To przerażające, jak własny interes Leszka Millera i jego za wszelką cenę obrona nielegalnego zaszczepienia się wraz żoną przeciwko covid–19 na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, potrafi zniszczyć resztki pozytywnych cech człowieka. Obnażyć jego podłość, małość, pokrętność i śmieszność zarazem. A przede wszystkim potwierdzić, że – nasiąknięcie komunistyczną mentalnością, odciska tak trwałe ślady, że w odpowiednich okolicznościach, wychodzi na jaw jej zdegenerowana twarz.
Krótko wydawało się, że wyparował z jego osobowości komunizm. Ale okazało się to być złudzeniem, które szybko się rozwiało. Trwało od momentu, kiedy znalazł się na banicji politycznej, przyjmując rolę zwykłego obserwatora i komentatora wydarzeń politycznych. Wszystko wróciło do normy, gdy dzięki gestowi, a ściślej fatalnemu zabiegowi politycznemu Grzegorza Schetyny, bliskiemu zdradzie, Leszek Miller znalazł się w parlamencie Europejskim. Okazało się, że komuniści są niereformowalni. Widzimy to po postawie Włodzimierza Cimoszewicza, Dariusz Rosatiego, Włodzimierza Czarzastego, Krzysztof Gawkowski, Joanna Senyszyn – żeby wymienić kilka znanych postaci z tej listy.
Do miana najbardziej kompromitującej się gwiazdy komuszego towarzystwa urósł niewątpliwie w ostatnich dniach były premier rządu SLD.
Buta, cynizm, wykręty, kłamstwa, uzurpacja do nie respektowania prawa i porządku ustalonego przez państwo, podeptanie zasad solidarnego życia społecznego, traktowanie odbiorców mediów jako idiotów, którym wszystko można wmówić, to najbardziej widoczne w publicznych wypowiedziach elementy postawy Leszka Millera, reprezentowanej z bezczelną, otwartą przyłbicą w biały dzień.
Szczególnie w pierwszych dniach po wybuchu afery szczepionkowej, cyniczne było domaganie się przez Leszka Millera zaprzestania krytyki jego zachowania. I zaraz po tym żądanie, że za sam fakt spopularyzowania szczepienia należy mu się nagroda, a nie krytyka.
Kiedy po kilu dniach wyszło na jaw, że korzystając z nadużycia, jakiego dopuściła się grupa lekarzy z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, z tej samej puli nielegalnych szczepień skorzystała żona Leszka Millera, polityk lewicy wzniósł się na niedostępne dla uczciwego człowieka szczyty zakłamania, połączonego z infantylizmem i śmiesznością, zasługującą na litość, że można tak nisko upaść.
W rozmowie z jednym mediów, najpierw powtarzał wielokrotnie wcześnie wypowiadane wierutne kłamstwa. Według jego wersji został zaproszony na sczepienie tylko dlatego, że jest wieloletnim pacjentem tego szpitala. A po wtóre, żeby uratować szczepionki, które mogły się zmarnować poprzez przekroczenie terminu ważności. Nie zraża go fakt, że od kilku dni wiadomo oficjalnie, że prawda wygląda całkowicie inaczej. Nadal roztacza przed opinią publiczną fałszywe opowieści, ignorując stan faktyczny.
Nawet tak kompromitującą go sytuację próbuje wykreować na ukształtowanie swojego wizerunku jako wspaniałego męża, ale też bezgranicznie wrażliwego człowieka, gotowego do ofiar na rzecz … własnej żony.
Jego słowa powinny być wyryte na złotych tablicach w Urzędach Stanu Cywilnego. Wyobrażam sobie, jak świetnie brzmiały by np. w finałowej scenie karykatury dramatu na deskach Teatru Narodowego. Rozwścieczony tłum, oczekujących na szczepionki atakuje Leszka Millera, kryjącego się za ścianką z przeźroczystej pleksi – z dużym napisem WUM. Nasz bohater wychyla głowę spoza ścianki, by powiedzieć:
„ Razem należymy do tego szpitala i razem się zaszczepiliśmy. Jak kochasz swoją żonę, to musisz ją chronić. Gdyby była taka sytuacja, że mam jedną szczepionkę i musiałbym wybierać między sobą a żoną, to oczywiście dałbym ją żonie”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS