Koronawirus sparaliżował świat sportu. Do wyjątków nie należy Formuła 1, która była o krok od inauguracji sezonu. Grand Prix Australii odwołano niespełna dwie godziny przed rozpoczęciem pierwszego treningu. W ciągu kolejnych trzech tygodni harmonogram najważniejszej wyścigowej serii świata kompletnie się posypał. Przełożono siedem rund i definitywnie odwołano kultową rywalizację na ulicach Monte Carlo. Na dzień dzisiejszy w kalendarzu jako pierwsze widnieje Grand Prix Francji, zaplanowane na ostatni weekend czerwca.
Brawn w vodcaście Sky Sports F1 ujawnił zarys planu, jakim w tym momencie dysponują władze Formuły 1.
– Podróże będą jednym z głównych problemów zarówno dla zespołów, jak i wszystkich zaangażowanych. Można się spierać, że jak dotrzemy na miejsce, będziemy już samowystarczalni.
– Preferowany będzie europejski początek i może być to impreza zamknięta. Moglibyśmy stworzyć odizolowane środowisko. Zespoły przylatywałyby czarterami, byłyby transportowane na tor, a my upewnilibyśmy się, że każdy jest przetestowany [na obecność koronawirusa] i nie ma ryzyka dla nikogo.
– Mielibyśmy wyścigi bez publiczności. Nie jest to optymalne, ale lepsze niż nic. Musimy pamiętać, że są również miliony, które śledzą ten sport siedząc w domu. Wielu z nich izoluje się, więc utrzymując ten sport przy życiu i dając rozrywkę, zyskalibyśmy ogromną korzyść w obliczu aktualnego kryzysu. Nie możemy jednak nikogo narażać. Analizujemy strukturę organizacyjną i zastanawiamy się, gdzie można najwcześniej zacząć. Ważna jest także zdolność do podtrzymania rozgrywek, ponieważ nie ma sensu zaczynać i zatrzymywać się chwilę później. Najprawdopodobniej będzie to Europa i wyobrażam sobie, iż wydarzenie będzie zamknięte.
Okazuje się, że nie porzucono jeszcze ambitnych planów Chase’a Careya, który zapowiadał 15-18 wyścigów. F1 wciąż liczy na rozegranie nawet dziewiętnastu rund, a harmonogram może zahaczyć o rok 2021.
– Osiem wyścigów to tak naprawdę minimum, aby w ramach statusu FIA zachować mistrzostwa świata. Tyle możemy osiągnąć zaczynając w październiku. Jeśli więc chodzi o krańcową datę, byłby to październik. Jednak pojawia się też możliwość skończenia w przyszłym roku. Czy możemy zahaczyć o styczeń? Istnieje wiele związanych z tym komplikacji.
– Jeśli zdołamy ruszyć w lipcu, możemy mieć nawet dziewiętnaście wyścigów. Byłoby trudno: trzy wyścigi, weekend przerwy, trzy wyścigi, weekend przerwy, jednak przyjrzeliśmy się całej logistyce i uważamy, że możemy zorganizować sezon z osiemnastoma, dziewiętnastoma rundami, o ile zaczniemy w lipcu.
Aby przy tak przepełnionym harmonogramie nieco odciążyć kierowców i personel zespołów, a także wziąć pod uwagę wolniejsze przemieszczanie się, niektóre rundy zamkną się w dwóch dniach.
– Możemy mieć dwudniowe rundy, aby uwzględnić potrzeby logistyczne. Na przykład Chiny mogą być dwudniowe, o ile zdecydujemy się je zachować. Musimy się tam dostać i stamtąd pojechać dalej, więc spokojnie mógłby to być dwudniowy weekend.
– Ponadto nasi ludzie razem z FIA i przy konsultacjach z zespołami biorą pod uwagę każdą możliwość. W tej chwili pracujemy nad logistyką zamkniętego wyścigu. Jak dostarczyć ludzi? Jak ich chronić? Jak zapewnić bezpieczeństwo? Kto mógłby wejść do padoku? Każdy wariant jest dyskutowany – podsumował Ross Brawn.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS