A A+ A++

Klienci dobrze wyposażonych księgarń znajdą na półkach z książkami poświęconymi historii najnowszej, a konkretnie dwudziestoleciu międzywojennemu i drugiej wojnie światowej, kolejną pozycję poświęconą Adolfowi Hitlerowi. Wydawałoby się, że regały nie będą już w stanie przyjąć następnych wydawnictw poświęconych wodzowi Trzeciej Rzeszy, że o jego postaci napisano już wszystko, a historycy i publicyści rozłożyli życie Hitlera na czynniki pierwsze tak solidnie, iż temat został zgrany do granic możliwości. Mimo to Frank McDonough, związany obecnie z John Moores University w Liverpoolu brytyjski historyk, specjalizujący się w krótkich dziejach nazistowskiego państwa, postanowił zaryzykować i przedstawić rządy Hitlera w autorskim – i nowatorskim – spojrzeniu, próbując stanąć obok kolosów historiografii, jak Ian Kershaw czy Richard Evans, których prace o Trzeciej Rzeszy bez wątpienia można uznać za kanoniczne, i boleśnie się nie wywrócić. Na ile mu się to udało?

Książka „Czas Hitlera”, której wydanie na polskim rynku przygotował Rebis (i zrobił to bardzo dobrze – twarda oprawa, kilkadziesiąt ilustracji i map, przyjemna dla oka czcionka i tłumaczenie, do którego nie można się przyczepić), jest pozycją dwuczęściową. „Triumf” zaczyna się w 1933 roku, kiedy splot różnych okoliczności i intryg, o czym wspomnę jeszcze poniżej, wynosi do władzy przyszłego Führera, a kończy na 1939 roku i wojnie z Polską. Chronologicznym finałem tomu „Katastrofa”, na który Czytelnicy muszą jeszcze poczekać, jak sama nazwa wskazuje, będzie rok 1945 i zakończenie drugiej wojny światowej na jej europejskim froncie. Każdy rozdział opowiada o jednym roku, dlatego można odnieść wrażenie, że konstruując książkę, Autor poszedł po linii najmniejszego oporu. Nic bardziej mylnego. Jak wyjaśnia sam McDonough, poszczególne fragmenty rozdziału omawiają różne tematy tak, aby ukazać szerszy kontekst opisywanych wydarzeń. „Dzięki temu czytelnik może zapoznać się z przebiegiem wypadków oraz ich wpływem na ewolucję rządów Hitlera” – przekonuje Autor. Do mnie akurat to tłumaczenie trafia. Narracja jest płynna, nawet wtedy, gdy historyk zbacza trochę z głównego kursu, aby wyjaśnić niuanse opowieści, przedstawić szerzej jej bohaterów, czy też krótko, acz z sensem, przeanalizować dany proces, istotny dla Hitlera rosnącego w siłę na niemieckiej scenie politycznej i arenie międzynarodowej.

Szeroki dobór źródeł to atut książki. Z jednej strony pozwala nam zajrzeć za kulisy opisywanych wydarzeń z punktu widzenia jej autorów, a z drugiej – poznać efekty wprowadzania decyzji politycznych w życie z pierwszej ręki, bo ze wspomnień zwykłych ludzi. Autor korzysta z nich chętnie i często, wykorzystując także przemówienia NSDAP-owskiej wierchuszki, dokumenty rządowe i zachowane archiwa partyjne czy memoranda wojskowe. Cytowane są dokumenty SS i ministerstwa spraw zagranicznych, ale też dowody przedstawione w powojennych procesach zbrodniarzy hitlerowskich. Są oczywiście fragmenty gazet, wywiady ze świadkami wydarzeń i dzienniki z epoki.

Frank McDonough – „Czas Hitlera. Tom I. Triumf 1933-1939”, Przekład: Tomasz Fiedorek. Rebis, 2020. Stron: 576. ISBN: 978-83-8188-143-2.

Można odnieść wrażenie, że od pewnego czasu autorzy książek historycznych biorą sobie za punkt honoru rozwiewanie narastających przez lata mitów i stereotypów. McDonough nie jest tutaj wyjątkiem, co sam podkreśla. I tak wódz Trzeciej Rzeszy jest z jednej strony „wszechpotężnym władcą”, a jednocześnie „słabym dyktatorem”, przewodzącym chaotycznemu systemowi politycznemu. McDonough nie jest też zwolennikiem tezy, że reżim hitlerowski bardzo przypominał Związek Radziecki Józefa Stalina. „W praktyce wszakże reżim hitlerowski był znacznie mniej totalitarny od tego w ZSRR. Niemiecka opinia publiczna mogła narzekać i krytykować rzeczywistość w o wiele większym stopniu, niż to wcześniej sugerowano” – przekonuje brytyjski historyk.

Zdaniem Autora, gdyby Hitler nie doszedł do władzy w 1933 roku, to i tak rządy objęłaby jakaś grupa prawicowych nacjonalistów. Kwestią czasu było na tyle silne wsparcie takich środowisk przez armię oraz inne wpływowe kręgi społeczne i polityczne, gardzące demokracją w wydaniu Republiki Weimarskiej, żeby tak się stało. Bardzo wątpliwe jednak jest to, że taki reżim dokonałby ludobójstwa opartego o rasizm i antysemityzm, jak to zrobili naziści. Partia hitlerowska nie miałaby racji bytu, gdyby nie poczucie upokorzenia po porażce w pierwszej wojnie światowej oraz kryzys gospodarczy przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Nie pierwszy raz w takich sytuacjach historia zatoczyła koło, gdy społeczeństwo – nie mając zaufania do systemu demokratycznego, który w ich mniemaniu nie potrafiło zaradzić piętrzącym się problemom – zaczęło się oglądać za silnym przywódcą, który potrafiłby przewodzić państwu i narodowi w trudnych latach. Pojawił się Hitler, obiecując przywrócenie ładu i porządku oraz stworzenie stabilnej, zjednoczonej i bezklasowej wspólnoty narodowej.

Jak stwierdza McDonough, żadna inna partia w dużym, nowoczesnym kraju demokratycznym, nie wydobyła się tak szybko z marginesu politycznego. Sam Hitler twierdził później, że w styczniu 1933 roku „zdobył władzę”, tak jakby doszło wówczas do gwałtownego przewrotu. W rzeczywistości został mianowany kanclerzem rządu koalicyjnego (!) w sposób całkowicie legalny i zgodny z konstytucją. Prezydent Hindenburg uległ perswazji wąskiego grona swoich konserwatywnych doradców, którzy przekonywali go, że Hitler powinien dostać szansę na rządy, a być może uda im się go wykorzystać do własnych celów. Rewolucji jeszcze nie było, bo kapitalizm nadal odgrywał kluczową rolę w systemie gospodarczym, konserwatyści na wielu polach trzymali się mocno, urzędnicy, jeśli nie byli Żydami lub nie mieli sympatii lewicowych, wciąż mogli pracować i awansować, a policja nadal była państwowa, choć wkrótce powstało Gestapo. Armia przez dłuższy okres czasu była niezależna, podobnie jak wielki biznes. „Hitler był często zmuszony iść na kompromisy i okazywać znacznie większą elastyczność, niż się powszechnie uważa. Hitler często działał z pełną premedytacją, ale czasami musiał reagować na wydarzenia, nad którymi nie miał kontroli. W latach 1933 – 1939 był raczej mistrzem elastyczności i improwizacji niż planowania” – zauważa McDonough.

Przykładów demontażu mitów związanych z rządami Hitlera, związanych chociażby z „sukcesami” gospodarczymi nazistów czy też z Austrią jako „pierwszą ofiarą Hitlera”, mógłbym podać znacznie więcej, ale pozostawiam przyjemność z ich odnajdywania Czytelnikom. Co warto oddać Autorowi, to sposób relacjonowania wydarzeń z trzeciej dekady minionego wieku. Atrakcyjne pióro, czasami wręcz z zacięciem reporterskim, to z pewnością plus po stronie brytyjskiego historyka. Wielu jego polskich (i nie tylko) odpowiedników mogłoby pójść tym tropem w swoich publikacjach. To nie przytyk, ale podpowiedź.

Czy warto zatem sięgnąć po pierwszy tom „Czasu Hitlera”? Zdecydowanie tak! Osobiście nie mogę się doczekać tomu drugiego, z nadzieją, że wysoki poziom publikacji zostanie utrzymany, nie tylko przez Autora, ale również przez wydawcę i tłumacza. Mimo iż Autor nie odkrywa rzeczy nieodkrytych, przyjemność płynąca z lektury, nawet jeśli opowiada ona o wyjątkowo mrocznych czasach, sprawia, że czasu i pieniędzy poświęconych tej publikacji z pewnością nie będzie można uznać za stracone.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEmpik w naszym mieście? Zdecyduje sztuczna inteligencja
Następny artykułNarodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań w 2021 r.