To już moje ostatnie wrażenia z pokazów z tegorocznego Gamescomu. Muszę przyznać, że po Flintlock nie wiedziałem czego się spodziewać, a dostałem cudowną mieszankę Demon’s Souls z God of War, przyprawioną kapitalną grafiką i świetną muzyką. Klimat wręcz wylewa się z ekranu, a sposób prowadzenia zabawy spodoba się zwłaszcza fanom gier od Sony.
Jeżeli regularnie śledzicie naszego TikToka, to w jednym z ostatnich materiałów zrobiliśmy krótkie, redakcyjne podsumowanie największych zaskoczeń tegorocznego Gamescomu. Ja wskazałem na Flintlocka, ale dopiero dzisiaj mogę się z Wami podzielić swoimi wrażeniami. Wszystko dlatego, że obowiązywała mnie umowa poufności. Uważam Flintlock, obok HIGH ON LIFE za czarnego konia przyszłego roku i myślę, że gracze z pewnością docenią niezwykły klimat i doskonałe wyważenie rozgrywki w Siege of Dawn. To jest świetna kompozycja, która pełnymi garściami czerpie z rynku to, co najlepsze, a potem zmyślnie miksuje w wielkim kotle z napisem “frajda”. Doprawdy zaskakująca receptura.
Flintlock: The Siege of Dawn to mroczna i brutalna gra z gatunku soulslike, ale z dużymi dawkami epickości
Już na samym starcie, zaraz po obejrzeniu wprowadzenia, zaskoczyła mnie przede wszystkim oprawa graficzna. Chociaż poniższy gameplay nie jest aż tak soczysty, to komputer na którym widziałem te pozycje był absolutnie kosmiczną maszyną. Na najwyższych detalach na PC z wykorzystaniem ray-tracingu miałem dosłownie opad szczeny. Jakość tekstur, animacji, ale przede wszystkim cieni i oświetlenia dosłownie zrywały czapki z głów, w połączeniu z rewelacyjną ilością detali pancerzy, oręża czy ubioru naszych największych przeciwników. Niektóre czary i wybuchy mają wręcz wyczuwalną potęgę, co w kompozycji z odpowiednimi ujęciami kamery sprawia świetne wrażenie. W parze z oprawą idzie też rewelacyjne udźwiękowienie i nie mówię tutaj tylko o dźwiękach otoczenia (których zresztą jest całe mnóstwo). Muzyka jest pompatyczna, wzniosła i w dodatku, w mojej ocenie, świetnie wyważona, we właściwy sposób budująca klimat i wpływająca na emocje. Pod tym względem Flintlock zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Ale co ciekawe, dalej było tylko lepiej. Gdy do głosu doszły główne umiejętności sterowanej przez nas bohaterki – Nor Vanek, mogłem jedynie podziwiać jej niezwykłą brutalność. Fabuła jest dość prosta. Musimy pokrzyżować plany bogów, przemierzając świat skazany przez nich na zagładę i wieczne potępienie. Flintlock jest grą akcji RPG, opracowaną przez twórców nieźle przyjętego Ashen (średnia z wersji na PC to 81%), czyli studio A44 Games. W tym intrygującym świecie, zdominowanym od tysiącleci przez zachłannych bogów, klasyczna broń palna, oręż i magia egzystują obok siebie, a My możemy zrobić z nich doskonały użytek. Łączymy to wszystko w jedną całość, umiejętnie dobierając właściwy ekwipunek do wybranych przeciwników. Niektórzy są niewrażliwi na ciosy z dystansu, a innym z kolei zadamy ból wyłącznie wyszukanymi inkantacjami. Nie ma mowy o powielaniu schematów. Widać, że dla deweloperów to szalenie ważny projekt, więc wykorzystali tutaj maksymalne pokłady kreatywności.
Dla przykładu, gdy korzystamy z broni palnej, możemy zdobyć do niej amunicje z powalonych wrogów. Ale gdy pokonamy ich za pomocą miecza, wtedy naboje się już nie pojawią, co wymusi na nas zmyślne lawirowanie pomiędzy dostępnym uzbrojeniem. Przemierzamy duży i otwarty świat wykonując zadania rodem z klasycznego RPG. Do pomocy mamy stworka rodem z piekieł imieniem Enki, który ma swój wachlarz mocy i niczym Atreus w God of War, może nam pomóc w trakcie walki, odciągać przeciwników, powstrzymywać ich ataki lub obezwładniać, dając nam szansę na zadanie krytycznego ciosu. Co jakiś czas trafimy na bossów. W zaprezentowanym za zamkniętymi drzwiami fragmencie rozgrywki pod sam koniec widziałem potyczkę z potężnym przeciwnikiem, którego zachowania i reakcje były dostosowane do stylu walki gracza. Co ciekawe, gdy boss podchodził pod krawędź platformy na której go spotkałem, mogliśmy go powalić potężnym ciosem, a wtedy spadał w przepaść, jednak ostatkami sił łapał się krawędzi i wracał na górę.
Chociaż akcja wydawała się w pełni oskryptowana, to jak zapewniali twórcy, takich sytuacji będzie całe mnóstwo. Zachowanie przeciwników uzależnione jest w dużej mierze od tego, w jaki sposób podejdziemy do tej bitwy. Możemy wykorzystywać elementy otoczenia na swoją korzyść, ale bossowie nie pozostają obojętni. Ich wachlarz ciosów jest dynamicznie modyfikowany w trakcie potyczki, co przekłada się na dostosowanie do naszych ruchów. Gdy w kółko będziemy robić to samo, to za trzecim czy czwartym razem przeciwnik nas powstrzyma i zastosuje morderczą kontrę. Brzmiało to kapitalnie, ale jak będzie faktycznie, przekonamy się po premierze. Niestety, nie mogłem zagrać, pozostało mi jedynie obserwować co się dzieje i dopytywać deweloperów o jakieś szczegóły. Za udane ciosy i combosy zbieramy punkty, za które możemy potem kupić nowe elementy ekwipunku czy rozwinąć umiejętności. Warto więc postarać się zgrabnie składać ciosy, bo mnożnik pełni tu kluczową rolę w kontekście potęgi naszej bohaterki.
Debiut przewidziany jest na przyszły rok, ale niestety bez konkretów. Martwi mnie jedynie, że pozycja szykowana jest także na starą generacje, a więc PS4 i Xboxa One, co znacznie ograniczy możliwości twórcze. Nie zmienia to faktu, że Flintlock może poważnie namieszać na rynku, a piękne animacje w połączeniu z ciekawym pomysłem zarówno na świat jak i całą historię mogą przełożyć się na bardzo intrygującą pozycję z gatunku RPG. Obejrzyjcie koniecznie najnowszy fragment rozgrywki, który zamieszczam powyżej. Do zobaczenia w mrocznym świecie pełnym chciwych bogów. Obyśmy przekroczyli wrota do zaświatów w jak najlepszej formie!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS