A A+ A++

Do uregulowania statusu wszelkiego rodzaju deskorolek, hulajnóg, segwayów itp. infrastruktury przymierzał się od dawna. Mimo że koncepcja wprowadzenia do prawa o ruchu drogowym nowej kategorii pojazdów: urządzeń osobistego, pojawiła się w jednym z projektów przy okazji zmian dotyczących stacji kontroli , to ostatecznie z pomysłu zrezygnowano. W międzyczasie lawinowo wzrosła liczba hulajnóg elektrycznych, a wraz z nimi nabrzmiał problem bezpiecznego poruszania się nimi.

Tak więc kiedy Ministerstwo Infrastruktury wydusiło wreszcie z siebie projekt ustawy (w wersji, w której UTO stanowią tylko pojazdy zasilane silnikiem elektrycznym) i skierowało go do konsultacji społecznych, odzew był ogromny. Swoje stanowiska nadesłało nie tylko wiele stowarzyszeń i organizacji społecznych, ale aż 60 zwykłych obywateli. Wśród nich są zarówno użytkownicy elektrycznych hulajnóg czy monocykli, jak i piesi zaniepokojeni propozycją zalegalizowania poruszania się (w określonych przypadkach) tymi pojazdami po chodnikach.

Głos adresatów norm

– Sytuacja jest wyjątkowa. Zdarza się czasami, że osoba niezrzeszona w żadnej organizacji nadsyła pismo z uwagami. Przykładowo miało to miejsce podczas prac nad projektem ustawy o jawności życia publicznego. Ale nigdy nie widziałem tego aż w takiej skali – dziwi się Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji e-Państwo. – Taka aktywność jest więcej niż pożądana. Ważne jest, aby w procesie legislacyjnym brali udział eksperci z danego obszaru, ale równie ważna jest aktywność „końcowych użytkowników” prawa, czyli właśnie obywateli. Jestem szczerze podbudowany, że wzięli udział w tych konsultacjach, bo generalnie, choć należy wysoko ocenić działanie platformy RCL, nie mamy systemu, który funkcjonuje w sposób przejrzysty i zachęcający do uczestnictwa osób spoza grona instytucji i organizacji eksperckich – dodaje ekspert.

zobacz także:

Z większym zainteresowaniem obywateli spotykają się tylko projekty dotyczące programów infrastrukturalnych, gdzie mieszkańcy danego regionu żywo reagują na planowany przebieg drogi bądź połączenia kolejowego. Tym razem nadzwyczajną aktywność obywatelską w procesie stanowienia prawa wywołała nie tylko trwająca wciąż moda na mikromobilność i kontrowersje związane z warunkami technicznymi, jakie mają spełniać te urządzenia. Niepokój użytkowników tych pojazdów wywołuje fakt, że będą oni musieli dostosować do nowych wymogów posiadane już urządzenia.

Przykładowo jednym z ograniczeń technicznych (patrz: grafika) jest wprowadzenie maksymalnej wagi UTO, która wynosi 20 kg. Tymczasem, jak pisze jeden z konsultujących, monocykl, który kosztował go 8999 zł, waży 24 kg. Przepis o konieczności „odchudzenia” urządzenia w terminie 6 miesięcy uważa za krzywdzący. „Jego masa wynika z dużego akumulatora, który pozwala na pokonanie odległości rzędu 90 km. Zwiększa to możliwość zastąpienia przez to urządzenie np. samochodu w dojazdach do pracy. A chyba każdy chce, by samochodów było mniej”. Inny … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrump szantażuje Turcję. Ostrzega “w swojej wielkiej i niezrównanej mądrości” przed działaniami w Syrii
Następny artykułDyscyplinarki w SN wstrzymane. Rzecznik czeka na wyrok TSUE