Bez śladu tłuszczu, sprężysty, w nadzieniu błąkało się wspomnienie róży. Sprawił mi prawdziwą radość: można jeszcze w Krakowie znaleźć pączki z prawdziwego zdarzenia. Brawo!
Ten tekst ukazał się pierwotnie w piątek, 2 lutego. Przypominamy go przed Tłustym Czwartkiem.
Od bardzo wielu lat na tych łamach informujemy was o stanie krakowskiego pączkarstwa. Robiliśmy to zawsze zespołowo, nie rezygnując z testowania wyrobów bez renomy, tuż przed Tłustym Czwartkiem.
Jestem dumny, że tym razem udało nam się, po pierwsze, odchudzić nieco pączkową stawkę, bo w naszych badaniach wzięło udział dziesięć wyrobów, i to tylko te, które jakoś się sprawdziły w zeszłych latach; po drugie, odsunęliśmy testowanie na okres zdecydowanie poprzedzający szaleństwo cukiernicze. W końcu zaś publikujemy wyniki naszych badań z wyprzedzeniem, dzięki czemu będziecie mogli ominąć kolejki i uniknąć rozczarowań. Chociaż z pączkami to pewnie jak z chlebem: każdy ma swój ulubiony rodzaj i żadna komisja tego nie zmieni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS