A A+ A++

O autorze

Arkadiusz Stando

Facebook przyznaje, że cały czas obserwuje ruchy swoich użytkowników. Nawet jeżeli wyłączymy usługę lokalizacji, aplikacja nadal znajdzie swoje sposoby na szukanie naszego aktualnego miejsca pobytu. Czasami w bardziej, a czasami w mniej precyzyjny sposób.

Blisko rok temu w mediach pojawiły się pierwsze informacje o zbieraniu przybliżonych informacji o lokalizacji przez Facebooka, nawet, gdy usługa lokalizacji jest wyłączona. Sprawą zajął się Senat Stanów Zjednoczonych. Dopiero po roku otrzymali oni odpowiedź od pracowników portalu Zuckerberga.

Josh Hawley oraz Christopher Coons otrzymali list od Facebooka, opublikowany w serwisie The Hill. W treści wyraźnie widzimy, że korporacja przyznaje się do tych nieeleganckich praktyk. – Nawet jeśli ktoś nie korzysta z usług lokalizacyjnych, Facebook może nadal zbierać informacje o lokalizacji na podstawie informacji dostarczanych przez użytkownika oraz jego znajomych za pośrednictwem ich działań i połączeń w naszych usługach.

–  Przykładowo, jeżeli ktoś odpowiada na wydarzenie na Facebooku, na przykład na lokalny festiwal muzyczny, dodaje wideo z tagiem lokalizacji, albo zostaje oznaczony przez znajomego w restauracji, te akcje dają nam pewne informacje, pozwalające na przybliżone określanie jego lokalizacji.

Faktycznie nie jest to precyzyjna informacja, ale pewnie gdy algorytm połączy wszystkie dane, może łatwo odnaleźć użytkownika. Co więcej, Facebook zaznacza także, że użytkownik sam może podać swój przybliżony adres na podstawie danych podawanych w marketplace. To ustawienie pozwala przybliżyć lokalizację użytkownika do 1 km.

Ale to jeszcze nie koniec – przecież Facebook zna nasze IP

Facebook zna IP swoich użytkowników i nie powstydzi się go wykorzystać. Jak każdej danej, którą tylko posiądzie. Bądźmy szczerzy, pewnie tylko garstka użytkowników Facebooka ukrywa swoje IP przez VPN.

Jak czytamy w liście: – Każde urządzenie podłączone do internetu otrzymuje przypisany adres IP (…) który wskazuje, gdzie urządzenie znajduje się w sieci (..) urządzenie przesyła te dane niezależnie od tego gdzie jest użytkownik i co robi.

Facebook jest w stanie oszacować przybliżoną lokalizację użytkownika na podstawie adresu IP. Do tego dochodzą też dane, o których mowa na początku artykułu. Efekt? Facebook mniej, a czasem więcej wie, gdzie są jego użytkownicy.

Jak tłumaczy się Facebook? Po co im te dane?

Odpowiedź jest dosyć prosta. Dane lokalizacyjne pomagają Facebookowi lepiej dostosować reklamy spersonalizowane oraz posty sponsorowane. Pracownicy serwisu uznają, że to uzasadniona praktyka. Innego zdania są senatorowie.

Christopher Coons, który pomaga kierować komitetem ustawodawczym w kwestiach technicznych, uznaje, że tłumaczenie Facebooka jest niewystarczające, a wręcz wprowadzające w błąd. – Facebook twierdzi, że użytkownicy mają kontrolę nad swoją prywatnością, ale w rzeczywistości nie mają nawet możliwości powstrzymania Facebooka przed zbieraniem informacji o lokalizacji i zarabiania na nich – mówi Coons.

Obydwaj senatorzy zapowiadają kontynuację śledztwa przeciwko Facebookowi. Szczególnie Hawley, który sądzi, że sprawą powinien zająć się kongres. Zwraca on uwagę na brak kontroli nad własnymi danymi przez użytkowników, oraz fakt, że Facebook nie chce zaprzestać swoich praktyk.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKKS HANZA ZWYCIĘŻA W MALBORKU
Następny artykułMaraton Gwiezdnych Wojen w kędzierzyńskim Heliosie. Zagrają trzy najnowsze części sagi