- Część rodziców dzieci niepełnosprawnych zostało pozbawionych środków do życia
- Z powodu koronawirusa odwoływane zostały terminy komisji orzekających o niepełnosprawności. To oznacza, że “na papierze” część dzieci wyzdrowiała
- – Bez orzeczenia nie mam nic. Nie mogę iść do lekarza bez kolejki, nie mam dodatków do leków, nie mam tańszych pieluch, a muszę ich kupić przynajmniej 120 w miesiącu – mówi Onetowi pani Aniela z Piekar Śląskich. Podobnych historii jest więcej
- Pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych wydał zalecenie wojewodom w tej sprawie. Dokument spowodował jednak w części województw większy chaos
- Potrzebne jest systemowe rozwiązanie, które w okresie epidemii koronawirusa z automatu wydłuży ważność orzeczeń o niepełnosprawności. Kluczowe w tej sprawie będzie najbliższe posiedzenie Sejmu
W teorii sytuacja wygląda następująco. Rodzice dzieci niepełnosprawnych mogą starać się o wydanie orzeczenia, które da im możliwość uzyskania zasiłku pielęgnacyjnego. Obecnie wynosi ono 1830 zł i można je otrzymać tylko w przypadku, kiedy jeden rodzic rezygnuje z pracy i poświęca się opiece nad chorym dzieckiem.
Orzeczenie, na podstawie którego można starać się o zasiłek, wydają powiatowe lub miejskie komisje orzekające o niepełnosprawności. Dokument jest wydawany jednak na czas określony i co jakiś czas trzeba się ubiegać o jego przedłużenie. Co ważne, rodzic wraz z niepełnosprawnym dzieckiem muszą się stawić przed komisją.
Z powodu epidemii koronawirusa praktycznie w całym kraju terminy pracy komisji orzekających zostały jednak odwołane. To z kolei powoduje, że rodzice, którzy mieli wyznaczone daty w marcu czy kwietniu, aby przedłużyć ważność dokumentów, nie będą mogli tego zrobić. Oznacza to, że zostaną pozbawieni często jedynych środków do życia.
“Na papierze mój syn jest zdrowy”
– Mój syn ma kilka chorób genetycznych. … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS