A A+ A++

Trzecia kolejka Ekstraligi rozpoczęła się od derbów Trójmiasta, w których Life Style Catering RC Arka Gdynia podejmowała Drew Pal 2 RC Lechię Gdańsk. Mimo świetnej pogody, zaczęło się od prawdziwego huraganu. Gospodarze w pierwszych dziesięciu minutach zaliczyli aż trzy przyłożenia! Rozpoczął  Zvikomnorero Chirume, a potem na polu punktowym meldowali się Damian Turzyński i Eujaan Botha. I już na samym początku spotkania Arka uzyskała sporą przewagę.

Po zainkasowaniu trzech ciosów na moment przebudzili się goście. Sean Grobler w 16. minucie najpierw zaliczył pierwsze przyłożenie dla Lechii, a po chwili dodał dwa „oczka” z podwyższenia, niwelując nieco przewagę rywali. Okazało się jednak, że to było wszystko, na co stać było przyjezdnych w pierwszej części gry. Arka odpowiedziała jeszcze trzema punktami po rzucie karnym wykorzystanym przez Dawida Banaszka i czwartym przyłożeniem, autorstwa debiutującego w tym zespole Laborde Silvery. Do przerwy gospodarze wyraźnie prowadzili 27:7.

Początek drugiej części gry to kolejne błędy Lechii, które wykorzystywała Arka. Tuż po rozpoczęciu gry przydarzyła im się strata w okolicach połowy boiska, po której gospodarze przejęli piłkę i drugie przyłożenie zaliczył Turzyński. W 48. minucie ponownie celnie z rzutu karnego na słupy kopnął Banaszek i zrobiło się już 37:7.

Lechia jednak nie zamierzała się poddawać i w końcu jej gra zaczęła wyglądać płynnie. Arka z kolei straciła nieco koncentrację i od razu przyszły efekty, ponieważ goście zaliczyli trzy przyłożenia z rzędu. Najpierw Sean Cole, a następnie dwukrotnie Yaya Lukman meldowali się w polu punktowym ekipy z Gdyni i dość nieoczekiwanie ten mecz nabrał jeszcze kolorytu. Jednak na Lechii zemściły się kolejne błędy przy stałych fragmentach. Po źle rozegranym aucie i stracie piłki szóste przyłożenie dla Arki zaliczył Kewin Bracik, a udane podwyższenie zanotował Banaszek. W końcówce ostatni zryw Lechii na przyłożenie zamienił Antoni Kopecki, ale niewiele to zmieniło i Arka w derbach Trójmiasta wygrała z zespołem z Gdańska 44:29.

W pierwszym niedzielnym meczu tej serii gier Juvenia Kraków mierzyła się z beniaminkiem Ekstraligi Budmexem Rugby Białystok. „Smoki” przystąpiły do tego starcia w mocno zmienionym składzie, ale mimo to były murowanym faworytem. I tak też zaczęły, bo niemal w pierwszej akcji przyłożenie zaliczył Austin van Heerden, który także udanie podwyższył. Krakowianie starali się grać szybko w ofensywie i

szeroko rozrzucać akcje, dzięki czemu wkrótce Arkadiusz Korosiewicz dwa razy zameldował się w polu punktowym gości, choć van Heerden nie zdołał wykorzystać żadnej z dwóch szans na podwyższenie.

W ostatnich 10 minutach dość niespodziewanie to goście doszli do głosu. Po odważnych wejściach, najpierw po rozegraniu autu, a potem po młynie dyktowanym dwa razy na polu punktowym Juvenii zameldował się Patryk Romanowski. Jedno podwyższenie wykorzystał Sebastian Śliwowski i do przerwy gospodarze prowadzili 17:12. Tylko, biorąc pod uwagę przedmeczowe zapowiedzi.

Po zmianie stron Juvenia znów zaatakowała niemal od pierwszego gwizdka i bardzo szybko doczekała się kolejnego przyłożenia. Po raz drugi Austin van Heerden zameldował się w polu punktowym gości, ale znów nie udało mu się podwyższyć. W odpowiedzi białostocczanie zamienili rzut karny na trzy punkty. Krakowianie zaczęli zmieniać skład i na boisku pojawił się między innymi Arsenij Pastiuchow, który po kapitalnej, solowej akcji wpadł z piłką na pole punktowe drużyny ze stolicy Podlasia, a po chwili dorzucił dwa „oczka” z podwyższenia i „Smoki” prowadziły 29:15.

Goście ponownie dość szybko odpowiedzieli celnym kopem z rzutu karnego. Gospodarze jednak nie zamierzali się zatrzymywać i najpierw Patrick Różycki, a następnie M.J Atkinson zameldowali się w polu punktowym, a Pastiuchow wykorzystał jedno z przyłożeń i Juvenia prowadziła 41:18 na 10 minut przed końcem tego spotkania. I nie zamierzała na tym poprzestawać, bo mający ogromny apetyt do gry Pastiuchow w końcówce spotkania zaliczył kolejną siedmiopunktową akcję, po efektownym przyłożeniu celnie kopiąc na słupy. Jak się okazało, była to ostatnia zdobycz gospodarzy w tym meczu, który zakończył się ich wygraną 48:18.

Hit dla Orkana, sporo emocji w Lublinie

Wszyscy kibice rugby w Polsce ostrzyli sobie zęby na mecz w Sochaczewie, gdzie aktualni mistrzowie kraju, drużyna Orlen Orkana, mierzyli się z naszpikowaną gwiazdami Pogonią Awenta Siedlce. Spotkanie rozgrywano przy sztucznym oświetleniu w niedzielny wieczór, czyniąc zeń prawdziwe rugbowe święto.

Pierwsza połowa tego starcia potęg pokazała, że są to dwie wyrównane drużyny. Jako piersi zapunktowali gospodarze, którzy w 14. minucie zdobyli trzy „oczka” po rzucie karnym wykorzystanym przez Pietera Steekampa. Goście odpowiedzieli tym samym dwanaście minut później po kopie z bardzo łatwej pozycji Nkululego Ndlovu. Na pierwsze przyłożenie trzeba było czekać do 31. minuty, kiedy to goście aucie zagrali szybko do nabiegającego Bercho Bothy, a ten wpadł na pole punktowe.

Gospodarze tuż przed końcem pierwszej części gry zdołali jednak wrócić na prowadzenie. Po szybkiej akcji swoje pierwsze przyłożenie w barwach Orkana zdobył Johannes Retief, a Steenkamp udanie podwyższył i podopieczni Macieja Brażuka wygrywali do przerwy 10:8.

Druga połowa zaczęła się od celnego kopu z rzutu karnego Ndlovu, który pozwolił gościom po raz kolejny objąć prowadzenie, ale w 56. minucie tym samym odpowiedział Steenkamp. Pogoń nie

wykorzystała faktu, że gospodarze grali w „14” po żółtej kartce dla Eyka Chaina i nie zdołała przedrzeć się na pole punktowe.

W 60. minucie namibijski kopacz Orkana znów trafił i zrobiło się już 16:11. Pogoń jednak chwilę później wykorzystała błąd gospodarzy i po świetnym rajdzie skrzydłem Nicolasa Saborita wprowadzony z ławki rezerwowych Przemysław Rajewski zaliczył efektowne przyłożenie. Ndlovu nie trafił jednak między słupy i na tablicy wyników był remis.

W ostatnich minutach to gospodarze mocniej przycisnęli, co poskutkowało żółtą kartką dla Aleksandra Szewczenki, a następnie trzema punktami po rzucie karnym wykonywanym przez Steenkampa. Sama końcówka spotkania była niesamowicie emocjonująca, grająca w „14” Pogoń ruszyła do ataku, ale mimo kilku okazji nie zdołała zdobyć punktów. Broniący z poświęceniem Orkan utrzymał korzystny dla siebie rezultat i wygrał mecz na szczycie 19:16.

Sporo emocji było w meczu w Lublinie, gdzie spotkali się miejscowi Edach Budowlani i KS WizjaMed Budowlani Łódź. Lepiej zaczęli goście, którzy już w 11. minucie wyszli na prowadzenie po efektownej akcji Makarego Madeja i udanym podwyższeniu Lucasa Niedzwieckiego. Po kilku minutach rzut karny wykorzystał Kuziwakwashe Kazembe. Chwilę później zresztą wyszli na prowadzenie 10:7, bo przyłożenie zdobył Michał Pasieczny, a Kazembe ponownie celnie kopnął na słupy.

Goście jednak nie odpuszczali i po rajdzie skrzydłem piłkę w polu punktowym przyłożył Thomas Pena, a Lucas Niedzwiecki nie miał problemów z kopem między słupy. Ostatnie słowo w tej części gry należało jednak do gospodarzy. Najpierw przyłożenie zdobył Michał Węzka, a następnie kolejnym celnym kopem popisał się Kazembe i do przerwy do drużyna trenera Andrzeja Kozaka prowadziła 17:14.

Taki wynik zwiastował spore emocje i faktycznie ich nie zabrakło. Tuż po zmianie stron znów dał o sobie znać Niedzwiecki, który najpierw trafił z rzutu karnego, a potem dał swojej drużynie kolejne przyłożenie i ekipa z Łodzi niespodziewanie prowadziła 22:17. Potem jednak prawdziwy show dał Kazembe, który wykorzystał trzy rzuty karne, a także podwyższenie po „piątce” dobrze dysponowanego Pasiecznego. I to w dużej mierze dzięki postawie swojego kopacza Edach Budowlani Lublin mogli ostatecznie cieszyć się z wygranej 33:22.

III kolejka Ekstraligi

Life Style Catering Arka Gdynia – Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk 44:29 (29:7)
Arka: Dawid Banaszek 14, Damian Turzyński 10, Zvikomborero Chirume 5, Kewin Bracik 5, Eujaan Botha 5, Nicolas Manuel Silvera 5
Lechia: Yaya Lukman 10, Sean Grobler 9, Sean Cole 5, Antoni Kopecki 5

Edach Budowlani Lublin – KS WizjaMed Budowlani Łódź 33:22 (17:14)
Budowlani L: Kuziwakwashe Kazembe 18, Michał Pasieczny 10, Michał Węzka 5
Budowlani Ł: Lucas Niedźwiecki 12, Thomas Pena 5, Makary Madej 5
Żółte kartki: Jakub Bobruk, Piotr Psuj, Grzegorz Szczepański (Budowlani L.) Beka Beridze, Jakub

Małecki, Krzysztof Justyński (Budowlani Ł.)
Czerwona kartka: Krzysztof Justyński (Budowlani Ł.)

Juvenia Kraków – Budmex Rugby Białystok 48:18 (17:12)
Juvenia: Arsenii Pastukhov 16, Austin van Heerden 12, Arkadiusz Korusiewicz 10, Patrick Różycki 5, MJ Atkinson 5.
Budmex Rugby: Patryk Romanowski 10, Sebastian Śliwowski 8
Żółte kartki: Norbert Zastawnik (Juvenia)

Orlen Orkan Sochaczew – Awenta Pogoń Siedlce 19:16 (10:8)
Orkan: Peeter Steenkamp 14, Johannes Retief 5
Pogoń: Nkululeo Ndlovu 6, Przemysław Rajewski 5, Bercho Botka 5
Żółte kartki: Eryk Chain (Orkan) Aleksandr Szewczenko (Pogoń)

Pauzowało: Ogniwo Sopot
 

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułПрисвятив 10 років життя боротьбі з загарбниками: загинув радник голови Мінстратегпрому Ярослав Олійник
Następny artykułSuperliga hokeistów na trawie – pewna wygrana Pomorzanina pod wodzą nowego trenera