We wtorek w Kaliszu czuć było atmosferę piłkarskiego święta, bowiem pierwszy raz w historii miejscowy KKS miał podjąć na własnym boisku Legię Warszawa. I choć faworytem spotkania była rzecz jasna drużyna, która ma na swoim koncie 19. Pucharów Polski, to kaliszanie w poprzednich fazach odprawili już z kwitkiem 3 ekstraklasowe zespoły. O wyższości drugoligowca przekonali się piłkarze Widzewa Łódź, Górnika Zabrze oraz Śląska Wrocław.
ZOBACZ TAKŻE: Salamon zabrał głos w sprawie pozytywnego wyniku testu antydopingowego
Legia podeszła do tego spotkania uskrzydlona efektownym zwycięstwem w lidze nad liderującym Rakowem Częstochowa (3:1). Co więcej, nie było mowy o jakimkolwiek deprecjonowaniu rywala, ponieważ trener stołecznej ekipy, Kosta Runjaić, na KKS Kalisz wystawił niemal taki sam skład, jaki widzieliśmy na Łazienkowskiej w meczu z Rakowem. Dominika Hładuna zastąpił jedynie w bramce Cezary Miszta, a miejsce Bartosza Kapustki w środku pola zajął 19-letni Igor Strzałek.
Legia nie zasypiała gruszek w popiele i wynik meczu został otwarty już w 2. minucie, a dokonał tego właśnie ostatni z wymienionych. Strzałek, dla którego był to 9. występ w obecnym sezonie, przyjął piłkę w polu karnym kaliszan i mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Macieja Krakowiaka. Więcej emocji w pierwszej połowie już praktycznie nie uświadczyliśmy, chyba że tych negatywnych. W 44. minucie boisko musiał opuścić Jakub Głaz, stanowiący nomen omen skałę, o którą miały się rozbijać ataki Legii.
Tyle że w drugiej połowie atakowała nie Legia, a KKS, i między 50. a 65. minutą bramka strzeżonego przez Cezarego Misztę przeżywała prawdziwe oblężenie. Gospodarzom cały czas brakowało jednak precyzyjnego domknięcia akcji i na tablicy wyników wyświetlało się 0:1. Legii zdawało się zależeć na utrzymaniu rezultatu, a dzielni kaliszanie konstruowali akcję za akcją. Wystarczy powiedzieć, że do 83. minuty gry gospodarze stworzyli sobie 19 sytuacji bramkowych (3 strzały celne, 10 niecelnych i 6 zablokowanych), przy 8 Legii…
Wynik już się jednak nie zmienił i to legioniści jako pierwsi zagwarantowali sobie miejsce w finale. Cały czas mają za to szansę na 20. w klubowej historii tytuł. W środę poznamy z kolei drugiego finalistę, gdy Górnik Łęczna podejmie Raków Częstochowa.
KKS 1925 Kalisz – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
Bramka: Igor Strzałek 2′
KKS 1925: Maciej Krakowiak – Nikodem Zawistowski (82′ Bartłomiej Putno), Wiktor Smoliński, Filip Kendzia, Kasjan Lipkowski, Kamil Koczy (82′ Jakub Wilczyński) – Michał Borecki (87′ Bartosz Gęsior), Adrian Łuszkiewicz (45′ Jakub Głaz), Mateusz Wysokiński (88′ Wiktor Staszak), Néstor Gordillo – Piotr Giel.
Legia: Cezary Miszta – Artur Jędrzejczyk, Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro – Paweł Wszołek (69′ Mattias Johansson), Bartosz Slisz, Igor Strzałek (46′ Patryk Sokołowski), Josué, Filip Mladenović (69′ Makana Baku) – Tomáš Pekhart (77′ Carlitos), Ernest Muçi (46′ Maciej Rosołek).
Żółte kartki: Łuszkiewicz, Zawistowski, Głaz – Jędrzejczyk, Josué.
W 90. minucie czerwoną kartką został ukarany rezerwowy zawodnik gospodarzy – Nikodem Zawistowski.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Przejdź na Polsatsport.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS