Deficyt budżetowy na 2025 rok w wysokości 289 mld zł jest zgodny z oczekiwaniami rynkowymi, jeśli mnie liczyć zobowiązań – powiedział PAP ekspert ekonomiczny Banku Pekao SA Sebastian Roy. Wypowiedzieli się też inni eksperci.
Rząd w środę przyjął projekt budżetu państwa na rok 2025. Dochody budżetu państwa mają wynieść 632,6 mld zł, limit wydatków został ustalony na 921,6 mld zł a deficyt budżetu ma nie przekroczyć 289 mld zł.
Jak podało MF deficyt budżetu państwa na 2025 r. wyniesie 7,3 proc. PKB, ale w warunkach porównywalnych z ustawą budżetową na 2024 r. deficyt wyniósłby 180,8 mld zł, czyli 4,6 proc. PKB.
Ekonomista Banku Pekao zwrócił uwagę, że planowany deficyt budżetowy na 2025 rok w wysokości 289 mld zł jest zgodny z oczekiwaniami rynkowymi, jeśli nie liczyć ponad 60 mld zł zobowiązań przeniesionych do budżetu z BGK i Polskiego Funduszu Rozwoju.
W jego opinii limit zaplanowanych wydatków (921,6 mld zł) świadczy o tym, że w przyszłym roku nie czeka nas zaciskanie pasa. “Widać, że pozycja fiskalna jest raczej luźna, że nie mamy do czynienia z gwałtownym ścinaniem deficytu” – powiedział. Uznał, że świadczy o tym m.in. założony w budżecie 2025 wzrost potrzeb pożyczkowych państwa do poziomu ok. 366 mld zł, czyli o ponad 100 mld więcej niż w roku bieżącym. “Podczas konferencji prasowej zarówno premier Donald Tusk jak i minister finansów Andrzej Domański pokazywali głównie na co rząd będzie wydawał pieniądze, a nie na czym będzie oszczędzał” – wskazał.
Ekspert zwrócił uwagę na znaczący, w porównaniu z rokiem 2024 wzrost wydatków na obronność do 4,7 proc. PKB. Przypomniał, że przy wszczynaniu procedury nadmiernego deficytu Komisja Europejska wskazywała jeszcze w czerwcu br., że Polska planuje przeznaczać na zbrojenia ponad 4 proc. PKB dopiero w 2027-2028 roku. “Świadczy to o tym, że budżet na 2025 rok faktycznie będzie budżetem siły” – podsumował.
Ekonomista Pekao wskazał również, że zaplanowane przekierowanie 24,8 mld zł z budżetu państwa do samorządów jest zgodne z polityką wsparcia inwestycji, o której informował minister Domański. Zdaniem eksperta, dostęp do tych środków poprawi zdolność kredytową JST i może pobudzić ich apetyt na inwestycje.
Jak podało MF deficyt budżetu państwa na 2025 r. wyniesie 7,3 proc. PKB, ale w warunkach porównywalnych z ustawą budżetową na 2024 r. deficyt wyniósłby 180,8 mld zł, czyli 4,6 proc. PKB.
Konfederacja Lewiatan
“Same założenia makroekonomiczne do ustawy budżetowej w naszej ocenie są realne, to pewne novum po rządach PiS, gdzie te prognozy PKB, inflacji, wzrostu wynagrodzeń można było nazwać życzeniowymi. Dzisiejsze informacje, że rząd zmienia założenia po ich opublikowaniu rodzi wątpliwość co do samych dochodów. Podwyższanie prognozy inflacji z 4,1 proc. na 5 proc. ma po prostu uzasadniać wyższe dochody z VAT” – ocenił w komentarzu dla PAP ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka. Zaznaczył, że “może się okazać, że rząd chce jednak sztucznie zmniejszyć deficyt”.
Zielonka przypomniał, że tegoroczny budżet został odziedziczony po poprzednikach i uchwalony w praktycznie niezmienionym kształcie z powodu brak czasu. “Spodziewamy się jednak, że tegoroczny budżet będzie musiał być w pewnym stopniu znowelizowany. Nie dość, że budżet prawdopodobnie nie zostanie znowelizowany, to założenia nowego są dość mocno optymistyczne” – dodał ekspert.
Ocenił również, że w projekcie budżetu na 2025 r. “obronność staje się drugim covidem”. Jak stwierdził, co chwila dowiadujemy się o nowych zakupach sprzętu, “zamówieniach bez głębszej refleksji czy to są wydatki uzasadnione i konieczne”. “Rząd PiS wykorzystywał pandemię do uzasadniania wydatków. Wydatków, które w czasach kryzysu ciężko było kwestionować. To samo zaczyna się dziać z obronnością, której wydatki rosną bardzo szybko i ciężko powiedzieć, że są to wydatki transparentne” – stwierdził Zielonka.
Jego zdaniem jednak, Minister Finansów oraz cały rząd ma dużo poważniejszy problem – szczególnie w kontekście wyborów prezydenckich – tj. uruchomioną procedurę nadmiernego deficytu. Wynegocjowany z Komisją Europejską plan przewiduje dojście do redukcji deficytu do 15 października, a w zakładanej ścieżce dojścia do redukcji zadłużenia KE rekomenduje zmniejszenie wydatków socjalnych, co stanowi “poniekąd cios w politykę rządu, która częściowo jest kontynuacją polityki PiS”. Ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan dodał, że nadal nie jest znany czas, w jakim mamy dojść do granicy 3 proc. deficytu, a na tapet położone są dwa okresy – cztery lub siedem lat.
Zielonka ocenił również, że rząd ma obecnie co raz większe zapędy podatkowe. Chodzi tu m.in. o akcyzę na tytoń, podatek od nieruchomości i wzmożone kontrole skarbowe.
“Już dwa lata temu, postulowaliśmy konieczność zmian w ówczesnym programie 500+. Zmiany mające raz aktywizację zawodową kobiet, ale też dające dodatkowe wpływy do budżetu. Świadczenie powinno być uzależnione od tego czy rodzice dziecka są aktywni na rynku pracy przynajmniej w stopniu wynagrodzenia minimalnego. Jednocześnie z ograniczeniem kryterium dostępu od góry (duża część świadczenia jest pobierana przez osoby niepotrzebujące tego świadczenia)” – poinformował.
Dodał, że napięta sytuacja budżetowa stawia pod dużym znakiem zapytania także możliwość realizacji obietnic wyborczych, nawet w perspektywie całej kadencji Sejmu.
Ekonomista ING
“Jest to budżet trudnych wyborów, ale wydaje mi się, że wciąż mamy możliwości, aby go sfinansować – głównie krajowo, a po części zagranicznie” – ocenił w komentarzu dla PAP główny ekonomista ING BSK Rafał Benecki.
Zaznaczył, że Ministerstwo Finansów musi pogodzić “dwa rozbieżne kierunki” – czyli z jednej strony rekomendacje Komisji Europejskiej, aby stopniowo obniżać deficyt, a z drugiej potrzeby obronnościowe, które – jak ocenił – “są strategicznym wydatkiem i od którego zależy los kolejnych pokoleń w następnych dziesięcioleciach”. Dodał, że poza tym są jeszcze obietnice wyborcze – zarówno “te składane podczas kampanii wyborczej i te okrojone ostatnio”.
“Numerycznie my korygujemy te liczby MF. Naszym zdaniem rynkowo one nie wyglądają aż tak źle, jak wydaje się na pierwszy rzut oka, m.in. dlatego, że w budżecie centralnym, kasowym, jak również w potrzebach pożyczkowych netto ujęte są 63 mld zł na wykup obligacji PFR i BGK. To przekładanie z kieszeni do kieszeni, a nie nowa potrzeba pożyczkowa. Obligacje te zapadają w BGK i w PFR, ale jednocześnie rząd w to miejsce emituje nowe obligacje, co nie absorbuje tych 63 mld zł rynku” – poinformował.
Zdaniem Beneckiego, deficyt budżetu państwa nie wzrośnie zatem o 60 proc., a 23 proc., co oznacza wzrost ze 184 mld zł na ok. 226 mld zł, a nie na 289 mld zł. Dodał, że po uwzględnieniu przywrócenia wyższych dochodów samorządów, w warunkach porównywalnych deficyt budżetu państwa wyniesie 201 mld zł w porównaniu do 184 mld zł zaplanowanych na 2024 rok. “To wzrost o 9,2 proc. a nie o prawie 60 proc., jak wskazywałyby liczby bez korekt” – wyliczył główny ekonomista ING.
Zaznaczył, że podobnie sytuacja wygląda w przypadku potrzeb pożyczkowych, które teoretycznie rosną z 250 mld zł na 366 mld zł. Po skorygowaniu o kwoty dla BGK i PFR (wspomniane 63 mld zł), ten wzrost wynosiłby 20,5 proc., a nie 45 proc. Dodał, że po poprawce o wspomniane przekładanie pieniędzy z kieszeni do kieszeni potrzeby netto wynoszą 304 mld zł.
“Oczywiście w momencie, gdy są tak wielkie wydatki – pomimo, że niektóre z nich bardzo konieczne – pojawia się pytanie, jak to wszystko udźwigną rynki finansowe. To są bardzo duże potrzeby, najwyższe w historii. (…) Oceniamy, że MF wciąż ma bardzo dużo możliwości, w jaki sposób te potrzeby finansować. Resort ma obecnie 140 mld zł poduszki płynnościowej, może emitować dług zagraniczny, bo startuje z dosyć niskiego poziomu. Ten udział długu to jest 25 proc., a w przeszłości było nawet ponad 30 proc.” – zwrócił uwagę Benecki.
Zaznaczył, że emitowanie długu w walutach zagranicznych dla tak rozwiniętego kraju jak Polska, nie jest “komfortową sytuacją”, ale istnieje taka “przejściowa możliwość”. Wspomniał też o obecności “ogromnych oszczędności”, które lokują w sektorze bankowym Polacy. “One też mogą służyć jako finansowanie tych potrzeb pożyczkowych” – dodał.
Partia Konfederacja
Projekt budżetu na 2025 r. pokazuje całkowitą bezradność obecnej ekipy rządzącej w racjonalnym zarządzaniu finansami państwa – powiedział PAP Michał Wawer, poseł Konfederacji.
Zdaniem Wawera przedstawiony w środę projekt budżetu państwa na 2025 r. pokazuje “całkowitą bezradność obecnej ekipy rządzącej w racjonalnym zarządzaniu finansami państwa”.
“Pokazywanie projektu budżetu, który ma tak gigantyczny deficyt i tak gigantyczne koszty obsługi długu, dojeżdżając do ściany konstytucyjnego limitu zadłużenia, to próba wydawania pieniędzy, których się nie ma” – ocenił poseł Konfederacji.
Wawer, odnosząc się do planowanego przeznaczenia na obronność 4,7 proc. PKB, przyznał, że oszczędzanie na obronności nie wchodzi w grę, jednak trzeba wtedy oszczędzać na wszystkim innym – “w pierwszej kolejności na polityce socjalnej i finansowaniu cudzoziemców”. “Nie da się kupować wszystkiego, na co miałoby się ochotę i co uważałoby się za potrzebne” – dodał.
Wstępne doniesienia, wedle których w budżecie miałyby nie znaleźć się środki na kredyt 0 proc., Wawer ocenił jako “jedyną dobrą wiadomość”. “Minister finansów już wiele miesięcy temu powinien uderzyć pięścią w stół i powiedzieć, że na takie rzeczy po prostu nie ma pieniędzy” – powiedział poseł.
Trzecia Droga
Poseł Marek Sawicki (PSL-TD) pytany przez PAP o projekt budżetu stwierdził, że z niepokojem patrzy na to, w jakim stanie finansowym jest państwo polskie po ośmiu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości. W jego ocenie, skonstruowanie budżetu w momencie, kiedy mamy ogromne wydatki obejmujące fundusze utworzone poza budżetem, gdzie – jak mówił – za rządów PiS-u przynajmniej połowa środków publicznych była wyprowadzona poza budżet “sprawia, że zebranie tego do kupy jest bardzo trudne”.
Zdaniem posła PSL, trzeba postawić na przedsiębiorców i rozwijać przedsiębiorczość, by móc “wyprowadzić kraj z nadmiernego deficytu”. “Bo, sytuacja w której 100 mld zł przeznaczamy na obsługę funduszy będących poza budżetem, jest chora” – powiedział Sawicki. Wyjaśnił, że chodzi mu na przykład o fundusz Covid-19, czy PFR (Polski Fundusz Rozwoju).
Według Sawickiego projekt budżetu na przyszły rok “na pewno będzie jeszcze w Sejmie mocno dyskutowany i modyfikowany, bo zagrożeń dla tego budżetu jest dookoła naprawdę dużo”.
Pytany o składkę zdrowotną, poseł PSL odparł, że ten temat nie był przez premiera i ministra finansów na konferencji szczegółowo wyjaśniony. “Natomiast nie będzie to to czego oczekiwało Polskie Stronnictwo Ludowe, czy czego oczekiwała Polska 2050, bo to jest zawsze kompromis, nikt nie jest z niego zadowolony” – podkreślił Sawicki.
Dopytywany o projekt mieszkaniowy tzw. kredyt 0 proc. przygotowany przez ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Paszyka (PSL) i zapowiedź minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, że w budżecie na ten projekt nie znalazły się środki, Sawicki odparł, że “akurat na szczęście nie ta pani minister decyduje o budżecie”.
“Premier Donald Tusk dziękując ministrowi finansów oraz ministrowi obrony narodowej zwrócił też uwagę, że pozostali ministrowie wykazali dużą wyrozumiałość i dyscyplinę, czyli to, co mówiła pani Pełczyńska-Nałęcz traktuję jako jej prywatną wypowiedź, bo jako minister odpowiedzialny za fundusze unijne i za realizację budżetu akurat w tej sprawie się myli” – stwierdził Sawicki.
ewes/ drag/
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS