Dzisiaj, 20 maja (11:48)
Według informacji przekazanych przez serwis “Business Insider” spółka SpaceX założona przez Elona Muska miała w 2018 roku zapłacić stewardesie, która oskarżyła miliardera o molestowanie 250 tys. dolarów. Pieniądze miały zagwarantować milczenie kobiety. Elon Musk stanowczo zaprzecza zarzutom. Twierdzi, że są one wynikiem politycznej manipulacji.
Serwis “Business Insider” dotarł do dokumentów, zgodnie z którymi jedna ze stewardes SpaceX – przedsiębiorstwa przemysłu kosmicznego, którego założycielem jest Elon Musk – oskarżyła go o składanie niemoralnych propozycji i molestowanie. Miliarder miał obnażyć się przed kobietą i – wiedząc, że ta pasjonuje się jazdą konną – powiedzieć, że jeśli zaoferuje mu “coś więcej”, jest gotów podarować jej konia. Kobieta miała wówczas odpowiedzieć, że “nie będzie świadczyć usług seksualnych za pieniądze lub prezenty”.
Do incydentu miało dość 6 lat temu, a więc w 2016 roku podczas lotu do Londynu.
“Business Insider” podkreśla, że zna tożsamość kobiety, jednak nie chce jej ujawniać. Redakcja kontaktowała się także z przyjaciółką poszkodowanej. Ta miała opowiedzieć redaktorom o tym, jak incydent wpłynął na jej znajomą. Kobieta miała stać się bowiem po nim bardzo zestresowana i niepewna.
Zgodnie z dokumentami, do których dotarła redakcja “Business Insider” poszkodowana kobieta w 2018 roku złożyła skargę do działu HR SpaceX. Stewardesa podkreśliła w niej, że nie przystała na niemoralną propozycję Elona Muska, a odmowa wpłynęła negatywnie na jej karierę w firmie.
Jak zareagował SpaceX? Firma miała zapłacić kobiecie za milczenie – podpisać z poszkodowaną umowę o odprawie w wysokości 250 tys. dolarów. W dokumencie widniał także zapis o tym, że była pracownica nie może źle wypowiadać się o miliarderze oraz ujawniać powodów rezygnacji z pracy. Umowa broniła także dobrego wizerunku firm należących do Muska – zarówno SpaceX, jak i Tesli.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS