Naukowiec nie spodziewa się jednak, że środki wprowadzone w związku z walką z pandemią będą w przypadku drugiej fali tak surowe, jak teraz. – Aby uniknąć tego scenariusza, będziemy musieli opracować strategie inteligentnego wyjścia (z pandemii – PAP), aby utrzymać krzywą infekcji na wystarczająco niskim poziomie – zaznaczył.
W Belgii od kilku dni krzywa infekcji koronawirusem spada. To dobra wiadomość, ale – zdaniem profesora – spada wolniej, niż się tego spodziewał. – Wirus jest wyjątkowo zaraźliwy – przekonuje.
Goossens ściśle monitoruje odporność grupową na koronawirusa w krajach europejskich. Jeśli duża grupa populacji ma tę oporność, na przykład po zakażeniu i wytworzeniu przeciwciał, istnieje mniejsze prawdopodobieństwo rozszerzania się pandemii wirusa później. Ale zanim odporność grupowa zadziała, musi ją mieć około 50 do 70 proc. populacji.
– Jesteśmy jeszcze daleko, a to rozczarowujące. W tym tygodniu przyjrzeliśmy się wynikom z krajów takich jak Holandia, Hiszpania, Austria i Włochy. Żaden z tych krajów nie ma nawet ponad 5-procentowej odporności populacji – powiedział.
Goossens zauważył, że w ubiegłym stuleciu nie było pandemii, w której nie było co najmniej dwóch jej fal. Jego zdaniem nie ma powodu, dlaczego tym razem miałoby być inaczej. – Spodziewam się drugiej fali po lecie, we wrześniu lub październiku. Mam nadzieję, że krzywa nie będzie wtedy tak wysoka, jak w przypadku pierwszej fali – zaznaczył.
Nie oznacza to, że kraj będzie musiał stosować tak surowe środki w walce z koronawirusem jak obecnie. – Ludzie są słusznie zaniepokojeni ekonomicznymi i społecznymi konsekwencjami takiej blokady. Powtórzenie tego nie jest realistyczne, będzie to bardzo trudne psychologicznie – przyznaje Goossens.
Według profesora strategia wychodzenia z pandemii powinna opierać się obecnie na ukierunkowanych testach, na przykład – w ośrodkach dla seniorów. – Testowałbym r … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS