Polski przemysł energetyczny zużywa osiem razy więcej wody niż wynosi objętość jeziora Śniardwy. Aż 96% tej wody nie jest wykorzystywanych ponownie. Zdecydowaną większość wykorzystują do chłodzenia elektrownie węglowe. W nowym raporcie eksperci Instratu pokazują, że dane dotyczące wody są trudne do pozyskania i analizy. Jako rozwiązanie rekomendują utworzenie przez rząd czytelnej i ogólnodostępnej bazy danych.
Górnictwo i energetyka istotnie oddziałują na rzeki i jeziora
Może to odbywać się na kilka sposobów. Jednym z nich jest zrzut dużej ilości soli lub silnie ogrzanej wody do wód powierzchniowych. Takie ścieki mogą być zrzucane do rzek niemal bez ograniczeń.
„Ścieki z wysoką zawartością chloru i siarczanów mogą być zrzucane do rzek niemal bez ograniczeń pod warunkiem, że nie zostanie przekroczone końcowe stężenie w rzece. W przypadku dużych rzek, takich jak Wisła i Odra, teoretycznie pozwala to na łączne wypuszczanie do polskich rzek milionów ton chlorków i siarczanów rocznie” – mówi Bernard Swoczyna, autor raportu “Mętne wody”.
Przemysł energetyczny jest tym sektorem polskiej gospodarki, który pobiera ze środowiska najwięcej wody. W przeciwieństwie do rolnictwa, które w dużej mierze korzysta z opadów atmosferycznych, za większość poboru wód przez przemysł odpowiada zaledwie kilka elektrowni węglowych z otwartymi obiegami chłodzenia. W większości przypadków organem, który wydaje pozwolenia na korzystanie z wód i je kontroluje są Wody Polskie.
„Problem polega na tym, że otrzymywane pozwolenia często znacznie różnią się od faktycznego zużycia wody, co stwarza niebezpieczeństwo dla środowiska naturalnego” – ocenia Bernard Swoczyna.
Problem z danymi
Dane pozyskane przez Instrat dotyczące poboru wody przez kopalnie i elektrownie nie przedstawiają całego obrazu. W przypadku kilku elektrowni z otwartymi obiegami chłodzenia dopuszczalny pobór wody może być o kilka rzędów wielkości większy lub mniejszy niż dozwolone emisje ścieków. Przykładowo, dla Elektrowni Dolna Odra różnica ta wynosi niemal 5 km3 rocznie. Dla Elektrowni Połaniec i Elektrowni Kozienice różnica wynosi odpowiednio 2 km3 i 11 km3 rocznie.
Sytuację tłumaczy Bernard Swoczyna:
„Te dane ukazują oczywistą sprzeczność. Elektrownie nie produkują ani nie odparowują kilku km3 wody rocznie. Pozwolenia wodne pozwalają na pobór i zrzut znacznie większych ilości wody niż faktycznie jest to realizowane zgodnie z danymi GUS. Pozwolenia same w sobie są również sprzeczne, ponieważ ilość pobranej wody i wypuszczonych ścieków, w przypadku elektrowni o otwartym obiegu chłodzenia, powinny być niemal na tym samym poziomie.”
Co dalej?
Dane dotyczące wody w Polsce są rozdzielone między różne agencje rządowe i ich regionalne oddziały. Utrudnione procedury pozyskiwania informacji oraz sposób ich prezentacji sprawiają, że trudno je analizować. Dane te można uzyskać jako skany papierowych wersji dokumentów, jednak ich pozyskanie może trwać nawet kilka miesięcy. Analiza danych wewnątrz agencji odpowiedzialnych za ochronę środowiska jest również mało skuteczna z powodu dużego obciążenia pracowników obowiązkami oraz niekompletnych informacji.
Dlatego Instrat rekomenduje stworzenie przez rząd kompletnej i ogólnodostępnej bazy danych dotyczącej zużycia wody, która będzie informować o wykorzystaniu wody przez poszczególne branże. Dane te powinny być kompleksowe, łatwo dostępne i opublikowane w czytelnym formacie na platformie dane.gov.pl.
„Jakość, przejrzystość i dostępność danych wodnych są kluczowe dla skutecznej ochrony środowiska. To informacje ważne nie tylko dla naukowców, agencji środowiskowych i organizacji międzynarodowych, ale także dla zaangażowanych obywateli. Dlatego powinny być one dostępne publicznie, nieodpłatnie oraz publikowane w formacie umożliwiającym zautomatyzowane pobieranie i przetwarzanie” – podsumowuje Maria Włoskowicz, prawniczka Fundacji Frank Bold, która działa rzecz ochrony ludzi i środowiska.
Źródło informacji: Fundacja Instrat
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS