Pieprzyć to! To oni powinni mi płacić! – wykrzyczał kilka dni temu na Twitterze Stephen King, gwiazda literatury grozy. To była reakcja na wprowadzenie opłaty 20 dolarów za niebieski znaczek potwierdzający, że tożsamość użytkownika została zweryfikowana. “Musimy jakoś opłacić rachunki. Co powiesz na osiem dolców” – odpisał mu Elon Musk, od 28 października główny właściciel Twitter Inc. Stephen King pozostał niewzruszony. “Zamiast płacić za niebieski znaczek, głosuj na niebieskich” – odpisał. Niebieski to kolor zarezerwowany w amerykańskiej polityce dla demokratów, republikanie mają czerwony.
Ta krótka pyskówka między pisarzem a biznesmenem oddaje ducha sporu o przyszłość Twittera, bodaj najważniejszego na świecie forum wymiany informacji i poglądów. Z właścicielskiego punktu widzenia ta platforma skrojona pod krótkie komunikaty i błyskawiczny obieg informacji to ułomny, ale jednak biznes, do niedawna przedsiębiorstwo zatrudniające ponad 7 tys. pracowników. Z punktu widzenia użytkownika to przestrzeń do wymiany myśli i kanał informacyjny o przemożnym wpływie na gospodarkę i politykę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS