Zdaniem eksperta Wojciecha Drzewieckiego odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Rynek rozwija się. Jeżeli patrzymy na rynek polski, to wzrosty wynoszą ponad 50 proc. Ciągle są to wzrosty znaczące (…). Także różnica jest spora, chociaż wciąż patrząc na liczbę rejestrowanych aut, są to liczby niewielkie – mówił Drzewiecki. Jak dodał, obecnie udział samochodów elektrycznych na polskim rynku wynosi ok. 3,6 proc.
Jak podaje ekspert, wynik ten nie jest zły w kontekście polskiego rynku motoryzacyjnego, choć niektóre kraje europejskie notują udział aut elektrycznych w rynku bliski 100 proc. wszystkich rejestrowanych pojazdów.
Oczywiście widać pewne wahania wynikające z tego, co się dzieje na poszczególnych rynkach. Między innymi ze zmiany przepisów, odejścia od dofinansowania. To są czynniki, które mogą sprzyjać wzrostowi albo spadkowi sprzedaży tego typu aut, w zależności od decyzji polityków – komentował prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Prowadzący rozmowę w Radiu RMF24 przytaczał dane, według których ceny elektrycznych aut spadają, a liczba zamówień się zmniejsza. Piotr Salak pytał swojego gościa o powód tych zmian.
Jak tłumaczył ekspert, są marki, które notują wysokie spadki cen. Mają to być przede wszystkim marki amerykańskie. Z kolei ceny europejskich elektryków rosną. Tutaj obserwowaliśmy wzrosty cen. Niewielkie, ale jednak – mówił Wojciech Drzewiecki.
Oczywiście producenci europejscy mają problemy, ale produkt europejski w porównaniu do produktów chińskich i amerykańskich nie jest aż tak dobry. I tu nie myślę o jakości wykonania tych samochodów, bo jakość jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Mówię głównie o napędzie, o zasięgu. To są te elementy, które w przypadku samochodów elektrycznych decydują o tym, czy marka dobrze się rozwija, czy też nieco gorzej – komentował gość Piotra Salaka.
Stosunkowo niewielki zasięg i mała liczba stacji do ładowania – czy mimo tych problemów klienci nadal zastanawiają się nad zakupem samochodów z napędem elektrycznym? Piotr Salak pytał o to swojego rozmówcę.
Wojciech Drzewicki stwierdził, że w większości przypadków zasięgi samochodów elektrycznych odpowiadają “w wielu wypadkach” tym z silnikiem benzynowym. Większym problemem z punktu widzenia klientów może być infrastruktura albo postrzeganie tej infrastruktury i czasu ładowania, no bo tutaj rzeczywiście nieco więcej czasu musimy spędzić na ładowarce – mówił Drzewiecki.
Dodał jednak, że nie jest to jednoznaczne. My patrzymy na czas ładowania przez pryzmat uzupełniania baterii do 100 proc., a tego właściciele samochodów elektrycznych nie robią. Zupełnie inaczej podchodzą do kwestii uzupełniania energii w akumulatorach i te czasy ładowania, które spędzają na ładowarce są zdecydowanie mniejsze niż te, które są postrzegane. Temat jest bardzo kontrowersyjny – mówił prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego.
Sytuacja komplikuje się w przypadku osób, które żyją w budynkach wielorodzinnych. Jeżeli mówimy o ludziach, którzy żyją w blokach, szczególnie tych starych, to tu z infrastrukturą ładowania jest słabo i ona się najprawdopodobniej nie poprawia, więc oni musieliby działać głównie w oparciu o ładowarki, które są miastach i i tych ładowarek jest mało – komentował Wojciech Drzewiecki.
Ekspert podkreślał jednak, że sytuacja jest dynamiczna. Jego zdaniem, stacji ładowania powstaje coraz więcej i “gonimy” kraje Europy Zachodniej, które pod tym względem są bardziej zaawansowane.
Salak zapytał prezesa Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego, czy samochody elektryczne zdominują polski rynek motoryzacyjny do końca lat 20. tego stulecia. Zdaniem eksperta szanse na to są niskie.
Polski rynek pod tym względem jest specyficzny, bo nie lubimy, jak nam ktoś coś narzuca. Więc myślę, że wciąż będziemy starali się kupować auta z napędem spalinowym – stwierdził rozmówca Piotra Salaka.
Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego udziały elektryków będą rosły – m.in. za sprawą zmieniającej się oferty.
Jak twierdził gość rozmowy, przeszkodą dla polskiego klienta jest głównie cena. W przypadku polskiego rynku średnia cena takich aut sprzedawanych – mówię o samochodach elektrycznych – przekracza poziom 260 tysięcy. To nie jest cena, która pasuje do polskiego portfela. Dopóki nie będzie aut w niższych segmentach, zainteresowanie i rynek będzie się rozwijał tylko i wyłącznie w oparciu o klienta instytucjonalnego – dodawał ekspert.
Opracowanie: Jakub Kulig
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS