Będzie to też kolejna odsłona pojedynku czołowych ekip w tym sezonie: rozpędzonego Red Bulla oraz Ferrari, które po dobrym początku sezonu ma powody do niepokoju.
Po pierwszych tegorocznych wyścigach w klasyfikacji generalnej pewnie prowadził reprezentant Monako Charles Leclerc, wysoko był także Hiszpan Carlos Sainz jr. To sprawiło, że Ferrari, które ostatnio cieszyło się z tytułu jednego ze swoich kierowców 15 lat temu, znów uwierzyło w sukces.