A A+ A++

Mniejsza liczba gości w galeriach nie oznacza, że w zeszłym miesiącu Polacy ograniczali zakupy. Wręcz przeciwnie, sprzedaż detaliczna była o 2,5 proc. wyższa niż we wrześniu 2019 roku, a mebli oraz sprzętu AGD i RTV kupiono o 8,6 proc. więcej.

Internet zamiast sklepu

Policzenie, jak bardzo spadła liczba klientów w galeriach handlowych, nie było prostym zadaniem. Z badania firmy technologicznej Proxi.cloud wynika, że w zeszłym miesiącu ruch w największych polskich galeriach i centrach handlowych był o 54 proc. słabszy niż rok wcześniej. Natomiast w raporcie Polskiej Rady Centrów Handlowych (PRCH), obejmującym dokładnie ten sam okres, czytamy, że spadek wyniósł 19 proc.

ZOBACZ: Niemiecki “rekord” zakażeń. Ponad 11 tys. nowych przypadków

Oba ośrodki zastosowały odmienną metodologię, a eksperci, wyciągając wnioski z obu prób twierdzą, że faktyczny spadek trzeba szacować na 30-35 proc. – Konsumenci niechętnie chodzą na zakupy, podszyci strachem przed wirusem. Sporo marek zredukowało lub nawet zlikwidowało oferty dostępne stacjonarnie. Większą część sprzedaży realizują w internecie – komentuje dr Andrzej Maria Faliński ze Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

Główny Urząd Statystyczny potwierdza tę konkluzję. We wrześniu udział handlu internetowego w ogólnej puli sprzedanych towarów wzrósł z 6,1 do 6,8 proc. Dr Krzysztof Łuczak z Proxi.cloud nie ma wątpliwości, że dla wielu Polaków galerie przestały być ulubionymi miejscami spędzania wolnego czasu. Dlatego muszą one podejmować rozszerzone działania marketingowe w internecie, żeby przetrwać.

– W dużych miastach klientów jest mniej między innymi z uwagi na brak studentów. Nie ma też turystów, którzy wcześniej tłumnie odwiedzali galerie usytuowane blisko dworców kolejowych. Biorąc pod uwagę nasilenie pandemii w okresie jesienno-zimowym, nie należy spodziewać się poprawy sytuacji. Choć ruch może trochę wzrosnąć przed Bożym Narodzeniem, to z całą pewnością tegoroczny grudzień będzie jednym z najgorszych w historii tych obiektów – mówi Krzysztof Łuczak.

Zakupowy środek tygodnia

Badanie Proxi.cloud wykazało też, że w rozkładzie tygodniowym ruch w galeriach bardzo wzrósł w środku tygodnia. Przyrost klientów we wtorki w 2019 roku wyliczono na 14,3 proc, a w 2020 roku na 17,7 proc. W środy te zmiany wyniosły odpowiednio: 13,5 proc. oraz 16,7 proc.

Najbardziej jednak centra handlowe są zatłoczone w soboty. PRCH wyliczyła, że w pierwszym dniu weekendu  galerie – w porównaniu z innymi dniami tygodnia – notują wzrost liczby odwiedzających średnio o 44 proc.

ZOBACZ: Św. Mikołaj zaniepokojony pandemią. “Nie odwołamy świąt”

Zaobserwowano też inne zjawisko – koszyki z zakupami są większe. W ostatnich miesiącach klienci coraz częściej przychodzą do galerii z długą listą konkretne produktów do kupienia. Rzadziej pojawiają się tylko po to, aby je oglądać czy spacerować. Najbardziej tracą na tym punkty usługowe, lokale gastronomiczne i strefy rozrywkowe.

– Polacy chcą unikać tłumów i dlatego dni w środku tygodnia zyskują na popularności. Warto także rozważyć przywrócenie zakupów w niedziele, aby rozładować sobotnie tłumy oraz wesprzeć galerie i najemców w trudnej sytuacji – przekonuje dr Krzysztof Łuczak.

Pożądany handel w niedziele

W Polsce w tym roku wprowadzono tylko siedem niedziel handlowych. Ostatnią mieliśmy 30 sierpnia, na następną czekamy aż do 13 grudnia. Z badań ankietowych wynika, że za całkowitym przywróceniem handlu w niedziele jest ponad 53 proc. Polaków  – głównie młodszych i bardziej aktywnych.

Projekt ustawy przywracającej niedziele handlowe pracodawcy skierowali do Rady Dialogu Społecznego. Zakaz handlu nie obowiązywałby w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub epidemii i przez 180 dni od ich odwołania. Pracownicy handlu mieliby w tym czasie zapewnione dwie wolne niedziele w miesiącu. Przedsiębiorcy przypominają, że centra handlowe są miejscem zatrudnienia ponad 400 tysięcy Polaków.

ZOBACZ: “Zakaz konferencji online na pewno zostanie zmieniony”

Autorzy projektu argumentują, że poluzowanie ograniczeń umożliwiłoby rozłożenie zakupów na dodatkowy dzień w tygodniu, co byłoby z korzyścią dla bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków. Podzielają ten punkt widzenia także opozycyjni politycy.

 – Zniesienie handlu w niedzielę do końca epidemii pozwoli na rozładowanie weekendowych kolejek w sklepach. To znacznie lepsze rozwiązanie niż “godziny dla seniorów” – powiedział polsatnews.pl Miłosz Motyka, rzecznik PSL. Według ludowców zniesienie zakazu pomoże też właścicielom sklepów, którzy będą mogli odrobić straty finansowe. Wniosek PSL nie jest bez szans, gdyż przychylają się do niego posłowie Porozumienia wchodzącego w skład koalicji rządowej.

ZOBACZ: Handel w niedziele zostanie przywrócony? Pomysł popiera Porozumienie

W straty handlowców nie wierzą jednak związkowcy. – Nie ma ekonomicznych przesłanek do zawieszania ograniczeń handlu. Pracodawcy wyolbrzymiają problemy, których nie potwierdzają rzetelne dane. Z tych przedstawionych przez GUS wynika, że sprzedaż detaliczna w Polsce w ostatnich miesiącach była wyższa niż rok wcześniej – podkreśla Alfred Bujara, szef handlowej “Solidarności”.

Słoweńcy i Czesi zamykają sklepy

W Polsce otwieranie sklepów w niedziele ma pomagać w walce z pandemią, a Słoweńcy ten sam cel chcą osiągnąć poprzez… zamykanie sklepów. Tamtejsze Zgromadzenie Państwowe uchwaliło ustawę wprowadzającą zakaz handlu w niedziele i święta. Zwolennicy nowego prawa uważają, że sklepy zamknięte w niedzielę zniechęcą mieszkańców kraju do tłumnego opuszczania domów w tym dniu.

Inicjatorką przyjętych rozwiązań była opozycyjna partia lewicowa poparta przez związki zawodowe. Przeciwko regulacjom ograniczającym handel protestowały organizacje zrzeszające słoweńskich pracodawców. Najnowszych przepisów nie poparł też rząd Słowenii, a minister gospodarki ostrzegał przed skutkami zakazu dla firm handlowych, miejsc pracy, dostawców oraz ośrodków turystycznych.

ZOBACZ: Lockdown w Czechach. Burmistrz Czeskiego Cieszyna mówi o “alarmujących liczbach”

Rozwiązania wprowadzane w Słowenii są bardzo podobne do tych, które obowiązują od marca 2018 roku w Polsce. Co do zasady sklepy w niedziele będą zamknięte, jednak przewidziano wyjątki dla placówek, w których za ladą staną sami właściciele, studenci albo emeryci. Inne wyjątki obejmą sklepy o powierzchni do 200 m kw. funkcjonujące na stacjach paliw, przy dworcach kolejowych i stacjach autobusowych. Handel będzie także dozwolony w 12 niedziel w roku.

– Jeśli inne kraje europejskie wzorują się na naszych rozwiązaniach prawnych, to znaczy, że są one po prostu dobre – komentuje Alfred Bujara, inicjator polskiej ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele.

Na bardzo radykalne posunięcie zdecydowali się także nasi południowi sąsiedzi. W Czechach od dziś do 3 listopada obowiązuje stan wyjątkowy. Rząd w Pradze na prawie dwa tygodnie zamknął większość sklepów i zakładów usługowych. Wyjątkiem są placówki handlowe oferujące podstawowy asortyment.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

Jacek Brzeski/ polsatnews.pl

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPokonałeś COVID-19? Oddaj osocze
Następny artykułKoronawirus w Urzędzie Miasta Oleśnica