Piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. To stare powiedzenie doskonale opisuje sytuację, z którą mamy obecnie do czynienia w Europie. Po “gorącym zaproszeniu” emigrantów przez Angelę Merkel, wspieraną przez ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, Europę zalała fala przybyszy z Afryki i Bliskiego Wschodu. Drastyczne sceny, gdzie setki tysięcy migrantów próbują wedrzeć się do Europy oglądaliśmy już na całej granicy Unii Europejskiej, a od kilku lat także na naszej granicy. Europejczycy mają dość “nachodźców” i mówią wprost: nie chcemy ich tutaj.
Jak informuje PAP, Europejska Komisja przeciw Rasizmowi (ECRI), będąca organem Rady Europy, w opublikowanym w czwartek raporcie wyraziła zaniepokojenie „wrogą narracją” polityków wobec uchodźców, a także wzrostem liczby aktów antysemickich i antymuzułmańskich.
„Zauważyliśmy liczne przypadki dyskursu publicznego wykorzystującego w celach czysto wyborczych zagrożenie tzw. islamizacją społeczeństw europejskich” – oznajmił szef ECRI Bertil Cottier na konferencji prasowej.
Według niego konieczna jest samokontrola przedstawicieli politycznych oraz mediów, które powinny zdawać sobie sprawę z momentu przekroczenia czerwonej linii.
Narracja zadziwiająca, bo okazuje się, że winę za wrogi stosunek do przybyszów z Afryki i Azji, próbuje się teraz zrzucić na tych, którzy od początku protestowali przeciwko polityce UE w tym zakresie.
Autorzy raportu zwrócili uwagę na „niezwykłe wysiłki” na rzecz przyjęcia ukraińskich uchodźców, ale wyrazili ubolewanie z powodu „znacznych różnic” w jakości pomocy udzielanej „uchodźcom i innym osobom korzystającym z ochrony międzynarodowej”.
„Niektóre kraje nadal ograniczają dostęp do azylu osobom spoza Europy” – podkreślono w raporcie, wyrażając przekonanie, że „wszystkim osobom przemieszczonym z powodu wojny i innych nagłych sytuacji powinna być oferowana natychmiastowa ochrona”.
To ewidentny przytyk m.in. do Polski, której obywatele i ówczesny rząd Mateusza Morawieckiego, w geście solidarności niezwykle szczerze przyjęli swoich sąsiadów, którzy padli ofiarą imperialnej polityki Rosji.
Tak, moi drodzy, to my jesteśmy winni tego, że pragniemy zachować swój styl życia, żyć spokojnie bez strachu przed zamachami terrorystycznymi, kradzieżami i gwałtami. Dobrze pamiętamy, jak niemieckie media próbowały ukrywać przed opinią publiczną tragiczne zdarzenia z sylwestra 2015 roku w Kolonii, gdzie migranci dopuszczali się gwałtów i molestowania seksualnego wobec Niemek.
„Setki mężczyzn”, „wiele rąk na pośladkach, piersiach, w torbach”, „palce wpychane między nogi”, „zdzierane z ciała ubrania” – takie szczegóły pojawiają się w relacjach ofiar sylwestrowej nocy 2015 w Kolonii – czytamy w artykule opublikowanym dopiero po roku od tych zdarzeń na łamach polskiej edycji niemieckiego portalu Deutsche Welle, a filmy z tych zdarzeń, które obiegły sieć, do dzisiaj wzbudzają przerażenie.
To nasza wina, że nie chcemy tego przerabiać u siebie? Niemcy też już nie chcą, dlatego emigrantów odsyłają m.in. do Polski.
Źródło: stefczyk.info/PAP Autor: pf
Fot.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS