Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: W Turcji zakończyła się kolejna runda rozmów negocjacyjnych ukraińsko-rosyjskich. Dawyd Arachamija, reprezentujący stronę ukraińską, powiedział, że jeżeli system gwarancji bezpieczeństwa się sprawdzi, to Ukraina zgodzi się na status neutralny państwa. Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka, choć rezultat rozmów brzmi obiecująco, to Rosjanie mogą grać na zwłokę, by zyskać czas dla odtworzenia zdolności do prowadzenia dalszych działań wojennych.
Jestem ostrożny w ocenach deklaracji składanych przez Rosjan. Obiecywali przecież w rozmowach z prezydentem USA, że nigdy nie napadną na Ukrainę. Całkowicie podeptali wiele umów międzynarodowych, w tym memorandum budapeszteńskie z 1994 roku, gwarantujące Ukrainie bezpieczeństwo w zamian za oddanie broni jądrowej, jaka pozostała na jej terytorium po rozpadzie Związku Sowieckiego. Co do Ukrainy, przyjęcie neutralnego statusu oznaczałoby, że kraj nie dołączy do sojuszów wojskowych, a na jego terytorium nie powstaną obce bazy wojskowe. Myślę, że skoro prezydent Ukrainy zgodziłby się na takie warunki, dobrze to sobie przemyślał. Tym bardziej że obcych baz na terytorium Ukrainy do tej pory nie było, a droga Ukrainy do NATO – przed wybuchem wojny – była bardzo daleka.
Szef rosyjskiej delegacji z kolei ogłosił, że Rosja w ramach deeskalacji ograniczy działania wojenne w okolicach Kijowa i Czernihowa. Co – jak widzimy patrząc na sytuację w Czernihowie – znów okazało się kłamstwem.
Nie wykluczam, że to gra na czas. Trudno było uwierzyć w rosyjskie zapewnienia, skoro wciąż atakuje Czernihów, trwa ostrzał Kijowa, a rosyjskie wojska stacjonują w rejonie Czarnobyla. Być może przygotowują się do koncentracji większych sił wojskowych w tym miejscu. Trzeba śledzić sytuację, prowadzić rozpoznanie satelitarne i terenowe, co Ukraińcy mają opanowane do perfekcji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS