyprowadzić z kierunku Białorusi jakieś uderzenie, które odcięłoby Ukrainę od systemu zaopatrywania. Gdyby udało się odciąć Ukrainę od tych dostaw realizowanych przez Polskę, ten centralny hub NATO, którym dziś jesteśmy, to Ukraina miałaby rzeczywiście bardzo poważne problemy logistyczne.

Dziś jednak taki atak mógłby oznaczać tak naprawdę koniec samego Putina, a także, z pewnością, koniec Łukaszwnki, Ukraina jest bowiem przygotowana na takie warianty działania. Trudno za to sobie wyobrazić, aby nagle miała nastąpić jakaś jakościowa przemiana tej skorumpowanej, zgniłej moralnie rosyjskiej armii i żeby wygenerowana została jakaś niesamowita zdolność, determinacja lub pojawił się jakiś supernowoczesny sprzęt czy uzbrojenie, jakie mogliśmy widzieć na defiladach, ale na polu walki już tego raczej nie uświadczyliśmy, tym bardziej, że na polu walki Ukraina odnosi sukcesy.

A jak oceniać to rzekome „zawieszenie broni” z okazji prawosławnych Świąt Bożego Narodzenia?

To oczywiście działania propagandowe na świat. Całe to zawieszenie na 1,5 dnia najlepiej ocenił prezydent Biden, twierdząc, że Putin po prostu potrzebował „nabrać tlenu” po tych porażkach, które odniósł. Oczywiście nie od dziś wiadomo, że marzy o zamrożeniu wojny na tym etapie i prezydent Zełenski słusznie zauważył, że o jakimkolwiek rozejmie czy zawieszeniu broni będziemy mogli mówić tylko wówczas, gdy okupanci opuszczą tereny Ukrainy.

Bo wyobraźmy sobie, że Hitler okupuje Polskę i mówi partyzantom o „zawieszeniu broni”.

Całe to „zawieszenie broni” nic tak naprawdę dla Putina nie wnosi. On nie ma zdolności rozwijania szerszej ofensywy. Bardzo zależy mu na zamrożeniu wojny, aby móc odtworzyć swoje zdolności bojowe, przeszkolić poborowych i wtedy spróbować kolejny raz osiągać następne zdobycze.

Nie możemy na to pozwolić. Ponieważ Putin jest już w narożniku, to nie można dopuścić, aby odrodził się w jakiejkolwiek formie i uderzył po raz kolejny, tak jak uczynił to po 2014 r., gdy część świata – m.in. Francja czy Niemcy – zaakceptowała to, że anektował Krym, licząc na to, że zagwarantuje to pokój. Ta zgoda nie dała jednak takiej gwarancji, Putin stał się jeszcze bardziej agresywny i myślę, że eskalacja nastąpiłaby, gdybyśmy i tym razem pokazali mu, że jesteśmy słabi.

Chyba wszyscy zastanawiamy się, czy w tym nowym roku brutalna wojna wreszcie się zakończy. A Pana zdaniem? Czy możemy spodziewać się zakończenia, czy też raczej intensyfikacji?Jaki jest możliwy scenariusz?

Intensyfikacja działań mogłaby nastąpić, gdyby było czym. Jak na razie, niestety ani strona ukraińska, ani strona rosyjska nie dysponuje dość przełomową przewagą.

Osobiście z dystansem czytam wszystkie te zapowiedzi, scenariusze, uderzenia, odparcia. Nie chcę zamieniać się w takiego „wróża”, jak ta Baba Wanga z Bułgarii, „wieszczka”, która współdziałała z tamtejszymi służbami i opowiadała o jakichś przełomowych sukcesach, wojnie atomowej i tak dalej. Zalecałbym duży dystans.

Ze strony rosyjskiej z pewnością możemy spodziewać się ruchów do przodu, ponieważ Putin nie ma już gdzie się cofnąć i te groźby, które zresztą stały się już przewidywalne, nadal będą rzucane, ale także sformułowane przez Chiny. Te co prawda także budują swoje imperium, ale raczej w wojnie gospodarczej, a nie militarnej i zapewne nie zaakceptują użycia broni masowego rażenia czy totalnej eskalacji wojny na skalę światową, którą Putin próbuje szantażować świat.

Szansę dostrzegam w tym przełomie, który nastąpił poprzez dostarczenie baterii Patriot dla Ukrainy, ale także w tym, aby jednak odblokować możliwości Ukrainy, umożliwić jej w końcu atakowanie celów wojskowych, takich jak lotniska, z których startują samoloty mordujące ludność cywilną w Ukrainie, rosyjskie bazy czy okręty. Tylko możliwość przeniesienia wojny na obiekty militarne na terytorium Rosji może w tej wojnie na wyczerpanie dawać Ukrainie szansę.

W tej chwili bowiem Putin mówi dość cynicznie, że on ma dużo czasu, ponieważ właściwie cała wojna toczy się w Ukrainie. Co ciekawe – w ten sposób sam przyznaje, że te anektowane tereny, które w tych pseudoreferendach podporządkowano Rosji, są w istocie częścią Ukrainy.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozm. Joanna Jaszczuk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHarry żałuje, że to obejrzał. Pikantne sceny z Meghan tkwią w pamięci
Następny artykułCo za historia! 144 lata temu powstał teatr w Kielcach. Owoc miłości bogatego piwowara i warszawskiej aktorki