A A+ A++

Chyba każdy kibic reprezentacji Polski kojarzy piłkarza z Nigerii, który grał z orzełkiem na piersi w kadrze Jerzego Engela. Naturalizowany Emmanuel Olisadebe nadal ma związki z naszym krajem, niedawno skończył 40 lat. 

Początki kariery Olisadebe 

Kariera w polskiej piłce “Emsiego”, jak nazywano popularnego napastnika, była prawdziwym rollercoasterem. Od wyzwisk i rasistowskich gestów ze strony kibiców, po kapitalne występy w eliminacjach do mundialu w Korei i Japonii, aż po schyłek na mistrzostwach świata i odbudowanie formy w Panathinaikosie Ateny i liczne kontuzje. Emmanuel Olisadebe skończył niedawno 41 lat. Nie zapomniał o najważniejszych epizodach z gry w polskiej drużynie narodowej i co jakiś czas wraca pamięcią do przeszłości. Nie są to jednak bardzo miłe wspomnienia. 

Karierę “Oli” rozpoczynał na osiedlowych boiskach w… Lagos. W dawnej stolicy Nigerii w meczach przeciwko kolegom błyszczał tak, że w wieku 18-lat zakontraktował go miejscowy Jasper. Jak wspominał Olisadebe, jego ojciec nie był zachwycony perspektywą zawodu piłkarza. Wolał, by przyszły reprezentant Polski poszedł na studia. Ten jednak wybrał karierę piłkarza. Z perspektywy czasu z pewnością nie ma czego żałować, choć nie brakowało trudnych momentów na profesjonalnej drodze. 

Olisadebe zainteresował najpierw Wojciecha Łazarka, gdy trener w 1997 roku prowadził Wisłę Kraków. Nigeryjczyk nie przeszedł pomyślnie testów, nikt na Reymonta nie wierzył, że “Emsi” potrafi strzelać gole. Następnie Olisadebe znalazł się w kręgu transferowym Ruchu Chorzów – wówczas potężnej drużyny w polskiej lidze. Tutaj na talencie obcokrajowca nie poznał się za to Orest Lenczyk. Kluczowy w karierze “Oliego” był Jerzy Engel. Szkoleniowiec Polonii zdecydował się postawić na zawodnika urodzonego w Warri, zauważył jego szybkość i błyskotliwość na treningach. Sezon 1997/1998 nie należał jednak do udanych dla piłkarza. Zakończył rozgrywki ligowe z zaledwie jedną bramką, co było niezadowalające dla kibiców i zarządu Polonii Warszawa po transferze Olisadebe na kwotę 150 tys. dolarów. Kolejne rozgrywki to nieco lepsza dyspozycja Emmanuela – cztery bramki w 16. spotkaniach. 

Sprawa wagi narodowej: polskie obywatelstwo Olisadebe 

Forma Olisadebe eksplodowała w mistrzowskim sezonie Polonii Warszawa – 1999/2000. Nagle Nigeryjczyk stał się kluczowym elementem układanki trenera Engela i wydatnie przyczynił się do zdobycia tytułu – po 54 latach przerwy – z 12 golami na koncie. Polonia wygrała wtedy też puchar Polski. “Oli” zaskarbił sobie sympatię fanów drużyny z ul. Konwiktorskiej do tego stopnia, że poważnie rozważano naturalizację Afrykańczyka, gdy tylko Engel objął stery reprezentacji.

Tak też się stało. Sprawa przyznania obywatelstwa Olisadebe stała się przedmiotem dyskusji ogólnonarodowej. Aleksander Kwaśniewski nie zwlekał, prezydent natychmiast przychylił się do wniosku o naturalizację “Emsiego”. Zgodnie z praktyką, na obywatelstwo obcokrajowiec powinien czekać aż 5 lat. W przypadku nigeryjskiego zawodnika procedura trwała zaledwie… kilka miesięcy. Olisadebe mógł zatem grać z orzełkiem na piersi. 

Po przyjeździe do Polski zaskoczyło go to, jak wielu ludzi praktykuję wiarę katolicką. Nie miał pojęcia, że Jan Paweł II, którego tak szanował, pochodził z Polski. – Nie chciałem uwierzyć, bo przecież John Paul the Second to nie jest polskie imię, ale zaraz ktoś mi wytłumaczył, że naprawdę nazywa się Karol – mówił Olisadebe w jednym z wywiadów.

Po drodze jednak zdarzyło się coś złego. W maju 2000 roku został obrzucony bananami przez rasistów z Lublina w meczu ligowym przeciwko Zagłębiu. W taki sposób pseudokibice zamanifestowali swoją niezgodę w związku z planem nadania polskiego obywatelstwa dla czarnoskórego piłkarza. Do tej pory skandal wokół Olisadebe jest jednym z największych w historii polskiej piłki. 

– Nie mam wątpliwości, że to był właśnie ten piłkarz, który decydował o obliczu mojej reprezentacji, zawodnik, który robił różnicę. A do tego był bardzo lubiany przez kibiców. Pamiętam, że najlepiej sprzedawały się koszulki z nazwiskiem Jerzego Dudka, ale zaraz po nich były te z napisem Olisadebe – podkreślał Engel. 

W debiucie reprezentacyjnym “Emsi” wyszedł w pierwszym składzie. Przeciwnikiem polskiej drużyny w sparingu była zawsze groźna Rumunia. 16 sierpnia 2000 roku Olisadebe udźwignął presję, strzelił gola z bliskiej odległości. Zremisowaliśmy z ekipą Cristiana Chivu, Adriana Ilie czy Mutu 1:1, a debiutant był bohaterem. Polscy kibice oszaleli na punkcie czarnoskórego napastnika. 

Olisadebe przebojem wdarł się do reprezentacji Polski i potwierdził znakomitą formę w eliminacjach do mistrzostw świata w Korei i Japonii. Do okresu trenera Adama Nawałki, to właśnie drużyna Jerzego Engela dawała wiele nadziei kibicom na powtórzenie historycznych wyczynów z lat 70. i 80. Polska piłka była spragniona sukcesu po dekadzie posuchy od srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFikcyjni strażnicy miejscy wyłudzali pieniądze od kierowców! #Złodzieje
Następny artykułWypadek pod Jenkowicami. Na miejsce skierowano służby