Chcąc mieć kierowców dobrze przygotowanych do ruchu drogowego i do wykonywania zawodu, powinniśmy odrzucić wszystkie dotychczasowe paradygmaty określające obecnie obowiązujący system. Zamiast prowadzącego donikąd formalizmu i przywiązywania zbyt dużej wagi do tworzonej tonami dokumentacji, powinniśmy zastanowić się nad celem szkolenia, nad programami oraz zakresem i sposobem sprawdzania kwalifikacji kierowców. Urzędnicy powinni zacząć rozmawiać nie tyle ze środowiskiem instruktorów i egzaminatorów, siłą rzeczy skoncentrowanych na swoich problemach zawodowych, ale z transportowymi pracodawcami, którzy potrafią precyzyjnie wskazać zakres wiedzy i umiejętności, potrzebny kierowcom prowadzącym ciężkie pojazdy – przekonuje w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem prezes Związku Pracodawców “Transport i Logistyka Polska” Maciej Wroński.
Jego zdaniem polscy kierowcy nie mają, świeżo upieczeni kierowcy nie posiadają wymaganych przez rynek umiejętności.
Cóż z tego, że w Polsce wdrożony jest niemający odpowiedników w innych państwach system teleinformatyczny rejestrujący wszystkie istotne czynności podczas szkolenia i egzaminowania, skoro osoba uzyskująca prawo jazdy z kodem 95 nie umie prowadzić pojazdów najczęściej używanych w przedsiębiorstwach transportowych, w tym wykonywać podstawowych manewrów. Potwierdza to słuszność starego powiedzenia, że od samego mieszania herbata nie staje się słodsza, gdyż potrzebny jest przede wszystkim cukier – mówi prezes ZTiLP.
Jak podkreśla w rozmowie z RMF FM, “wiedza i zakres umiejętności sprawdzane podczas egzaminów i testów, oraz przekazywane uczestnikom kursów, powinny być dostosowane do postępu technologicznego oraz realnych wymagań związanych z pracą zawodową w transporcie drogowym”. Należy jak najszybciej wprowadzić praktyczną naukę umiejętności przyszłych zawodowych kierowców za pomocą pojazdów realnie używanych w przewozach drogowych, wyposażonych w standardowo używane urządzenia pokładowe i systemy – dodaje Maciej Wroński.
Nasz dziennikarz rozmawiał także z kierowcami, których spotkał w Warszawie oraz przy autostradzie A2 na Mazowszu, na wysokości Brwinowa.
Ich postulat jest taki, by szkolenia i egzaminy odbywały się na dużych ciężarówkach, którymi najczęściej potem nowi kierowcy mają jeździć w pracy. Kierowcy są przeszkalani na pojazdach typu tandem, a to inny sposób jazdy, inne cofanie niż w przypadku ciągnika z naczepą. Na tym polega problem. Różnica polega na długości i wadze zestawu – opisuje właściciel firmy transportowej Daniel Machlewski.
Nasz dziennikarz zadał pytanie w Ministerstwie Infrastruktury o to, czy są szanse na zmiany w programie kursów kierowców i czeka na odpowiedź.
Przewoźnicy alarmują, że problem jest poważny, bo kierowców coraz bardziej brakuje, między innymi przez to że z Polski wyjechało wielu młodych mężczyzn z Ukrainy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS