Fatalna sytuacja na rynku pracy w Poznaniu. W żadnym innym dużym mieście nie jest tak źle

W Poznaniu rynek pracy najuboższy

Koronawirus szczególnie daje się we znaki lokalnym rynkom pracy w dużych miastach. Różnice między nimi są jednak bardzo wyraźne. Niestety, najgorsza sytuacja jest w Poznaniu. W ubiegłym miesiącu pracodawcy opublikowali na portalach rekrutacyjnych jedynie 1229 nowych ogłoszeń, czyli aż o 74 proc. mniej niż w maju ubiegłego roku. W 2019 r. o tej porze było ponad 4,7 tys. ofert pracy.

– Te wyniki nas bardzo zaskoczyły, bo Poznań to od lat miasto o najniższej stopie bezrobocia w Polsce. Nawet w bardzo kryzysowym kwietniu tego roku ten wskaźnik wzrósł minimalnie do 1,4 proc. Ale niestety, w ubiegłym miesiącu otwarto w Poznaniu o połowę mniej procesów rekrutacyjnych niż w znacznie mniejszym pod względem liczby mieszkańców Lublinie. To jest rzeczywiście bardzo niepokojące zjawisko – mówi Monika Łosiewicz, menedżer ds. rekrutacji Grant Thornton.

Zdecydowanie lepiej wygląda sytuacja w Krakowie – tutaj opublikowano ponad 9 tys. ofert pracy, co oznacza spadek tylko o 37 proc. rok do roku. W samym Krakowie otwartych jest niemal tyle samo rekrutacji co łącznie w innych pięciu dużych miastach: Gdańsku, Poznaniu, Bydgoszczy, Lublinie i Katowicach.

Praca fizyczna najbardziej poszukiwana

Także w przeliczeniu na jednego mieszkańca liczba ofert jest mniejsza o ponad pięć razy niż w Krakowie. Są tylko dwie – trzy oferty na 1 tys. mieszkańców w stolicy Wielkopolski, a prawie 12 w Małopolsce. Z czego wynika ten kryzys w aglomeracji poznańskiej?

– Próbowaliśmy sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale na tym etapie to jest bardzo trudne do zdiagnozowania. Może po prostu rynek pracy jest teraz tak nasycony, że nowe oferty się nie pojawiają? – przyznaje Łosiewicz.  

Największy spadek na rynku pracy odnotowano w przypadku pracownika sekretariatu. Z prac biurowych dużo mniejszy jest też wybór wśród nowych ofert dla analityków finansowych, programistów, a także specjalistów ds. marketingu. Bardziej poszukiwani są tylko główni księgowi. I choć ofert dla magazynierów czy sprzedawców w sklepach spożywczych jest aktualnie najwięcej, to i tak jest ich mniej niż rok temu.

Oferty są uboższe, wymagań więcej

Z raportu wynika też, że pracodawcy zaczynają wymagać od przyszłych pracowników coraz więcej. Oferty z maja zawierały już średnio ponad pięć wymagań. Najczęstszym jest doświadczenie zawodowe (65 proc.) oraz odpowiednie wykształcenie (40 proc.). W porównaniu z majem zeszłego roku znacznie wzrósł wymóg dyspozycyjności (z 17 proc. do 29 proc.). Zmniejszył się natomiast wymóg znajomości języka obcego.

W ofertach widać też, że spada liczba oferowanych pracownikom benefitów i zachęt (abonamenty medyczne, pakiety sportowe itp.). W maju 2020 roku średnia oferta zawierała już tylko 4,8 benefitów, tymczasem przed rokiem było ich 6.

– W porównaniu z kwietniem maj przyniósł lekkie odbicie w górę. Ale czy oznacza to, że będzie lepiej? W wielu przypadkach firmy zdecydują się na zwolnienia dopiero za jakiś czas, gdy już dojdą do wniosku, że sytuacja jest bardzo trudna. W innych przypadkach obowiązują np. trzymiesięczne wypowiedzenia i ten wzrost bezrobocia też będzie widoczny w przyszłości – podsumowuje Monika Łosiewicz. 

Czekamy na wasze opowieści. Jak się żyje w Polsce w czasie epidemii koronawirusa? Z jakimi problemami się stykacie? O czym powinniśmy napisać? Czekamy na sygnały: [email protected]