A A+ A++

Amerykańskie prywatne przedsię­bior­stwo Metrea kupiło od Francji czternaście latających cystern KC-135 Stratotanker. Tym samym firma dysponuje największą prywatną flotą samolotów tej klasy. Transakcja obejmuje jedenaście samolotów w wersji KC-135FR i trzy KC-135RG. Wraz z samolotami Francja sprzedała również zasobniki do tankowania metodą giętkiego przewodu i wyposażenie dodatkowe. Wartości umowy nie ujawniono.

KC-135FR zostały formalnie przeka­zane nowemu właścicielowi 26 czerwca. Mimo to nadal pozostają w bazie francuskich sił powietrznych w Nîmes, gdzie trwają przeglądy i dopro­wa­dza­nie maszyn do stanu lotnego. Przedstawiciele Metrei mają nadzieję, że pierwszy egzemplarz wzbije się w powietrze w ciągu półtora miesiąca, a drugi – do końca roku. Kolejne dwa, które wymagają większych prac, mają powrócić do latania w drugim kwartale 2025 roku. Termin przekazania KC-135RG będzie ustalony osobno.

We francuskich siłach powietrznych KC-135 są zastępowane przez Airbusy A330 MRTT (nazwa lokalna: Phénix). Wraz ze stopniowym wprowadzaniem do służby nowych maszyn KC-135 były magazynowane, ale w stanie, z którego można by je stosunkowo szybko przywrócić do latania.

C-135FR dysponuje trzema punktami do przekazywania paliwa: środkowym w bomie i po jednym na każdym skrzydle.
(USAF / Aubrey White)

Zakup tak starych samolotów, których produkcja zakończyła się dekady temu i które są stopniowo wycofy­wane z użytkujących je sił powietrznych, może wydawać się kontrowersyjny, jeśli wziąć pod uwagę rosnące koszty napraw i serwisowania. Ale szefostwo firmy patrzy na sprawę z innej strony. Zaletą tych maszyn jest to, że są sprawdzone przez dziesiątki lat eksplo­atacji, a przede wszystkim mają możliwość przekazywania paliwa dowolnym samo­lotom, zarówno przez sztywny wysięgnik, jak i przez giętki przewód. Ostatecznie nie wiadomo jeszcze, ile z kupionych samolotów zostanie przywróconych do służby. Być może niektóre z nich zostaną przeznaczone do kanibalizacji na części zamienne.

– Z perspektywy pilota potrzebującego pomocy od Stanów Zjednoczonych, w tym w zakresie tankowania, jaki samolot najprawdopodobniej zobaczy przed sobą? To będzie KC-135. Dla­czego? Ponieważ znaczną większość latających cystern US Air Force nadal stanowią KC-135 – tłumaczy Jon Thomas, emerytowany generał broni US Air Force, a obecnie szef działu lotniczego Metrei. – I tak pozostanie przez mniej więcej dziesięć lat. Co prawda coraz trudniej dostać części do KC-135, ale cały czas jest to dość duży rynek. Liczba samolotów w posiadaniu USAF‑u tworzy zapo­trze­bo­wa­nie dla dostawców. Ponadto na rynku jest wiele załóg i mecha­ni­ków, które znają te samoloty i możemy korzystać z ich doświad­cze­nia. Dużą część naszych pracowników stanowią gwardziści i żołnierze rezerwy US Air Force. Przyszli do nas w pełni wyszkoleni, wykwalifikowani i z doświadczeniem. Z tych powodów z rozmysłem wybraliśmy KC-135, nie patrząc na ich wiek.

Les Sous-Marines

Historia francuskich KC-135 jest niezwykle ciekawa i zasługuje na osobne dłuższe opra­co­wa­nie. Zapotrze­bo­wa­nie na samoloty tego typu pojawiło się na początku lat 60. wraz z pozyskaniem przez Francję broni jądrowej. Chociaż Francuzi od początku zakładali, że głowice jądrowe będą przenoszone przez rakiety balistyczne, ówczesny stan techniki nie pozwalał na zastoso­wa­nie tego rozwiązania. Na początku trzeba było więc polegać na bombowcach. Z powodu braku funduszy na zbudowanie bombowca strategicznego postawiono na Mirage’a IV, który jednak nie miał wystarczającego zasięgu, aby dotrzeć nad kluczowe cele na terytorium Związku Radzieckiego. Musiał więc korzystać z pomocy latających cystern.

Amerykanie długo nie zgadzali się na sprzedaż Francji KC-135. Miała to być zemsta za stworzenie przez Paryż własnego arsenału nuklearnego, na którego wykorzystanie Waszyngton nie miał wpływu. Negocjacje trwały ponad dwa lata, a wpływ na ostateczną zgodę miały czynniki polityczne i gospodarcze. Ostatecznie Francja kupiła dwanaście samolotów. Dla formalności należy zauważyć, że prawidłowa nazwa francuskich latających cystern to C-135F (a nie KC-135), ponieważ Francja zamierzała wykorzystywać je w podwójnej roli tankowców-transportowców. Z po­wodu braku okien we Francji szybko zdobyły przezwisko Les Sous-Marines – okręty podwodne.

Tankowanie Mirage’a F1 z ame­ry­kań­skiego KC-135 za pomocą przejściówki w wysięgniku.
(US Air Force)

Samoloty dostarczono z silnikami turboodrzutowymi J57. Druga różnica polegała na zainstalowaniu wzmocnionej stalowej podłogi przedziału transportowego rodem z C-135 w miejsce drewnianej stosowanej w KC-135. Pierwotnie samoloty dysponowały tylko jednym stanowiskiem do podawania paliwa metodą giętkiego przewodu, z odpowiednią przejściówką (boom drogue adapter) na końcu wysięgnika. Dopiero wprowadzenie do służby E-3F wymusiło zastosowanie „czystego” bomu, a jednocześnie dokupiono podskrzydłowe zasobniki Mk. 32B z rozwijanymi przewodami giętkimi do tankowania myśliwców.

W toku służby samoloty poddawano modernizacjom równolegle z amery­kań­skimi KC-135. W końcówce lat 70. wymieniono i wzmocniono poszycie skrzydeł. W latach 80. silniki wymie­niono na nowocześniejsze, oszczędniejsze i bezpieczniejsze CFM-56-2B-1. Tak zmodyfikowane samoloty oznaczono C-135FR. W drugiej połowie tej dekady Francja stała się pierwszym użytkownikiem Stratotankerów, który wyposażył je w defensywne systemy walki elektronicznej oraz wyrzutnie flar i dipoli.

Z powodu rosnącego zapo­trze­bo­wania operacyjnego Francuzi wydzierżawili od Stanów Zjednoczonych trzy standardowe KC-135R. To było za mało, więc w 1996 roku poproszono o sprzedaż pięciu KC-135A składowanych na „cmentarzysku” w bazie Davis–Monthan. Ostatecznie stanęło na trzech maszynach, które przed dostawą doprowadzono do standardu KC-135R. Samoloty dzierżawione zwrócono w 1997 roku.

Ze względu na brak okien C-135F przezywano we Francji okrętami podwodnymi.
(US Air Force)

W 2009 roku podjęto decyzję o kolejnej modernizacji C-135FR mającej dostosować ich awionikę do wymogów Organizacji Między­naro­do­wego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). W tej konfiguracji odpowiadają amerykańskim KC-135 Block 40. Z powodu opóźnień w dostawach A330 MRTT taką samą modernizację zdecydowano się przeprowadzić również w trzech KC-135R, którym zmieniono oznaczenie na KC-135RG.

