Przypominamy, że wczoraj inżynierowie ze SpaceX przeprowadzili lot statku SN11. Niestety, już po starcie doszło do problemów z jednym z silników pojazdu. Po wzbiciu się na wysokość ok. 10 kilometrów, prototyp zaczął zachowywać się w dziwny sposób. Ostatecznie eksplodował tuż nad ośrodkiem testowym w teksańską Boca Chica.
Okazuje się, że eksplozja była tak potężna, że szczątki pojazdu spadły aż 7 kilometrów od miejsca startu. Gene Blevins znalazł wczoraj na plaży prawdopodobnie osłonę termiczną, która znajduje się w komorze silników Raptor.
Niemal 7 kilometrów to bardzo daleko, w końcu mówimy tylko o wybuchu na małej wysokości. Na szczęście ośrodek leży nad Zatoką Meksykańską, gdzie mieszka kilkaset osób, zatem jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś ucierpi. Sytuacja diametralnie odmieni się, gdy SpaceX zacznie wykonywać pierwsze loty orbitalne.
A spectator holds a piece of debris which was blown 5 miles from where SpaceX launched and attempted to land Starship rocket SN11:
Photo: Gene Blevins | Reuters https://t.co/yCjhYLtj9c pic.twitter.com/FmS5nNMU48
— Michael Sheetz (@thesheetztweetz) March 30, 2021
Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa obawia się, że gdy pojazdy będą wznosiły się na wysokość 80-100 kilometrów ponad powierzchnię Ziemi, eksplozja mogłaby rozrzucić szczątki na tak olbrzymią odległość, że zagrożone zostanie pobliskie miasto. Sprawa jest poważna, bo w promieniu niecałych 20 kilometrów znajduje się liczące 180 tysięcy mieszkańców miasto Brownsville.
FAA już kilka miesięcy temu zgłaszała SpaceX, że musi lepiej zabezpieczyć okolicę przed ewentualnymi skutkami katastrof, ale wydaje się to niemożliwe do realizacji. W grę wchodzi przesiedlenie wielu rodzin. SpaceX i tak już wypłaciło odszkodowania mieszkańcom i wielu przesiedliło, ale agencja uważa, że to stanowczo za mało. Po tej katastrofie SpaceX znajdzie się w opałac … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS