Elżbieta uważa, że jedyne sytuacje, w których jej mąż jest z nią zgodny, mają miejsce wtedy, gdy trzeba podejmować codzienne, zwyczajne decyzje. – Pamiętam dzień, to było jeszcze przed ślubem, w którym sobie uświadomiła, że dawanie mi we wszystkim wolnej ręki tak naprawdę podszyte są chęcią umywania rąk. Wszystkie nasze wyjścia, do kina, do knajpy czy znajomych organizowałam sama – wspomina kobieta. – Ale chciałam, żeby choć raz on coś zaproponował. Pamiętam, jak mu to powiedziałam, a on na to: “Nie chcę nic organizować, bo i tak w efekcie moja propozycja odpada i wybieramy to, co ty chcesz. To nie jest w moim interesie narażać na twoją złość i niezadowolenie. Wolę mieć święty spokój”. Wtedy mnie szlag trafił!
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS