A A+ A++

„Bitwa o Rzeszów” to wspólny podcast Radia TOK FM i „Gazety Wyborczej”. Rozmawiamy z kandydatami na prezydenta Rzeszowa. Dziś gościmy panią Ewę Leniart, wojewodę podkarpacką, startującą w wyborach jako kandydatka niezależna, ale z poparciem Prawa i Sprawiedliwości.

Ewa Leniart, wojewoda podkarpacka, kandydatka na prezydenta Rzeszowa: Zadowolona nie jestem, natomiast przyjmuję ją ze zrozumieniem, dlatego że województwo podkarpackie, powiat rzeszowski oraz Rzeszów są bardzo dotknięte trzecią falą epidemii zachorowań na COVID-19. W momencie kulminacyjnym tej epidemii, który nastąpił dla nas okresie świąt Wielkiej Nocy, mieliśmy najwyższy poziom hospitalizacji z powodu zainfekowania koronawirusem, ponad 2120 osób znajdowało się w podkarpackich szpitalach. W tej chwili liczba hospitalizacji z tej przyczyny jest niższa, ale prawie 1500 pacjentów przebywa z powodu COVID w naszych szpitalach i wymaga leczenia, więc też i niestety ilość osób zainfekowanych koronawirusem ciągle jest duża, więc rozumiem tą decyzję, bo na pewno nikt nie chciał ryzykować życiem oraz zdrowiem mieszkańców miasta i regionu.

M.M.: Pani Aleksandra Dulkiewicz, prezydentka Gdańska, tak skomentowała przesunięcie wyborów: strona rządząca przestraszyła się dobrych sondaży, jakie ma Konrad Fijołek – przypomnę, pani kontrkandydat popierany przez opozycję – i tam zawarta jest taka sugestia, że w ten sposób rząd chce dać pani dodatkowy czas na zwiększenie swoich notowań. Jak pani to skomentuje, czy rzeczywiście przesunięcie terminu jest dla pani najkorzystniejsze?

E.L.: Nie należy w ogóle wiązać kwestii sondażowych ze sprawą zmiany terminu wyborów. I myślę, że powód podstawowy, jedyny, to jest właśnie ta kwestia związana z bezpieczeństwem zdrowotnym mieszkańców regionu. Przypomnę, że decyzja o zmianie terminu wyborów nie dotyczy zresztą tylko Rzeszowa, nie tylko Podkarpacia, ale całej Polski, a więc wielu miejscowości, w których wybory uzupełniające będą się odbywać właśnie po 10 czerwca. I jeśli chodzi o kwestię związaną z budowaniem poparcia, no to przypomnę, że w tej chwili wyniki sondażu zleconego, zresztą przez mojego konkurenta, pokazują, że jestem w drugiej turze, a więc dla mnie pierwszy termin, który był zaplanowany na 9 maja, był bardzo dobrym terminem.

Roch Kowalski, reporter Radia TOK FM: Pani wojewodo, jak wiemy, pani kadencja będzie krótsza, pani kadencja bądź kadencja kogokolwiek, kto zwycięży w Rzeszowie, bo będzie trwała tylko dwa lata do startu kolejnej kadencji samorządu, dlaczego chce pani zostać prezydentem Rzeszowa akurat na dwa lata i czy przewiduje pani kandydowaniu również na kolejną kadencję, 2023 roku?

E.L.: Oczywiście termin, który pozostaje do upływu kadencji, nie zależy ani ode mnie, ani od żadnego z moich konkurentów, to była decyzja pana prezydenta Tadeusza Ferenca, który w dniu 10 lutego złożył rezygnację ze swojego urzędu. Pytanie należy skierować do niego. czemu wybrał taki moment, bo on zadecydował o tym, ile kadencji pozostaje do końca tego okresu. Natomiast dzisiaj pewnie jeszcze zbyt wcześnie, aby przesądzać o tym, jak ułoży się sytuacja za dwa i pół roku. Natomiast dlaczego kandyduję, to jest pytanie najważniejsze, które motywuje mnie do uczestnictwa w tej kampanii, ale także do tego, aby swoją wizję Rzeszowa rozwijać. Przede wszystkim kocham miasto Rzeszów.

R.K.: Dlaczego akurat konkretnie na dwa lata, tutaj ta specyfika czasu ma duże znaczenie.

E.L.: Dlatego że niestety za dwa i pół roku kończy się kadencja wszystkich samorządów, które zostały wybrane w ostatnich wyborach. To nie jest termin uznaniowy, uzależnione ani od kandydatów, ani nawet od rządu, to jest termin, który wynika z przepisów prawa.

M.M.: Pamiętam, jak na chwilę została pani posłem, i pamiętam, że mówiła pani wtedy, że pani córka to skomentowała w taki sposób, że będzie pani miała troszkę więcej czasu jednak dla niej. Jako pani prezydent raczej będzie miała pani mniej czasu dla rodziny. To też pani kalkuluje w bilansie zysków i strat?

E.L.: Każda decyzja dotycząca rozwoju osobistego, związana jest także, czy ma konsekwencje dla najbliższych, dla rodziny, i oczywiście biorę wszystkie aspekty pod uwagę. Zakładam, że czas, który poświęcam na pracę, jako wojewoda, wcale nie jest krótki na dobę, i zakładam, że przynajmniej tyle samo czasu mogę poświęcić na pracę jako prezydent miasta Rzeszowa. A w tej chwili pracuję po kilkanaście godzin.

M.M.: Który spośród kandydatów wydaje się pani najgroźniejszym rywalem i dlaczego?

E.L.: Wszystkich konkurentów traktuję i oceniam jednakowo. Każdy z nich prowadzi swoją kampanię w taki sposób, jaki wydaje mu się najbardziej dla niego odpowiedni i skuteczny. Ja oczywiście prowadzę swoją kampanię w taki sposób, aby na przede wszystkim prowadzić dobrą rozmowę z moimi wyborcami, aby jak najpełniej zaprezentować swoją wizję rozwoju miasta Rzeszowa. I w czasie spotkań, bardzo konstruktywnych, z mieszkańcami z jednej strony poznaję ich oczekiwania, a z drugiej strony prezentuję to, co ja chciałabym zmienić, a chciałabym zmienić sporo. Z jednej strony utrzymać dobry trend rozwojowy miasta, z drugiej strony zapewnić to, czego mieszkańcy oczekują w pierwszej kolejności, czyli pewnego rodzaju zrównoważenie rozwoju i też zapewnienia potrzeb związanych z dostępem do terenów zielonych, do miejsce rekreacyjnych w mieście. Chciałaby oczywiście wpłynąć na to, aby poprawić komunikację, bo jest to problem, który doskwiera nam wszystkim bardzo mocno i który niestety będzie w najbliższym czasie narastał. Jeśli nie rozwiniemy infrastruktury drogowej, jeśli nie spowodujemy, że płynność komunikacyjna będzie na dużo wyższym poziomie, aniżeli jest w tej chwili, no i też zakładam, że muszą nastąpić bardzo intensywne działania związane ze zmianą w zakresie kultury. Niestety wydatki na kulturę z budżetu miasta dotychczas były bardzo niewielkie, sięgały zaledwie 1,6 proc., więc myślę, że mamy tutaj dużo do nadrobienia. I także chciałabym zapewnić duże wsparcie dla sportu. Takie też jest oczekiwanie ze strony mieszkańców, którzy, zwłaszcza w tym czasie epidemii, doceniają różnego rodzaju aktywność i dla młodych mieszkańców, bardzo młodych mieszkańców i dla naszych wspaniałych młodych ludzi, którzy studiując zdalnie, także potrzebują gwarancji dostępu do miejsc aktywności, do kultury.

R.K.: Czy ma pani już jakąś koncepcję doboru swoich współpracowników, w tym także zastępców w ratuszu, czy pani już wybrane nazwiska? Czy jako prezydentka Rzeszowa byłaby pani w stanie nawiązać współpracę z kontrkandydatami, obecnymi kontrkandydatami, na rzecz miasta także czy gdyby była taka potrzeba, to znalazłaby pani dla nich miejsce po prostu w swojej administracji w ratuszu?

E.L.: Oczywiście, ja jestem człowiekiem dialogu, chętnie rozmawiam o różnych sprawach, które są wyzwaniami dla nas wszystkich, w mieście takich spraw jest dużo. Szukam rozwiązań, które pozwolą na uwzględnienie słusznych zastrzeżeń wielu osób. Myślę, że do tej pory w tej swojej działalności publicznej, zawodowej w taki sposób dałam się poznać. I myślę, że jeśli tylko będzie chęć współpracy dla dobra miasta, ze strony i osób, które dzisiaj są moimi kontrkandydatami, ale też jest to propozycja i zaproszenie skierowane do wielu różnych środowisk, ja jestem otwarta. Mamy wiele do zrobienia i mamy wspólny cel: dobro i rozwój naszego miasta i dbałość o interesy mieszkańców Rzeszowa. Zatem każdy, komu te same cele będą przyświecać, niech się czuje zaproszony do tego, by prowadzić ze mną dialog, ja jestem nań otwarta.

R.K.: A kogo pani zaprosi do współpracy na stanowiskach wiceprezydentów?

E.L.: Z tego powodu zdecydowałam się kandydować z własnego komitetu wyborczego, aby rzeczywiście autentycznie do współpracy zaprosić szerokie grono osób. Mamy tutaj wspólne cele, więc myślę, że to szerokie grono osób jestem w stanie współpracą na rzecz miasta zainteresować. Myślę, że jeśli chodzi o kwestie personaliów na zastępców, to też może być pewien etap kampanii wyborczej, więc pozwolę sobie nie ujawniać w tej chwili personaliów.

M.M.: To porozmawiajmy teraz o pewnym komunistycznym pomniku, który jest rozpoznawalny w całej Polsce, mówię oczywiście o pomniku Czynu Rewolucyjnego. Dobrze pani wie, że on budzi w Rzeszowie duże emocje, co pewien czas ożywa dyskusja, co z nim zrobić, jakie będą jego losy, mieszkańcy już wielokrotnie wypowiadali się na ten temat, m.in. organizując pikiety w obronie pomnika, no chcą, żeby został. I teraz jako wojewoda ma pani realny wpływ na losy tego pomnika, ale w przypadku wygranych wyborów, jako prezydent Rzeszowa, straci pani możliwość decydowania w tej sprawie, bo przypomnę, pomnik do miasta nie należy, został przekazany w ręce zakonu ojców Bernardynów. Czy w związku z tym jako prezydent miasta starałaby się pani o przejęcie pomnika z powrotem w ręce miasta, żeby go ochronić, o niego zadbać? Bo wiemy, że on już wymaga remontu.

E.L.: Bez wątpienia jest tak, jak pani redaktor powiedziała, pomnik jest w odbiorze mieszkańców ważnym elementem tej panoramy miasta i oczywiście proces dekomunizacji można realizować na wiele sposobów. Te mechanizmy zostały już wypracowane także w naszym województwie, może to odbyć się poprzez pozbawienie go elementów służących propagowaniu komunizmu i myślę, że taki model może zostać wypracowany. Natomiast bez właściciela nie można mówić o tym, jaki będzie los tego obiektu. Zatem kluczowa pozostaje kwestia decyzji ze strony tego podmiotu, tej instytucji, która aktualnie właścicielem obiektu jest. I oczywiście jeśli ze strony mieszkańców miasta będzie takie oczekiwanie, by pomnik znalazł się we władaniu miasta, to nie wykluczam takiej możliwości.

M.M.: Czyli jest pani gotowa podjąć takie starania, żeby ten pomnik z powrotem stał się własnością miasta, tak?

E.L.: Jeśli będą takie oczekiwania ze strony mieszkańców, tak jak to się stało w odniesieniu do zachowania jego istnienia, myślę że trzeba być otwartym na społeczeństwo i na oczekiwania mieszkańców. Władza samorządowa jest przede wszystkim po to, aby odpowiadać na oczekiwania mieszkańców jednostki samorządowej, i tak do tego też podchodzę.

R.K.: Pani wojewodo, w wielu gminach na terenie Podkarpacia, a także na całym Podkarpaciu radni przegłosowywali i przegłosowują uchwały uznające te gminy czy jednostki samorządu za gminy wolne od ideologii LGBT, czy pani popierałaby taki projekt uchwały, gdyby on trafił pod obrady Rady Miasta Rzeszowa, czy pani być może byłaby inicjatorką takiego pomysłu i czy zezwoliła by pani na organizację marszu równości, czy objęłaby pani nad nim patronat?

E.L.: Pierwsza kwestia, dotycząca ewentualnie uchwał związanych z tzw. strefami wolnymi od LGBT – ja uważam, że samorząd nie jest po to, aby zajmować kwestiami ideologicznymi. To jest kwestia światopoglądowa, właściwa dla każdego człowieka, który ma prawo do tego, aby mieć własny światopogląd, pozostać mu wiernym, więc nie uważam, żeby trzeba było tego rodzaju uchwały podejmować.

R.K.: To w takim razie wojewoda podkarpacka rekomendowałaby, żeby Podkarpacie całe wycofało się z bycia strefą wolną od LGBT?

E.L.: Jak pan wie, wojewoda ani podkarpacki, ani żaden inny wojewoda nie wydaje rekomendacji, sugestii odnośnie uchwał podejmowanych przez jednostki samorządu terytorialnego. Wojewoda ma uprawnienie wyłącznie do sprawdzenia legalności podjętych uchwał, natomiast ani nie inicjuje, ani nie wskazuje, ani nie uzasadnia, ani nie przygotowuje tego rodzaju projektów. Nigdy tego nie robiłam w ciągu przeszło pięciu lat swojego urzędowania i nie zamierzam tego robić. Uważam, że samorząd dlatego sam się rządzi, że sam podejmuje inicjatywę, to jest organ stanowiący.

R.K.: Ale przecież pani wie, że wojewoda ma możliwość zaskarżania uchwał przyjmowanych przez jednostki samorządu, tak się działo w wielu wypadkach.

E.L.: Jeśli uchwała nie ma podstawy prawnej, jest niezgodna z obowiązującym prawem, to oczywiście jest stosowna procedura w tej sprawie.

RK: A według pani uchwały dotyczące stref wolnych od LGBT są w zgodzie z prawem?

E.L.: Jeśli były uchwały, które były niezgodne z prawem, zostały podjęte przez jednostki samorządu terytorialnego z terenu Podkarpacia, wówczas wojewoda wszczął w stosunku do tych jednostek właściwe procedury. W stosunku do tych uchwał, wobec których taka procedura nie została wszczęta, oznacza to, że podstawa prawna ich wydania była zgodna z obowiązującym prawem.

R.K.: A czy pani osobiście jest zwolenniczką takich uchwał?

E.L.: Tak jak panu powiedziałam, nie uważam, aby samorząd, który jest dedykowany sprawom lokalnym, zajmowaniu się, zaspokajaniem potrzeby podstawowych mieszkańców, zajmował się sprawami ideologicznymi. Uważam, że wręcz nie powinny być tego rodzaju sprawy ideologiczne przedmiotem obrad organów stanowiących, albowiem włodarze gmin mają bardzo wiele zadań do wykonania, zadań ustawowych, które mają na celu poprawę jakości warunków życia mieszkańców – i to jest ich zadanie, które wynika z obowiązujących przepisów prawa.

M.M.: Rzeszów za czasów prezydentury pana Tadeusza Ferenca prężnie się rozwijał i to jest opinia dość powszechna nie tylko w Rzeszowie. Czy w przypadku zwycięstwa pani w wyborach istnieje jakiś zakres rządzenia miastem, w jakim wzorowałaby się pani na prezydenturze Tadeusza Ferenca, czy też w każdym aspekcie odcięłaby się pani od tej minionej epoki już w historii Rzeszowa i zaczęła wszystko po swojemu?

E.L.: Ja również uważam, że ostatnie 18 lat prezydentury pana Tadeusza Ferenca, byłego prezydenta miasta Rzeszowa, było okresem bardzo dobrym dla rozwoju miasta. Bez wątpienia są rzeczy, które należy kontynuować, i są takie, które należy skorygować. Rzeczą, którą należy skorygować, jest kwestia udzielania pozwoleń na realizację dużych inwestycji wielorodzinnych, zwłaszcza na ostatnich terenach zielonych. I to rzeczywiście ostatnich, np. ostatnio odwiedziłam osiedle Nowe Miasto, osiedle Mieszka I, gdzie wewnątrz blokowisk powstałych w latach 70. są kilkuarowe działki, które dzisiaj są terenami zielonymi. Jest tam plac zabaw. Natomiast były podejmowane starania o to, aby podmioty prowadzące działalność inwestycyjną zrealizowały tam właśnie duże bloki wysokie, dwudziestokilkupiętrowe, gdzie tak naprawdę areał działki powodował, że życie w takim blokowisku stawałoby się praktycznie niemożliwe. Powodowałoby utrudnienie zarówno dla tych, którzy mieszkają na osiedlu już istniejącym, jak i dla tych, którzy wprowadziliby się do nowo wybudowanego obiektu. I uważam, że ta sprawa wymaga korekty. A niewątpliwie miasto musi się rozwijać i jeśli jest potrzeba i oczekiwanie budowy nowych mieszkań, to z tego powodu były moje pozytywne opinie odnośnie zmiany granic miasta Rzeszowa, aby pojawiły się nowe tereny inwestycyjne, gdzie tego rodzaju obiekty, także wielopiętrowe, mogą być realizowane. Jestem przeciwna temu, aby zabudowywać dolinę Wisłoka, przede wszystkim dlatego, że od zawsze te tereny służyły do celów rekreacyjnych. Po drugie jest to teren naturalnego ruchu powietrza, bardzo ważne dla miasta, którym jest smog i duża ilość spalin samochodowych, ale również są to tereny niebezpieczne, ponieważ w momencie, kiedy Wisłok przybiera w czasie powodzi, w pierwszej kolejności następuje zalanie obszarów takich jak rzeszowskie Olszynki, na których aktualnie realizowana jest bardzo duża inwestycja dwóch bloków, które przysłonią starą część miasta, o bardzo niskiej zabudowie. I to niewątpliwie panoramę miasta zaburzy. Więc uważam, że były decyzje, których można było uniknąć. I ja przyznam, że z panem prezydentem na ten temat rozmawiałam, ale pan prezydent korzystał ze swoich uprawnień, nie widział zasadności wsłuchania się w głos wojewody czy też w głosy już coraz liczniej podnoszone przez mieszkańców. A szkoda, bo można po tych błędów uniknąć.

M.M.: A jednak zablokowała pani ostatnio przyłączenie Malawy i Kielanówki…

E.L.: Pragnę przypomnieć, że udzieliłam pozytywnej opinii dla zmiany granic miasta Rzeszowa w odniesieniu do przyłączenia sołectwa Racławówka-Doły. Natomiast w odniesieniu do sołectwa Malawa proponuję niezmiennie od roku podjęcie przez władze miasta Rzeszowa dobrego dialogu, dobrego, konstruktywnego dialogu z władzami gminy Krasne, które wyrażają gotowość by ten dialog prowadzić odnośnie połączenia dwóch jednostek, miasta Rzeszów oraz gminy Krasne. W ten oto sposób osiągnęlibyśmy w drodze dobrej rozmowy cel, w postaci zwiększenia powierzchni miasta Rzeszowa, jednocześnie dodatkowy bonus w postaci stu milionów złotych, który pozwoliłby na zrealizowanie inwestycji, które są niezbędne dla podniesienia poziomu urbanizacji na terenach włączanych, no, a dodatkowo nie spowodowałby napięć, które wywołują sytuację zmiany granic kosztem gmin ościennych. Niewątpliwie to bowiem wiąże się z określonymi negatywnymi konsekwencjami dla tych gmin, których teren jest uszczuplany, bo od tego jaka jest liczba mieszkańców gminy, jaki jest obszar gminy, zależy jej dochód. I każdy włodarz gminy stoi na stanowisku, aby utrzymać integralność terytorialną po to, ażeby móc skutecznie wykonywać zadania, które są po stronie samorządu.

R.K.: Jak pani widzi wychodzenie miasta z problemów związanych z epidemią koronawirusa i na co wydałaby pani środki z Krajowego Planu Odbudowy, gdzie pani widzi priorytety?

E.L.: Jeżeli chodzi o środki z Krajowego Planu Odbudowy, to wiążę z nimi oczywiście bardzo duże nadzieje. także dla miasta Rzeszowa. Między innymi miasto ubiega się o pozyskanie tych środków na realizację dużego projektu inwestycji drogi południowej. Wiąże się ona ze stworzeniem kolejnej, czwartej przeprawy przez rzekę Wisłok, bardzo ważnej dla upłynnienia komunikacji w centrum miasta. Część osób korzystających z przejazdu przez Rzeszów w kierunku Lublina czy Warszawy będzie mogła ścisłe centrum miasta ominąć. Więc jest to inwestycja drogowa bardzo potrzebna. Wiążę ogromne nadzieje z możliwością pozyskania środków dla Szpitala Uniwersyteckiego. Od pięciu lat mamy bowiem na naszym uniwersytecie wydział lekarski i staramy się, aby ten szpital zafunkcjonował. W tej chwili istnieje szansa, że będzie, dzięki środkom z Krajowego Planu Odbudowy to możliwe. To duże przedsięwzięcie, które także na nową jakość wprowadzi oczywiście usługi zdrowotne w naszym województwie i w mieście Rzeszowie. 

M.M.: Pani wojewodo, dużo mówi pani o propozycjach dla seniorów, bo domy opieki, o propozycjach dla rodzin z dziećmi, bo żłobki, a gdzie pomysły dla studentów? Rzeszów przecież stoi studentami, to miasto akademickie, co pani proponuje dla rzeszowskiej młodzieży? Bo mam wrażenie, że oni są troszeczkę grupą taką niezauważaną w tej kampanii.

E.L.: Ja się bardzo cieszę, że pani redaktor zadaje to pytanie, bo nawet w tych naszych dwóch debatach, które odbyły się dotychczas, nie doszliśmy do tego etapu, gdzie jest mowa o młodzieży i kulturze. Mam nadzieję, że to jeszcze jest do nadrobienia, bo rzeczywiście czuję tutaj duży niedosyt. Ja przede wszystkim, jeśli chodzi o studentów w Rzeszowie, to bardzo boleję na tym, że ich liczba w ostatnich latach nieco się niestety zmniejszyła. Mam nadzieję, że nie jest to trwała tendencja, a tylko pewnego rodzaju problemy związane m.in. ze stanem epidemii. A dla młodych ludzi przede wszystkim należy złożyć propozycję stworzenia obszaru, w którym mogliby urządzić swój teren rekreacyjny według własnego pomysłu. Nawet mam myśl taką, aby ogłosić w tej sprawie konkurs na Wyspę Słodową w Rzeszowie [we Wrocławiu Wyspa Słodowa to ulubione miejsce spotkań studentów – red.], i myślę, że moglibyśmy się doczekać ciekawych propozycji. Także zakładam, że młodzi ludzie powinni otrzymać wsparcie w zakresie realizacji ich pomysłów na prowadzenie własnej działalności gospodarczej, stąd system grantowego wsparcia start-upów, myślę z budżetu miasta jest całkowicie realne. Oczywiście pewnie dobrze byłoby połączyć także siły i możliwości miasta Rzeszowa z Podkarpackim Centrum Innowacji w tym zakresie, a myślę, że młodzi ludzie na pewno by docenili takie instrumenty wsparcia finansowego, które pozwoliłyby im przede wszystkim na rozpoczęcie własnej kariery zawodowej, choćby poprzez budowanie tego potencjału innowacyjności naszego miasta. I oczywiście także oferta kulturalna, o której niezmiennie mówię, powinna zostać skierowana także do młodych ludzi. Po tym okresie wyłączenia czy ograniczenia naszej aktywności w związku ze stanem epidemii, gdy już proces szczepień zostanie zrealizowany także w Rzeszowie na większą skalę, mam nadzieję, że z ogromnym impetem miasto uzyska ten element w postaci tętniącego życia na ulicach i na rynku rzeszowskim.

M.M.: Jakiego rodzaju by to była kultura, jak pani wojewoda widzi ofertę kulturalną dla młodzieży? Czy to takie koncerty i festiwale plenerowe duże, tak jak to preferował pan prezydent Ferenc, czy może w inną stronę?

E.L.: Niewątpliwie powinny pojawić się ważne inicjatywy kulturalne o wymiarze dużym, także plenerowym. W kalendarzu imprez ogólnopolskich, a może europejskich, Rzeszów powinien stać się z racji swego położenia, wielokulturowości, która dla naszego regionu jest właściwa, ważnym miejscem dla inicjatyw kulturalnych, które możemy realizować. Ale jest kilka rzeczy, które musimy także zmienić, jeśli chodzi o ofertę kulturalną i turystyczną naszego miasta. Chciałabym, aby miasto uzyskało przede wszystkim muzeum historii miasta z prawdziwego zdarzenia, galerię miejską, która pozwoli na wyeksponowanie tych wszystkich materiałów graficznych, które wiążą się z przedstawieniem historii Rzeszowa. Chciałabym również, aby docenić twórców, którzy pochodzą z Rzeszowa, Szajnę, Grotowskiego i Kantora, i mam pomysł na to, aby stworzyć galerię dedykowaną ich imieniu po to, aby różne dziedziny kultury mogły w tym miejscu się skupić. Mamy wspaniałych twórców, którzy dzisiaj pewnie potrzebują takiego miejsca, gdzie mogą swoje inicjatywy także realizować, i większego troszeczkę wsparcia i zaangażowania finansowego ze strony miasta. Również chciałabym, aby tak jak powiedziałam zbudować ofertę turystyczną Rzeszowa na wyższym poziomie, aniżeli to jest dotychczas. Widzę pewne możliwości, choćby w tym zakresie, jeśli zdołamy porozumieć się z gminami ościennymi, po to aby turyści, którzy przyjeżdżają do Rzeszowa, mogli także w sposób ciekawy spędzić czas trochę dłużej aniżeli w momencie, gdy tutaj np. przybywają do celów stricte biznesowych, by zatrzymali się, by potraktowali Rzeszów, jako atrakcyjne miejsce wypadów weekendowych, a także może dłuższych. W tym celu chciałabym rozbudować ścieżki rowerowe. Mam pomysły na to, aby stworzyć chociażby dobry szlak rowerowy łączący Rzeszów z zamkiem w Łańcucie.

R.K.: Pani wojewodo, rozmawialiśmy o tym, że pani kadencja będzie krótsza, jeśli zostanie pani wybrana w Rzeszowie. Co, jakie priorytety stawia sobie pani na pierwsze sto dni, co chciałaby pani zrealizować w ciągu tych pierwszych stu dni? Poprosimy o konkretne odpowiedzi, konkretne rzeczy, które są do załatwienia w ciągu tych pierwszych stu dni.

E.L.: Pierwsza kwestia to oczywiście uporządkowanie ładu przestrzennego w mieście i drogą do tego jest nie tylko powołanie architekta miasta, ale zespołu, który zleci przygotowanie planu zagospodarowania przestrzennego tak, aby Rzeszów no wyrównał te same proporcje, które już są realizowane w dużo większych miastach, takich jak Kraków i Gdańsk, gdzie planem zagospodarowania przestrzennego jest objęte 65 proc. powierzchni miasta, to jest sprawa do zrealizowana w pierwszej kolejności. Kwestią ważną jest kwestia transparentności, chociażby realizowania procedury pozwoleń na budowę, i w tym celu stworzyłabym kodeks dobrych praktyk. Bardzo ważną sprawą jest realizacja inwestycji drogowej, wspomnianej już przeze mnie drogi południowej, i staram się czynić wszystko, aby wesprzeć finansowo miasto w realizacji tego ważnego projektu, który jest szacowany na kwotę 460 mln zł. Sprawą kluczową jest realizacja inwestycji podkarpackiego centrum lekkoatletycznego, które w ostatnich tygodniach, dzięki zaangażowaniu pełniącego funkcję prezydenta pana Bajdaka, został dokończony w ten sposób, że miasto nabyło tytuł prawny do działek, na których inwestycja ma być realizowana. Pan pełniący funkcję prezydenta złożył wniosek o wsparcie finansowe ze strony ministra sportu, a więc i ta inwestycja także myślę w krótkim okresie będzie podjęta i będzie mogła liczyć na finalizację.

M.M.: Pani wojewodo na zakończenie spróbujmy troszkę pospekulować. Czy dojdzie do drugiej tury wyborów, a jeśli tak, zakładając, że pani w niej się znajdzie, to z kim chciałaby się pani zmierzyć?

E.L.: Ja oczywiście mam nadzieję, że będzie tylko jedna tura wyborów i że zakończy się ona dla mnie pomyślnie. Ale też trzeba liczyć z tym, że jeśli jest czterech kandydatów, to może być sytuacja, że dojdzie do drugiej tury wyborów. Biorę pod uwagę wszystkich konkurentów, chociaż oczywiście pewnie kandydat opozycji jawi się jako osoba, która ma największe szanse na drugą turę, z racji tego choćby ostatniego sondażu, w którym ma największe poparcie.

M.M.: Czyli pan Konrad Fijołek?

E.L.: Tak.

R.K.: Pani wojewodo, a jeszcze dopytam, ma pani pewność, że Zjednoczoną Prawicę w czerwcu będą nadal reprezentowały dwie osoby?

E.L.: Ja nie zamierzam zrezygnować z kandydowania. Podjęłam decyzję i konsekwentnie realizuje swoją kampanię, a co do innych kandydatów – nie mam wiedzy o ich planach.

R.K.: A czy w gronie Prawa i Sprawiedliwości rozmawiają państwo o tym, co zrobić, by Porozumienie i Solidarna Polska jednak poparły panią, a nie Marcina Warchoła?

E.L.: Ja takich rozmów nie prowadzę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNajnowszy basen w Bydgoszczy wreszcie czynny. Długo trzeba było czekać
Następny artykułRaport ESPON: Europa szybko się starzeje