To są przedmioty codziennego użytku. Normalnie nie byłyby w żaden sposób szczególne. W kontekście tej tragedii to są obiekty, dla nas, muzealników, o wyjątkowej wartości – mówił zastępca dyrektora Narodowego Muzeum Morskiego ds. merytorycznych dr Marcin Westphal.
Drugi elektryk promu “Jan Heweliusz” Grzegorz Sudwoj przekazał muzeum skórzaną saszetkę wraz z zawartością, elektroniczny zegarek, podręczny notes z zapiskami, podróżny przybornik do szycia oraz modlitewnik i brelok ze św. Krzysztofem, patronem przewoźników.
Pan Sudwoj prawdopodobnie miał je przy sobie w momencie tragedii – stwierdził dr Westphal, Dodał, że saszetkę wraz z zawartością odnalazł niemiecki nurek, który penetrował rejon wraku. Zauważył saszetkę i podniósł ją z dna. Dzięki dokumentom, które znajdowały się w środku ustalono, do kogo należały. Zwrócono je panu Grzegorzowi, a on po latach zdecydował się przekazać przedmioty do naszych zbiorów – relacjonował przedstawiciel muzeum.
Sudwoj oddał muzeum również kombinezon ratunkowy, który miał na sobie w chwili katastrofy “Jana Heweliusza”. Przekazane przez elektryka przedmioty zostaną poddane konserwacji. Muzeum nie wyklucza, że w przyszłości będą prezentowane zwiedzającym.
Prom “Jan Heweliusz” zatonął przed świtem 14 stycznia 1993 r. w pobliżu niemieckiej wyspy Rugia. Była to najbardziej tragiczna katastrofa w historii polskiej żeglugi – zginęło 55 osób – obywateli Polski, Austrii, Węgier, Czech, Szwecji i Norwegii.
“Heweliusz” wypłynął w nocy z 13 na 14 stycznia 1993 ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad. Rejs rozpoczął się z opóźnieniem, bo wcześniej naprawiano furtę rufową, czyli klapę zamykającą wnętrze pokładu kolejowo-samochodowego. Na pokładzie znajdowały się 64 osoby: pasażerowie i członkowie załogi, 28 tirów i 10 wagonów kolejowych.
Wrak spoczywa na głębokości około 25 metrów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS