A A+ A++

Elfyn Evans i Scott Martin niemal od samego początku rywalizacji plasowali się w czołowej trójce, mając przed sobą tylko walczących zaciekle Sebastiena Ogiera i Vincenta Landaisa oraz Esapekkę Lappiego i Janne Ferma.

Gdy ci drudzy popełnili błąd i rozbili Hyundaia, Evans i Martin awansowali w tabeli. Wtedy jednak rozpoczęła się pogoń Thierry’ego Neuville’a i Martijna Wydaeghe’a. Belgowie oes po oes odrabiali sekundy i przed ostatnim etapem różnica między załogami skurczyła się do 4,3 s.

Co prawda Evans odparł atak na najdłuższym, blisko 36-kilometrowym oesie Otates, ale niedaleko mety doszło do uszkodzenia zawieszenia. Prowizoryczna naprawa powiodła się, jednak szarża Neuville’a na Power Stage była skuteczna i Evansowi zabrakło do drugiego miejsca 0,4 s.

– Na trzy kilometry przed końcem długiego oesu poczuliśmy uderzenie przy hamowaniu – opowiadał Evans na konferencji prasowej. – Wiedziałem, że układ kierowniczy jest skrzywiony, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Było to trochę przygnębiające. Musieliśmy jednak zrobić, co w naszej mocy.

Pytany czy nie obawiał się, iż prowizorycznie naprawiony drążek ucierpi przy kolejnym dużym uderzeniu, Evans odparł:

– Tak, były obawy. Mogło się różnie wydarzyć. Postanowiliśmy, że spróbujemy i zobaczymy, co się stanie.

– Nie powiedziałbym, że pojechaliśmy „flat-out” na Power Stage. O jedną część musieliśmy się szczególnie zatroszczyć. Gdybyśmy wpadli w „dobicie” lub źle wylądowali… Staraliśmy się nie wypuścić tego z rąk, ale była to równowaga między próbą obrony drugiej pozycji, a zadbaniem o to, by nie wyjeżdżać stąd w ogóle bez punktów.

– Na koniec zabrakło 0,4 s.

Poproszony o podsumowanie weekendu, Evans stwierdził, że nie może być w pełni usatysfakcjonowany.

– Jestem stosunkowo zadowolony, ale nie w pełni. Nadal mamy zespołowego partnera, który jest szybszy, więc w takim przypadku nie można być usatysfakcjonowanym.

– Jednak pod względem wyczucia i samej jazdy, sprawy wydają się zmierzać w dobrym kierunku. Od czasu ubiegłorocznej Grecji chłopcy mocno pracowali nad samochodem. I za to wielkie dzięki dla nich. Praca oczywiście nie jest skończona.

Sebastien Ogier ujawnił, że wystąpi w czwartej odsłonie sezonu, czyli Rajdzie Chorwacji. W 2021 roku Evans przegrał z Francuzem na finałowej próbie.

– Rajd mi się podoba -uznał Walijczyk. – Ma kilka świetnych odcinków i na pewno nie jest łatwy. Przyczepność jest różna, zwłaszcza przy zmianach pogody. To rajd, w którym nieźle sobie radzimy. Mam nadzieję, że przyniesie nam trochę radości.

Czytaj również:

Polecane video:

Sponsorem relacji jest PLATINUM ORLEN OIL

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMaja Hyży wie, co jest modne. Jej kurtka rzuca się w oczy. To idealna “przejściówka”
Następny artykułKontynuacja zniżek na rynku ropy naftowej