Wielkie elektrownie nie zamawiają drewna z Lasów Państwowych, choć rząd dał w czasie covidowego kryzysu taką możliwość. Biomasa z LP po prostu jest zbyt droga.
Duże przedsiębiorstwa energetyczne nie zakontraktowały i nie kupiły na ten rok drewna od Lasów Państwowych, choć rząd stworzył możliwość sięgania po zapasy niesprzedanego przez leśników surowca. To nie głośny sprzeciw ekologów zdecydował, że energetyka nie skorzystała z otwartych drzwi do polskich lasów, ale rachunek ekonomiczny.
Elektrownie wolą znacznie tańszą leśną biomasę sprowadzać z Białorusi albo Ukrainy. Według oficjalnych źródeł już wcześniej zamawiano za wschodnią granicą nawet ok. 2,5 mln m sześc. odnawialnego paliwa do celów energetycznych rocznie.
Latem zeszłego roku ówczesny resort środowiska pospieszył na pomoc lasom, forsując nowe regulacje pod wpływem świeżych jeszcze doświadczeń związanych z lockdownem i załamaniem się w marcu oraz kwietniu sprzedaży drewna z leśnych zasobów Skarbu Państwa. LP obawiały się, że związany z pandemią kryzys doprowadzi je do utraty płynności, bo głównie z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży drewna finansują utrzymanie, ochronę i rozwój drzewostanów. Perspektywa skierowania pokaźnej części drewna pozyskiwanego w LP do pieców elektrowni wzburzyła środowiska nie tylko ekologów.
Dziś Lasy tłumaczą, że realnej groźby spalenia nadwyżek niesprzedanego drewna nigdy nie było. Andrzej Konieczny, dyrektor generalny Lasów Państwowych, zaprzecza, że na podstawie nowych rządowych regulacji lasy będą tworzyły specjalną pulę drewna z przeznaczeniem na paliwo dla elektrowni. – Prawda jest taka, że surowiec nadal pozyskujemy zgodnie z zasadami wynikającymi z planów urządzenia lasu – mówi Konieczny.
Ekolodzy zwracają jednak uwagę, że od 1 października 2020 r. do końca grudnia 2021 obowiązuje nowa, czasowa de … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS