Kolejne restauracje zapowiadają, że mimo obostrzeń zamierzają znów zacząć przyjmować klientów. Reporter TVN24 zajrzał do jednego z lokali w Krakowie, który ogłosił taką decyzję.
Reporter TVN24 Konrad Borusiewicz odwiedził w środę restaurację, która mimo rozporządzenia ogłosiła, że znów zaprasza klientów. – Wchodzimy do środka, w piecu na pizzę rozpalone, są kelnerki. Przy wejściu zmierzono nam temperaturę, musieliśmy również wypełnić ankietę covidową – relacjonował dziennikarz.
Właściciele restauracji przekonują, że do otwarcia zostali zmuszeni sytuacją finansową. Mówią, że nie dostali od rządu takiej pomocy, która umożliwiłaby im przetrwanie. – Mamy zamknięty interes i mamy tylko dowozy, które nie pokrywają żadnych kosztów, a był moment, że przynosiły straty. Gdyby rząd zadeklarował, że pokrywa wszystkie koszty, chociażby stałe, to nie ma problemu. My jesteśmy w stanie utrzymać restauracje, utrzymać ludzi i czekamy, aż dostaniemy pozwolenie – mówi Karolina Bartosik właścicielka lokalu. Dodaje, że “chodzi o ludzi”.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE>>>
Patrol zamiast klientów
Właściciele restauracji przekonują, że ponowne otwarcie nie jest aktem na tyle desperackim, by nie był on podparty umocowaniami w prawie. – Można to porównać do sytuacji chorego człowieka, w stanie agonalnym, do którego żaden lekarz nie chce przyjść i nie chce mu pomóc i ten człowiek musi leczyć się sam – mówi prawnik, reprezentujący otwartą w środę restaurację.
Krótko po otwarciu lokalu pojawili się tam inspektorzy sanepidu w towarzystwie patrolu policji. Nie zastali jednak klientów.
Kara, która grozi restauratorom przyjmującym klientów to 30 tysięcy złotych i może być nakładana codziennie przez sanepid.
TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS