Wspomnienia o manifestacjach z okazji Święta Pracy z roku na rok stają się coraz bardziej sentymentalne. Kiedyś kojarzyły się głównie z “komuną”. Dziś traktowane są jako egzotyczna impreza masowa.
– Około 40 lat temu… Szedł pochód ulicą, szturmówkami powiewał….
“Maszeruje załoga Rafinerii Trzebinia osiągająca wybitne wyniki produkcyjne i w socjalistycznym współzawodnictwie pracy. NIECH ŻYJE!” – wspomina płynące z głośników komunikaty Leszek Morawiecki.
W ten sam sposób kroczyły ulicami miasta pozostałe zakłady pracy. Dołączały do nich szkoły, harcerze. Dla wielu ludzi udział w pochodzie był obowiązkowy. Trudno było się z niego wykręcić.
– Ponad 50 lat temu, jak co roku szedł pochód pierwszomajowy ulicą Kościuszki od rynku. Nie wiem, gdzie była zbiórka. Pochód kończył się chyba koło kina – napisała Marga Sztadelman.
Jolanta Piskorz przypomniała, że koniec pochodu w latach 70. XX wieku był na boisku piłkarskim Hutnika.
– Pamiętam z Trzebionki też szedłem pochodem do Trzebini .. potem atrakcje bo można było coś kupic .. takie czasy, sam nie wiem co o tym myśleć – napisał Andrzej Brzózka.
Wśród tych atrakcji, jak wpsomina Leszek Morawiecki, była szynka sprzedawana w masarni na Kościuszki.
Po pochodach były pikniki na trawnikach i skwerach. Dla dzieci obowiązkowe lody… Wszędzie mnóstwo ludzi. Dziś spędzamy 1 Maja w dość wąskim gronie, więc wspomnienia o masowych imprezach, jakie by nie były, nabierają blasku.
PRZEŁOMowe Historie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS