19 marca 2021 z kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy po mszy św. wyruszyła kolejna EDK Mielec.
W całym kraju do Ekstremalnej Drogi Krzyżowej rok temu nie doszło z powodu pandemii, w tym roku dzień przed wprowadzeniem obostrzeń miłośnicy ekstremalnej trasy wyruszyli i do świtu w ujemnych temperaturach przemierzali kilkadziesiąt kilometrów trasy.
Relacje uczestników
Ekstremalna Droga Krzyżowa z założenia ma cztery etapy: wyzwanie, droga, zmaganie i spotkanie.
EDK w roku 2021 było inne niż zazwyczaj.
Piątkowy wieczór rozpoczął się Mszą Św. Trasę, jaką wybrałem była droga do Pilzna.
Trasa liczyła 49 km. Prowadziła przez zróżnicowany teren, droga asfaltowa, drogi przeciwpożarowe, leśne, łąki.
Tego wieczoru podczas wędrówki na naszej trasie dała znać o sobie również zima. Przez kilkanaście minut padał mokry oraz gęsty śnieg. Widoczność spadła do zaledwie kilku metrów.
Cała wędrówka zrobiła się naprawdę ekstremalna. Rozważania drogi krzyżowej noc, śnieg, wiatr, oraz nawigacja w takich warunkach nadała jeszcze bardziej głębi przeżywania na sobie trudu.
Pod koniec wędrowania na naszej trasie już w samym Pilźnie natrafiliśmy na ogromną tragedię. Miał miejsce wypadek samochodowy, w którym jak się później okazało, życie straciła młoda dziewczyna. Policjant poinformował nas, aby ominąć miejsce wypadku pobliską drogą dojazdową.
Widok urwanego koła samochodowego oraz mnóstwo części w dużym promieniu porozrzucanych od samochodu dawał dużo do myślenia, oraz refleksji jak życie człowieka jest kruche.
Do kościoła w Pilźnie przybyłem po godzinie 6 rano, a następnie rozpoczęła się Msza Św
Droga do Pacanowa
Ta trasa była bardzo ciekawa oraz trudna. Najpierw marsz wałami, który należał do przyjemniejszych odcinków drogi. W tle słyszałam głównie wiatr i szczekanie psów. Ekstremalnie zrobiło się za Połańcem, gdy trasa prowadziła przez długą eskapadę. To był środek nocy, a na schodach odłamki szkła. O świcie mieliśmy dość trudną drogę przez las. Błoto było wszędzie. Z opisu organizatora wynikało, że łatwo możemy się zgubić i mieli rację. Przez pół godziny z grupą szukaliśmy drabinek, które były w opisie trasy i zastanawialiśmy się jak z tego lasu wyjść. Było dużo chaszczy i trzeba było wysoko podnosić nogi. Większość z nas już nie miała na to sił. Najwięcej zwątpienia było przed ostatnią stacją. Widzieliśmy kościół w Pacanowie już z daleka. Im bliżej końca byliśmy tym kościół bardziej się oddalał – tak nam się wydawało, ponieważ mieliśmy z górki, ale nie mogliśmy zrezygnować. Nie przy końcu. Ostatnie rozważania bardzo nam pomogły. Były idealnie dopasowane do osób, które są blisko celu, ale jeszcze trochę muszą się pomęczyć, by być pięknymi ludźmi.
Zapraszamy do obejrzenia relacji z tegorocznej EDK oraz wywiadów, jakich udzielili nam organizatorzy i uczestnicy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS