Apteki nie nadążały z realizacją zamówień, tworzone były nawet zapisy kolejkowe, ale okazało się szybko, że lek nie jest już dystrybuowany i apteki nie mogą go sprowadzić.
Jednocześnie w mediach pojawiły się wyrażone przez medyczne autorytety głosy podważające skuteczność tego medykamentu.
Dziwny zbieg okoliczności i korelacja zdarzeń. Tani lek, który może pomóc w leczeniu tej choroby, staje się popularny, a znika z rynku. Lekarze mają zakaz aplikowania go pacjentom, a promotor leczenia tym lekiem trafia do rzecznika odpowiedzialności zawodowej z podejrzeniem propagowania postaw antyzdrowotnych.
O co chodzi panie i panowie, co jest grane? Tak po prostu, a priori, decydenci potrafią przyjąć założenie, że lek o potwierdzonej – co prawda tylko praktyką lekarza działającego na pierwszym odcinku walki z chorobą – skuteczności jest całkowicie nieprzydatny, a wręcz szkodliwy, skoro podjęto tak radykalne środki, blokując do niego dostęp szukającym pomocy.
Czy podważając kompetencje skromnego lekarza z peryferii Unii Europejskiej, chcą zbudować swój autorytet? Czy ważne są tylko wytyczne jakiegoś rejestru, czy zdrowie setek ludzi? Skoro znane są relacje wyzdrowienców, którzy jednoznacznie stwierdzają, że po podaniu amantadyny stan ich zdrowia uległ wyraźniej poprawie, czy nie warto byłoby równoległe do badań laboratoryjnych i klinicznych posiłkować się analizą z podstawowego odcinka, na którym stoją lekarze pierwszego kontaktu?
Co najmniej dziwne to wszystko. Przecież nie odnotowano ani jednego przypadku wystąpienia niepożądanych objawów ani żadnych innych skutków ubocznych po zastosowaniu tego leku u pacjentów doktora Bodnara, a lek ten stosowany jest w różnych schorzeniach od przeszło 20 lat. Ponadto profesor Rejdak z PSK 4 w Lublinie podczas testów klinicznych prowadzonych za zgodą komisji bioetycznej stwierdził, że pacjenci chorzy na Parkinsona przyjmujący ten lek na stałe przechodzą COVID-19 skąpoobjawowo, co według niego pozytywnie rokuje.
Dlaczego żadne towarzystwo medyczne nie rekomenduje tego leku, a wielu wpływowych lekarzy twierdzi, że jego podawanie jest to niebezpieczne i nielegalne? Czyli najlepiej założyć ręce i czekać, może inni coś wymyślą, a jak wymyślą, to i tak źle, a i pewnie przyjemnie krytykować. Skąd my to znamy.
Jak to możliwe, że szczepionka, która nie przejdzie wieloletnich, czterofazowych badań przed- i porejestracyjnych, bez żadnej pewności, że nie wywoła niepożądanych odczynów poszczepiennych /NOP/, będzie uznawana za legalne i bezpieczne panaceum, a dwudziestoletni lek już nie?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS