A A+ A++

Dwutygodniowa przerwa od królowej motorsportu umożliwiła ekipom dokładne zbadanie swoich problemów i przygotowanie odpowiednich poprawek, by im zapobiec. Po włoskim weekendzie najwięcej do zrobienia mieli Ferrari oraz Mercedes, dla których tamtejsze zmagania nie ułożyły się po ich myśli.

Scuderia przegrywała tam wyraźnie z Red Bullem, a niepotrzebne błędy kierowców sprawiły, że ich przewaga w klasyfikacji konstruktorów stopniała do 11 punktów. Na nowym, szybkim torze w Miami jest jednak już gotowa na odpowiedź.

Amerykański obiekt z powodu długich prostych i niewolnych łuków będzie wymagał pakietów o niskim bądź średnim docisku – podobnie jak w Arabii Saudyjskiej. Chcąc jednak zniwelować straty do Austriaków po stronie prędkości maksymalnych, Ferrari skupiło się bardziej na tym pierwszym zestawie.

W Miami zobaczymy zaktualizowane, lżejsze tylne skrzydło. Oprócz tego Charles Leclerc otrzyma drugą jednostkę napędową. Takową podczas GP Emilii Romanii dostał już Carlos Sainz. Spekuluje się, że Monakijczyk zyska dodatkową moc, co przełoży się na zysk około 0,2 sekundy na okrążeniu.

Co ciekawe, raport włoskiego Motorsportu sugerował, że ten silnik będzie wyposażony w odświeżone MGU-K. Tak najprawdopodobniej jednak się nie stanie, o czym donoszą dziennikarze Formu1a.uno. Stajnia z Maranello chce bowiem jak najpóźniej oddać wszystkie części hybrydowe do homologacji. Przypomnijmy, że można pracować nad ich rozwojem do września.

Ferrari postanowiło też zainspirować się projektem podłogi Red Bulla i podobną koncepcję wypróbować podczas niedawnych testów Pirelli w bolidzie Sainza. Niewykluczone, że Włosi będą ją sprawdzać też w USA. Chodzi oczywiście o ograniczenie zjawiska porpoisingu, które mocno wpływa na osiągi F1-75, ale też o lepsze zarządzanie ogumieniem.

Red Bull nie wydaje się jednak przestraszony ulepszeniami z Maranello. Po przywiezieniu znaczących poprawek do Melbourne i Imoli w Miami Austriacy mają tylko nowe tylne skrzydło. Warto jednak bacznie przyglądać się formie Sergio Pereza w ten weekend, ponieważ otrzymał on zaktualizowany pakiet, który Max Verstappen dostał już we Włoszech. Bolid oznaczony numerem “11” powinien być o kilka kilogramów lżejszy:

“Zawsze staramy się coś nowego przywozić, ale w tym roku jest to trochę trudne z powodu limitu budżetowego. Osiągnęliśmy świetny wynik na Imoli, więc staramy się kontynuować ten trend” mówi Christian Horner, szef Red Bulla.

Na takie same maszyny będzie mógł też liczyć Esteban Ocon. Na Autodromo Enzo e Dino Ferrari z odświeżonej podłogi korzystał tylko Fernando Alonso, ale już w Miami oba samochody Alpine będą się ścigać w tej samej specyfikacji:

“Ulepszenia, które wprowadziliśmy do A522 na Imoli, działały zgodnie z oczekiwaniami, co jest dobrym prognostykiem. Ciężka praca w fabryce po prostu procentuje. W związku z tym nowa podłoga, z której korzystał Fernando, znajdzie się w obu bolidach w ten weekend”, przekazał Otmar Szafnauer, boss Alpine.

Na koniec nie sposób pominąć Mercedesa. Toto Wolff odważnie straszył swoich rywalami ulepszeniami przygotowywanymi na najbliższy weekend, natomiast – zdaniem wielu mediów – jeżeli nie przyniosą one pożądanych rezultatów, Niemcy zaczną się już koncentrować na sezonie 2023.

Przede wszystkim bolid W13 znowu zrzuci trochę kilogramów. Zdaniem Auto Motor und Sport, na początku sezonu niemiecka maszyna miała aż 15-kilogamową nadwagę i dopiero dzięki aktualizacjom na Imoli udało się zdjąć około 5. W Miami konstrukcja ta schudnie kolejne 3 kilogramy.

Oprócz tego Mercedes skupił się na zmniejszeniu oporu aerodynamicznego, przez który mają taki deficyt względem rywali na prostych. Z tego powodu przywiózł zupełnie nowe tylko skrzydło, więc kierowcy nie będą musieli już ścigać się z obciętym takim elementem. Eksperci wiele uwagi poświęcili też zmodyfikowanemu przedniemu skrzydłu.

Zgodnie z zapowiedziami Wolffa, ekipa z Brackley przeprowadzi także kilka eksperymentów mających na celu chociaż minimalne ograniczenie porpoisingu. To właśnie przez to zjawisko Niemcy nie mogą pokazać pełnego potencjału W13, który w symulatorze w pełni ich zadowala:

“Jeśli chodzi o czasy okrążeń, prawdopodobnie będą one wolniejsze w rzeczywistości niż to, co przewidują symulacje”, ujawnił kierownik Mercedesa, Ron Meadows, cytowany przez AMuS.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJednak był przeciek na maturze? CKE zawiadomiła prokuraturę
Następny artykułDrogi rowerowe powstaną po obu stronach ul. Dubois. Miasto szuka wykonawcy