Fatalny finał erotycznych igraszek. Na SOR trafił pacjent, któremu żona w trakcie miłosnych uniesień włożyła wibrator do odbytu. Medycy, choć niejedno już widzieli, przecierali oczy ze zdumienia, ale trzeba było ratować człowieka z opresji.
Szpitalny Oddział Ratunkowy – tu z zasady trafiają ofiary nagłych wypadków, których życie lub zdrowie jest zagrożone. Nie brakuje jednak przypadków nietypowych, ale z czymś takim chełmscy medycy jeszcze się nie spotkali.
Kilka dni temu na SOR zgłosił się około 40-letni mężczyzna, który wpadł w tarapaty podczas seksualnych zabaw. Żona włożyła mu wibrator do odbytu. Kłopot w tym, że po skończonych igraszkach nie udało się go usunąć. Wibrator utknął i na dodatek cały czas „chodził”. Nie było rady. Zawstydzony mężczyzna nałożył maseczkę na twarz, aby nikt go nie rozpoznał, i poszedł po pomoc.
Po znieczuleniu ogólnym pacjent trafił na salę operacyjną. Dzięki metodzie endoskopowej chirurg usunął ciało obce z odbytu mężczyzny. Dopiero po wyciągnięciu wibrator przestał działać. Pacjent doszedł do siebie po zabiegu i opuścił szpital.
– Owszem, zdarzali się pacjenci z zaburzeniami seksualnymi, którzy mieli w odbycie słoik czy żarówkę. Za każdym razem jednak byli to mężczyźni, którzy sami sobie wkładali ciało obce, aby się stymulować. Ten przypadek jest nietypowy, bo to żona tak „załatwiła” męża. A wszystko dlatego, że ten wibrator był zbyt mały i nie dało się go wyjąć – mówi lekarz z chełmskiego szpitala. (pc)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS