W Żurominie na Mazowszu od przedawkowania fentanylu zmarło pięć osób – podawał TVN. Ekipa telewizyjna sfilmowała nawet scenę wynoszenia ciał młodych ludzi z jednej z piwnic. “Najpierw jest SMS z kwotą zamówienia na konkretną działkę do dilera (…). Diler przygotowuje fragment plastra nasączonego (…) fentanylem. Potem szybka wymiana na klatce schodowej – towar za pieniądze. “Klienci” trafiają do najbliższej piwnicy, żeby przetworzyć ten plaster w odpowiedni sposób na płyn i podać go sobie dożylnie” – czytamy na stronie TVN Warszawa.
Jeden z mieszkańców Żuromina mówił dziennikarzom, że w miasteczku fentanyl to temat tabu. Pokazał nawet reporterom grób “pierwszej ofiary epidemii”, jak sam to nazywa. Dodał też, że uzależniają się osoby z różnych środowisk: dzieci nauczycieli, lekarzy. Dilerów w miasteczku podobno jest dwóch i jak na razie prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów.
Śmierć przez uduszenie
Niedługo po tragicznych wiadomościach z Żuromina pojawiła się kolejna sprawa z fentanylem w tle: pod koniec kwietnia dziennikarz TVN24 ujawnił informacje o nieprawidłowościach, do których rzekomo dochodziło w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. W placówce miały znikać leki narkotyczne, a jeden z lekarzy podczas przyjmowania pacjentów był podłączony do kroplówki. Na nagraniu, które pokazano na antenie, słychać, jak lekarz pyta stażystki, “czy skoczy po ampułeczki z fentanylem”. Następnie wstrzyknęła mu lek do kroplówki. Po publikacji tego materiału do szpitala weszła policja i biegły.
“Wzmożone zażywanie opioidów obserwujemy od dwóch, trzech lat. Natomiast przypadki zatrucia się fentanylem – od kilku miesięcy. Musiał pojawić się u nas na początku roku. Właśnie wtedy zmarło z jego powodu dwoje młodych ludzi. Zakładam, że go kupili i do końca nie wiedzieli, co to (…). Mogło być też inaczej – ktoś im dodał fentanylu do innych stymulantów” – mówił Dominikowi Szczepańskiemu w wywiadzie na Gazeta.pl poznański toksykolog Eryk Matuszkiewicz. Zaznaczał też, że większość uzależnionych raczej do niego nie trafi – uduszą się w miejscu przedawkowania i nie zdążą nawet dojechać do szpitala.
Wymuszanie recept
Fentanyl budzi grozę, bo to właśnie ta substancja odpowiada za ostatnią odsłonę kryzysu opioidowego w USA. Jak donosił magazyn “Politico”, w latach 2016-2021 wskaźnik zgonów spowodowanych jego przedawkowaniem wzrósł wśród mieszkańców USA o 279 proc. Fentanyl jest tani, łatwy w produkcji i na dodatek 50 razy silniejszy od heroiny. I skoro już tu jest – to czy mamy powody do paniki? – Zdarzają się pacjenci-wymuszacze – mówi dr Anna Łotowska-Ćwiklewska z poradni leczenia bólu w Białymstoku. – Zazwyczaj opowiadają historie, które wydają się mocno podejrzane. Na przykład: chorowałem kiedyś, mocno mnie bolało, dostałem receptę na opioid i dalej go potrzebuję, bo wciąż mnie boli. Albo przychodzi człowiek i opowiada mi, że owszem, był kiedyś uzależniony, ale teraz już schodzi powoli z tych leków, jednak potrzebuje recepty, bo jego lekarz wyjechał. I tak dalej. Gdy odmawiam wypisania recepty, zdarzają się nawet reakcje agresywne: krzyki, wyzwiska. Jednak nie jest tak, że w ostatnich latach to zjawisko przybrało na sile. Ja przynajmniej tego nie widzę – wskazuje moja rozmówczyni.
Lekarka podkreśla, że z grupą uzależnionych od leków opioidowych – nie tylko fentanylu – lekarze, głównie rodzinni, mają do czynienia od wielu lat. Jej mama, która od wielu lat pracuje w przychodni, pamięta podobne przypadki. – Z takimi “wymuszaczami” spotykamy jako lekarze od dawna. To nie jest nic nowego. W mojej poradni leczenia bólu radzimy sobie z tym w ten sposób, że prosimy pacjenta o udostępnienie nam informacji ze swojego IKP (internetowego konta pacjenta – AK). Dzięki temu widzę historię recept tego pacjenta i jestem w stanie ocenić, czy przepisanie mu leku opioidowego ma uzasadnienie kliniczne – mówi dr Anna Łotowska-Ćwiklewska.
Gra w rosyjską ruletkę
Lekarka dodaje też, że w Polsce mamy odwrotny problem niż w USA. – Nie jest tak, że tego rodzaju leki zaczynają szerokim strumieniem płynąć do osób, które zgłaszają się do poradni z bólem pleców albo głowy, a po tygodniu są już uzależnione. Tutaj bardzo wielu medyków wręcz boi się przepisywać opioidy naprawdę potrzebującym pacjentom. Co jest dużym problemem, zwłaszcza w przypadku pacjentów nowotworowych, którzy cierpią na tzw. bóle przebijające. Dla nich fentanyl, w formie szybko działającej, jest niezbędny. Trzeba też pamiętać, że lekarze znają bezpieczne dawki stosowania tego leku. Nie zna jej natomiast człowiek kupujący fentanyl od dealera – stąd zapewne biorą się tragiczne w skutkach przypadki przedawkowań. Ale też i z tego, że sprzedający narkotyki czasem dosypują fentanyl do innych substancji, żeby zwiększać ich potencjał uzależniający. Kupujący nie wie nawet wtedy, z czym ma do czynienia – podkreśla lekarka.
Dlaczego fentanyl tak szybko uzależnia? Lekarka wyjaśnia, że ogromną rolę odgrywa tu forma podania. Pacjent onkologiczny, który przyjmuje opioid w plastrach, nie poczuje jego rozluźniającego działania. Ale już osoba, która przyjmie lek pozyskany nielegalnie, na przykład w formie zastrzyku, już po niecałych dwóch minutach będzie “na haju”. – To takie uczucie przyjemnego zakręcenia w głowie, uspokojenia, rozluźnienia. Pobudzenie układu nagrody jest błyskawiczne – mówi Łotowska-Ćwiklewska. – Jednak, wstrzykiwanie sobie fentanylu pozyskanego nielegalnie, to jak gra w rosyjską ruletkę. Człowiek nie ma pojęcia, ile tak naprawdę tego środka przyjmuje. Gdy dawka jest za duża, mózg dostaje sygnał, żeby “wyłączyć” oddychanie. Wtedy trzeba działać błyskawicznie i od razu przyjąć lek odwracający działanie opioidu – opisuje obrazowo.
Jak wygląda wychodzenie z uzależnienia? – Jest to trudne, bo fentanylu nie da się po prostu odstawić, tak jak alkoholu – tłumaczy lekarka. – Odstawienie wiązałoby się z szeregiem bardzo niebezpiecznych objawów, włącznie z zatrzymaniem krążenia. Zazwyczaj, w przypadku uzależnionych, włącza się leczenie substytucyjne, np. metadonem. Gdy do mnie do gabinetu trafiają osoby, które mogą nadużywać tego leku, zachęcam ich do skorzystania z pomocy specjalnych ośrodków albo szpitali. Nie chodzi o to, żeby ich stygmatyzować, bo to z całą pewnością nie pomoże im w wyjściu z uzależnienia – podsumowuje.
Posłuchaj podcastu!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS