Wysłuchanie debaty kandydatek na prezydenta rodzi kilka refleksji. Wielka partyjna polityka coraz śmielej puka do bram Zabrza. W zasadzie już kołacze. Po pierwszym pytaniu a w zasadzie pierwszej odpowiedzi Pani Agnieszki Rupniewskiej podczas debaty nie mam wątpliwości, że Zabrze zostanie partyjnie podzielone. I nie mam tu na myśli partyjnych łupów, po które partyjni nominaci prędzej lub później się zgłoszą.
Mimowolnie wyborcy wciągani są w partyjne tryby, podział na tych złych (PiS) i tych dobrych (KO) bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy podczas odpowiedzi na pytanie na temat czwartej trybuny słyszymy, że Małgorzata Mańka-Szulik rządziła Zabrzem z PiSem. Czyli… jest zła, (bo PiS (wg. KO) też jest złyyy), bo jako bezpartyjny samorządowiec dla dobra Zabrza potrafiła rozmawiać ze wszystkimi i w interesie zabrzan porozumieć się z tymi, którzy nie chcieli dla zasady być przeciw z przyczyn… politycznych.
Szafowanie długiem, zadłużeniem, złym gospodarowaniem pieniędzmi jako odbiorcy przekazu kampanijnego wychodzi mi bokiem. Dług – brzmi groźnie. Straszenie ludzi długiem, który nie zniknie jeśli Pani Agnieszka Rupniewska zostanie prezydentem, przeciwnie będzie, być może dla dalszego rozwoju Zabrza się powiększać, jest niczym innym niż graniem na emocjach. Pani Szulik ma się kojarzyć źle, ma kojarzyć się z długiem.
Pani Rupniewska z kolei jawi się jako wybawienie dla miasta (z uśmiechniętej Polski), choć trudno doszukiwać się spektakularnych sukcesów wynikających z zasiadania w jego Radzie. Być może dlatego, że trudno jest współpracować, gdy jest się tak bardzo na nie, chcąc jednocześnie, by wyborcy byli na tak. Tak dla wielu nierealnych pomysłów, na których realizację i tak będzie się trzeba… zadłużyć.
Tylko, gdy już zabrzanie oddadzą władzę kandydatce popieranej przez partię, zmieni się narracja. Nominaci partyjni stosują dokładnie ta samą narrację w Zabrzu jaką zastosowali w Polsce. Strasząc PiSem, niegospodarnością i długami wygrają te wybory a następnie okaże się, że od teraz długi są już fajne, są potrzebne i bez nich ani rusz. Bo ani rusz jeśli miasto ma się rozwijać. I to czym dziś straszy się ludzi w Zabrzu to nic nadzwyczajnego. Wszak zbawienne środki z KPO to taki sam dług, jaki miasto na różne inwestycje zaciąga z Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Pani Agnieszka Rupniewska była doskonale przygotowana do debaty z obecną prezydent miasta. Perfekcyjnie i bez zająknięcia, prawie nienaturalnie strzelała do kontrkandydatki słowem pełnym półprawd, niedomówień i technik politycznej nominacji. Na tym tle Pani Małgorzata Mańka-Szulik wypadła po prostu blado. Wręcz słabo.
Bo czym miała się bronić kobieta, której widoczne gołym okiem sukcesy w zarządzaniu Zabrzem są ciągle dezawuowane, wykpiwane i pogardzane na różne sposoby. W zasadzie jakby ich nie było. Obecna prezydent w poziomie grania na emocjach i słownej manipulacji szorowała w tej debacie po dnie. Choć to może i dobrze, bo przynajmniej nie udawała kogoś kim nie jest, a jako kobieta czynu mogła się bronić tylko konkretami, tylko tym tym jak udało się jej i jej współpracownikom to Zabrze przez lata zmienić.
Mało kto dziś pamięta, a mam wątpliwości czy Pani Agnieszka Rupniewska i jej ludzie pamiętają, jakim zapyziałym miastem było Zabrze po latach rządów Panów Urbańczyka i Gołubowicza. Zresztą ten ostatni to przecież partyjny, starszy kolega Pani Agnieszki Rupniewskiej z tego samego niegdyś SLD.
Z tej poprzedniej partii, z której list już kiedyś Pani Agnieszka Rupniewska kandydowała, bo dziś jest dla odmiany popierana przez Koalicję Obywatelską. Zabrze było po Panu Gołubowiczu podupadłą, zapyziałą dziurą – tak w skrócie można to ująć. Jeśli dziś ktoś mówi, że Zabrze nadal jest dziurą i nadal jest zapyziałe, to kłamie lub manipuluje. Albo jedno i drugie.
Nikt Państwu nie da tyle ile kandydatka na nową prezydentkę obieca. Urzędująca prezydent nie da natomiast nic poza tym, co dać może i co zabrzanie znają. Czyli stabilne kierowanie miastem i dokończenie realizowanych inwestycji. Obecnie urzędująca prezydent, a będzie to jej ostatnia kadencja, powinna kontynuować swoją misję zarządzania miastem w kolejnych latach, by móc zakończyć otwarte projekty i wziąć za nie i ich skutki pełną odpowiedzialność.
I dopiero wówczas będzie można ją ze wszystkiego skrupulatnie rozliczyć. Na festiwal rozliczeń i igrzyska, które pod partyjnym szyldem może zafundować miastu Pani Agnieszka Rupniewska jest jeszcze czas. Czas, który z kampanijnym zapałem można równie dobrze wykorzystać w radzie miasta. Z bezpartyjnym, otwartym na dialog prezydentem Zabrza.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS