„Bardzo trudno się odbija to, co się już utraciło, ale jednak ten atut własnego terenu z pewnością działa na korzyść Ukraińców” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM w kontekście planowanych walk ulicznych w Chersoniu i prób deokupacji ukraińskich terytoriów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-RELACJA. 138. dzień wojny na Ukrainie. Odparto rosyjskie ataki pod Słowiańskiem i na zachód od Doniecka
-Przerwa operacyjna? ISW: Wojska rosyjskie prowadzą ostrzały artyleryjskie, by przygotować grunt pod przyszłą ofensywę
wPolityce.pl: Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiada zgromadzenie miliona żołnierzy i deokupację zajętych przez Rosjan terenów. Czy ten milion to wystarczająca liczba, żeby wypędzić Rosjan poza granice Ukrainy?
Gen. Roman Polko: Ilość żołnierzy pewnie jest wystarczająca. Natomiast niestety technika metodą trochę kropelkową dociera do Ukrainy. Ona wystarczy, żeby powstrzymywać Rosję i to się skutecznie Ukraińcom udaje. Pozwala to też wyprowadzać kontrataki. Ale dopóki do Ukrainy nie trafi pełne wsparcie, to kontrofensywa rzeczywiście nie będzie możliwa.
Dobrze, że prezydent Zełenski ma takie plany. Miejmy nadzieję, że już nie tylko kraje anglosaskie, Polska, Wielka Brytania, USA czy najbliżsi sąsiedzi będą wspierać Ukrainę, ale również inne kraje europejskie zdadzą sobie sprawę, że nie można pomagać Ukrainie w taki sposób, żeby jej nie pomagać, bo w istocie często tak to wygląda.
Wydaje się, że część krajów szeroko rozumianego Zachodu nie wyciągnęła żadnych wniosków z II wojny światowej.
Rzeczywiście problemem dla mnie jest postawa chociażby Niemiec, kanclerza Scholza. Zapowiada wsparcie Ukrainy, bo odpowiada w ten sposób na niemieckie zapotrzebowanie społeczne, a jednocześnie w istocie blokuje to wsparcie. Blokowała możliwość przekazania broni przez Estonię, szukając przy tym różnego rodzaju wymówek, które w istocie są wzięte nie wiadomo skąd. Niemcy mają potencjał ekonomiczny i nawet przekazując tę broń, którą w tej chwili posiadają, są w stanie w krótkim czasie te zaległości nadrobić. W istocie widać tam brak dobrej woli i lawirowanie, żeby tak pomagać, aby nie narazić się w jakiś sposób Putinowi. Potrzebna jest jednoznaczna postawa i jednoznaczne wsparcie bez jakichkolwiek ograniczeń.
Ukraina w tej chwili nie ma jeszcze chociażby artylerii dalekiego zasięgu (bo mówimy o HIMARS-ach) w takiej liczbie, która pozwoliłaby na prowadzenie kontrofensywy. Teraz są to pojedyncze egzemplarze, które pozwalają uderzać w sposób oszczędny – w składy amunicji czy kluczowe cele typu stanowiska dowodzenia. Już trudniej jest prowadzić ogień do bardziej rozproszonych celów, a w szczególności chociażby do tej artylerii rakietowej, lufowej przeciwnika, która jest w terenie.
Jak to stawia Niemcy w samym NATO? NATO przyjęło koncepcję strategiczną, w której Rosja została określona jako zagrożenie, tymczasem Niemcy nie traktują Rosji jako wroga i zagrożenie, tylko dokładnie odwrotnie. Jak to wygląda z perspektywy NATO?
Ze strony niemieckiej i francuskiej rzeczywiście przez wiele lat zaniedbano realizację Art. 3 NATO, który mówił o budowaniu własnych zdolności obronnych, bo odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo Niemcy chętnie powierzali amerykańskim wojskom, które były tam rozlokowane, a jednocześnie rywalizowały ze Stanami Zjednoczonymi na polu gospodarczym zbliżając się bardziej do Rosji. W tej chwili odwrócenie tego jest bardzo trudne. Miejmy nadzieję, że to jednak pójdzie w tym kierunku, że presja tych krajów, do których dołączyła w tej chwili Finlandia, Szwecja spowoduje zmianę tej polityki – że Niemcy jednoznacznie zdeklarują się, czy chcą być członkiem NATO, czy nie. W tej chwili z pewnością Niemcy utraciły ten atrybut, który miały, takiego państwa-lidera, jeśli chodzi o Europę w sojuszu obronnym, bo ten punkt ciężkości przesunął się w stronę Polski. Niestety myśl o tym, żeby budować zdolności obronne, żeby wspierać Ukrainę, bo to jest gwarant europejskiego bezpieczeństwa, dojrzewa powoli. Mam nadzieję, że jednak pod presją społeczną to nastąpi. Ta rzeczywistość mocno zgrzyta, bo z jednej strony mówi się o wartościach, a z drugiej współdziała się z kimś, kto jest państwowym terrorystą, zbrodniarzem wojennym.
Wracając jeszcze na chwilę do Ukrainy… Rosjanie w Chersoniu przygotowują się do walk ulicznych. Czynią to na nieswoim terenie i czynnik ten działa na korzyść Ukraińców. Czy to już nie będzie wstępem do odbijania ukraińskich terytoriów z rąk Rosjan?
Ukraińcy słusznie upatrują kierunek południowy, czyli odblokowanie Morza Czarnego i odepchnięcie Rosjan, żeby nie mogli blokować – jest to w szczególności blokada gospodarcza – Ukrainy na tamtym obszarze. Z tego względu kierunek chersoński jest bardzo ważny. Natomiast w tej chwili największym problemem dla samej Ukrainy jest bandycka strategia Rosjan. Polega ona na tym, że wykorzystują oni cywili, lokalną ludność jako żywe tarcze, stąd też te ukraińskie apele do społeczności z tamtych okolic, żeby po prostu opuścili te rejony, w których będą prowadzone działania, żeby nie dawali Rosjanom możliwości wykorzystania właśnie ich jako tych żywych tarcz.
Bardzo trudno się odbija to, co się już utraciło, ale jednak ten atut własnego terenu z pewnością działa na korzyść Ukraińców. Z wojskowego punktu widzenia jest tu synchronizacja i koordynacja. Wojska specjalne, czy nawet lokalna ludność współdziałająca z wojskami specjalnymi wykrywa, wskazuje cele, a artyleria precyzyjna, HIMARS-y, którymi dysponuje Ukraina, są w stanie uderzać punktowo, nie powierzchniowo, tak żeby rzeczywiście nie niszczyć tej infrastruktury cywilnej, tylko żeby uderzać w okupanta.
I przy okazji oszczędzać amunicję, której tak naprawdę nie mają zbyt wiele…
Dokładnie tak. Jak się czyta, że Francja przekazała trzy sztuki 155 mm CAESAR czy czegoś innego, to człowiek się zastanawia, czy ktoś tu sobie drwi, czy naprawdę pomaga, bo możliwości tych krajów są dużo większe. Doskonale wiedzą, że Ukraina potrzebuje tu i teraz uzbrojenia, bo teraz, kiedy te rosyjskie zasoby w dużym stopniu się wyczerpały i mają – przynajmniej jeżeli chodzi o Donbas – taką pauzę strategiczną czy operacyjną – o tym się mówi – to jest doskonały moment, żeby wyprowadzać kontruderzenia, żeby nie pozwolić wrogowi wykorzystać tego czasu do przygotowania kolejnego etapu działań.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS