A A+ A++

Wybory prezydenckie w Gabonie miały się odbyć według ustalonego scenariusza. Ali Bongo Ondimba miał zdobyć większość głosów i dalej umacniać swoją dynastię poprzez kolejną kadencję. Drobne fałszerstwa wyborcze czy działania uniemożliwiające opozycji swobodę prowadzenia kampanii były niemal spodziewane. Doszło jednak do nieoczekiwanej zmiany planu. Po ogłoszeniu wyników wyborów interweniowało wojsko. Zamachowcy ogłosili unieważnienie głosowania, zamknięcie granic i zawieszenie działalności organów państwa. Twarzą nowego reżimu został dowódca Gwardii Republikańskiej generał Brice Oligui Nguema. Wydarzenia w Gabonie na pierwszy rzut oka przypominają ostatnie wydarzenia w Nigrze. Jest jednak kilka zasadniczych różnic, a sytuacja, jak to zwykle bywa w polityce, jest bardziej skomplikowana niż może się wydawać.

Anatomia kryzysu

Po zakończeniu wyborów prezydenckich ogłoszono wyniki, które, mimo że niewielu zaskoczyły to doprowadziły gabońskie społeczeństwo na skraj wrzenia. Wszystko zapowiadało, że Ali Bongo rozpocznie trzecią kadencję. Plany autokraty pokrzyżowali wojskowi, którzy 30 sierpnia 2023 roku ogłosili na antenie państwowej telewizji przejęcie władzy. Dotychczasowy prezydent został umieszczony w areszcie domowym. W trakcie chaosu udało mu się drogą telefoniczną przekazać prośbę o pomoc do wszystkich zagranicznych sojuszników, aby przyszli mu z natychmiastową pomocą i „zrobili hałas” co natychmiast zostało wykorzystane w sposób żartobliwy przez gabońskich internautów.

Na ulicach Libreville doszło do spontanicznych demonstracji poparcia dla generała Bricea Oligui. Ostatnie lata przyniosły bardzo poważny spadek poparcia, jakim cieszył się dotychczasowy prezydent. Na zmęczenie rządami rodu Bongo nałożyły się poważne problemy gospodarcze. Kleptokratyczna arystokracja polityczna korzystała z ogromnych zysków pochodzących z eksportu ropy naftowej podczas gdy większość społeczeństwa musi zmagać się z codziennością — bezrobocie osiągnęło poziom 40%. Nie jest to pierwszy raz gdy próbowano obalić prezydenta. Po wyborach w 2016 roku wybuchły zamieszki, które zostały szybko stłumione przez służby bezpieczeństwa. Wówczas Ali Bongo mógł oprzeć się na resortach siłowych i nie zwracać uwagi na nastroje panujące w gabońskim społeczeństwie. Pierwsze sygnały, że korpus oficerski również jest niezadowolony z sytuacji w kraju były widoczne w 2019 roku. Doszło wówczas to nieudanego zamachu stanu gdy prezydent przebywał na leczeniu w Maroku. Gwardia Republikańska wspólnie z żandarmerią szybko opanowały sytuację i w ciągu kilku godzin przywróciły porządek w stolicy.

Tym razem przewrót był dobrze zaplanowany i zabezpieczony od strony technicznej. Zamachowcy, którzy sami określają się jako Komitet Przejścia i Przywrócenia Instytucji, upewnili się, że całość wojska stanie po ich stronie. Obawiano się sytuacji podobnej do wydarzeń w Nigrze gdzie istniała poważna obawa o wybuch walk między gwardią prezydencką a armią.

Do wydarzeń w Gabonie natychmiast ustosunkowała się Unia Afrykańska oraz ONZ. Przedstawiciele obu organizacji zdecydowanie potępili wojskowy zamach stanu jako metodę zmiany władzy, jednak za deklaracjami nie poszły żadne czyny. W podobnym tonie zabrała głos Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Środkowej, której członkiem jest Gabon. Stany Zjednoczone wyraźnie nie chciały zająć wyraźnego stanowiska w kryzysie. Rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller — jednocześnie skrytykował pucz jak i wskazał, że wybory, które go poprzedzały nie mogą uchodzić za demokratyczne i zgodnie z procedurami.

Kryzys w Gabonie odbił się szerokim echem. Zarówno w Kamerunie jak i Rwandzie doszło do przesunięć wśród generałów obawiając się, że oficerowie mogą spróbować przeprowadzić podobne zamachy. Kluczowym pozostaje stanowisko najważniejszego sojusznika politycznego Libreville — Francji. Posiadając w kraju 350 żołnierzy i kluczowe interesy gospodarcze Paryż z uwagą przygląda się wydarzeniom w Gabonie. Z uwagi na niestabilną sytuację polityczną francuska spółka wydobywcza Eramet wstrzymała pracę w swoich kopalniach. Niepewny jest również dalszy los inwestycji Total Energies — koncernu paliwowego, który ma ostatnio złą passę w Afryce.

Złote dziecko kontra wierny sługa

Zamach stanu w Gabonie nie jest rewolucją mającą oczyścić kraj z nieprawidłowości, lecz pałacowym przewrotem i wymianą elity w ramach układu kleptokratycznego. Stojący naprzeciw siebie prezydent i generał są niezwykle barwnymi postaciami, którym warto poświęcić nieco więcej uwagi.

Alain Bernard Bongo urodził się w 1959 roku jako syn znanej piosenkarki Patience Dabany i prezydenta Gabonu Omara Bongo. Od początku cieszył się ogromnymi przywilejami. Dorastał w luksusie i dostatku, a w 1973 roku przyjął islam. Zmienił wówczas imię na Ali. Jako młody człowiek skończył studia na paryskiej Sorbonie, a w międzyczasie realizował pasje muzyczne wydając funkowy album. Zrezygnował jednak z kariery muzyka, aby wejść do rządu, na którego czele stał jego ojciec. W 1989 roku Ali Bongo przyjął posadę ministra spraw zagranicznych, a następnie przeszedł do resortu obrony, którym kierował aż do 2009 roku.

Gdy zmarł Omar, Ali przejął pełnię władzy jako naturalny następca dotychczasowej głowy państwa. Oczywiście rozpisano wybory, jednak ich wynik był dość oczywisty. Po ogłoszeniu wyników doszło do niepokojów społecznych, jednak szybko przywrócono porządek na gabońskich ulicach. Jego epoka minęła pod znakiem ekstrawaganckiego życia i zamiłowania do drogich samochodów, co ostro kontrastowało z tym, że 70% Gabończyków żyje poniżej progu ubóstwa.

O ile Ali Bongo jest złotym dzieckiem gabońskiego reżimu, to generał Brice Oligui Nguema jest wyrazicielem jego woli. Wojskowy nie jest człowiekiem z zewnątrz. Przede wszystkim to kuzyn prezydenta, blisko powiązany rodzinnie z resztą krajowych elit. Jako młody człowiek wstąpił do wojska, w którym odnalazł się doskonale. Według współpracowników jest człowiekiem spokojnym i nieskorym do gniewu, czym zyskał sobie szacunek podwładnych. Jest również profesjonalistą, o czym świadczy przebieg jego pracy w gabońskim rządzie. Jako młody oficer ukończył szkolenie w prestiżowej marokańskiej Académie Royale Militaire de Meknès. Jego talenty zostały dostrzeżone przez zwierzchników, dzięki czemu szybko awansował do najbliższego grona współpracowników Omara Bongo. Zawsze pozostawał w drugiej linii gabońskiej elity, jednak nie uchroniło go to przed czystką w 2009 roku.

Dochodząc do władzy Ali Bongo starał się rozbić układy powstałe w otoczeniu jego ojca. Wówczas generał Brice Oligui Nguema został odsunięty od stolicy i wysłany jako attaché wojskowy przy ambasadzie w Rabacie i Dakarze. W 2018 roku wrócił, aby zastąpić zdymisjonowanego przyrodniego brata prezydenta w funkcji szefa wywiadu Gwardii Republikańskiej. Pół roku później już był dowódcą formacji, a teraz staną na czele puczu wymierzonego w autokratyczne rządy swojego kuzyna.

Zobacz też: Izraelczycy kontrolują siły bezpieczeństwa Kamerunu

US Army Africa / Tech. Sgt. Brian Kimball

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMłodzi strażacy z Suchodołu i Pustyn odwiedzili krośnieńskich zawodowców
Następny artykułMieszkaniec długo czekał, żeby MZUiM wyciął pochylone drzewo. W końcu samo przewróciło się na dom i samochód