Cywilne latające cysterny bardzo potrzebne

Metrea oferuje szeroki zakres usług dla sił zbrojnych i instytucji rządowych, począwszy od szkolenia przez prace analityczne i cyber­bez­pie­czeń­stwo po udostępnianie samo­lotów specjalnego prze­zna­cze­nia. W 2020 roku poszerzyła działalność o komercyjne usługi tankowania powietrznego. W tym celu kupiła od Singapuru swoje pierwsze cztery KC-135R. Wraz z zakupem czternastu samolotów od Francji jej flota powiększy się do osiemnastu maszyn. Dla porównania: największa do tej pory firma oferująca usługi tego rodzaju, Omega Air Ruefling, dysponuje pięcioma samolotami: dwoma KC-707 i trzema KDC-10.

Pierwszym i jak do tej pory jedynym klientem Metrei jest amerykańska marynarka wojenna, z którą kontrakt podpisano w 2021 roku. Cywilne latające cysterny są wykorzystywane przede wszystkim do szkolenia pilotów. W ramach tego samego kontraktu firma realizuje także zlecenia na rzecz US Air Force, a dodatkowo w ramach programu Foreign Military Sales dostęp do jej usług mają również sojusznicy Stanów Zjednoczonych. Prywatne KC-135 zabez­pie­czały już przeloty między innymi samolotów brytyjskich i kanadyjskich. Szefostwo ma nadzieję, że dzięki zwiększeniu liczby samolotów możliwe będzie nawiązanie bezpośredniej współpracy z US Air Force.

Mimo posiadania w służbie ponad 450 latających cystern nadal wiele wniosków o przy­dzie­le­nie takiego samolotu do realizacji konkretnego zadania jest odrzucanych. To dlatego, że dwie trzecie załóg latających cystern należy do gwardii narodowej lub rezerwy, przez co piloci nie są dostępni przez cały czas każdego dnia. Kierownictwo Metrei uważa, że flota prywatnych KC-135 pomogłaby załatać dużą część tej luki. Nikt nie ma zamiaru wysyłać prywatnych samolotów na ewentualną wojnę z Chinami, ale miałyby one wypełniać wiele zadań na zapleczu, uwalniając w ten sposób zasoby wojskowe do zadań na pierwszej linii.

Metodą giętkiego przewodu można tankować nie tylko samo­loty europejskie, ale również te należące do US Navy.
(US Navy / Tom Pickett)

Firma rozgląda się również za klientami z innych państw i podobno pierwszy już się znalazł. Konkretów nie ujawniono, ale poinformowano, że firma udostępni samolot (z załogą i mecha­ni­kami), który będzie stacjonował w danym państwie i będzie do dyspozycji tamtejszych sił powietrznych. W perspektywie długoterminowej spodziewany jest globalny wzrost popytu na latające cysterny. Może go dodatkowo napędzić rozwój bezzałogowych samolotów bojowych. Zakładając, że na jeden myśliwiec będzie przypadało kilku lojalnych skrzydłowych, zapotrzebowanie na latające cysterny będzie duże.

– Największym wyzwaniem jest wyjaśnienie ludziom, jak działa tankowanie w powietrzu na zasadach komercyjnych i jak łatwo jest ono dostępne – dodał Thomas. – Siły powietrzne, które decydują się na korzystanie z usług komercyjnych, mają większą gotowość, większe zdolności i wiedzę na temat tego, czy w przyszłości wolą zdobyć organiczne zdolności do tankowania w powietrzu czy pozostać przy współpracy z firmą cywilną.

Przewidując dalszy wzrost tego segmentu rynku, Metrea już pracuje nad dalszym zwięk­sza­niem floty latających cystern. Firma chciałaby przynajmniej podwoić liczbę posiadanych samolotów tej klasy. Możliwe jest pozyskanie kolejnych KC-135 lub KC-10, które są wycofywane jako pierwsze.

Airwolfhound, CC BY-SA 2.0

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKokainowe rekiny. Szokujące odkrycie naukowców
Następny artykułZwolnienia grupowe w PKP Cargo. Zakłady w Jaśle, Tarnowie i Nowym Sączu boją się całkowitej likwidacji