W środowy poranek 8 lutego 1587 roku w murach zamku Fotheringhay, oddalonego o około 120 kilometrów od Londynu, zgromadził się tłum angielskich i szkockich możnych. Przybyli, by zobaczyć egzekucję Marii Stuart. Wydarzenie zostało skrupulatnie zaplanowane, ale niemal wszystko poszło nie tak, jak zakładano.
Mistrzowski spektakl Marii Stuart
Pierwsze problemy pojawiły się zaraz po odczytaniu nakazu egzekucji. Otóż, jak pisze John Guy w książce “Maria królowa Szkotów. Prawdziwa historia Marii Stuart”, słynący z talentów krasomówczych doktor Richard Fletcher, jeden z ulubionych kaznodziejów królowej Elżbiety, miał:
“(…) wygłosić konwencjonalne ‘napomnienie’, ostro krytykujące zdradziecką przynależność Marii do Kościoła katolickiego. (…) lecz jego ‘napomnienie’ okazało się wielkim niewypałem. Kazanie, które usiłował wygłosić – gdyż dokładnie takiego określenia trzeba tu użyć – było największym faux pas w jego karierze, kiedy bowiem nadszedł czas na przemowę, Fletcher zaczął się nerwowo jąkać”.
Efekt był taki, że zniecierpliwiona Maria ostentacyjnie mu przerwała i nie pozwoliła dokończyć przemowy. Później było zaś tylko gorzej. Królowa odmówiła modlitwę po łacinie, a następnie po angielsku. W jej trakcie “zaczęła prosić świętych o modlitwę za swoją duszę i o to, żeby Bóg w swym wielkim miłosierdziu i dobroci oddalił swe plagi od tej wyspy głupców”.
Nawet u stóp szafotu królowa Szkotów nie zamierzała być potulną ofiarą. Odegrała swoją rolę mistrzowsko: jak słusznie zauważa John Guy, “upokarzając Fletchera, Maria odniosła zwycięstwo propagandowe, które wywołało szeroki oddźwięk w całej katolickiej części Europy”.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj również: Alfred Kinsey. Zwykły podglądacz czy ojciec rewolucji seksualnej?
Suknia w kolorze zaschniętej krwi
Teraz nadeszła pora na egzekucję. Zanim jednak królowa położyła głowę pod katowski topór, zdjęto z niej czarną, wierzchnią odzież. Gdy to nastąpiło okazało się, że pod spodem miała aksamitną suknię w rdzawym kolorze, przywodzącym na myśl zaschniętą krew.
W liturgii Kościoła katolickiego była to barwa zarezerwowana dla męczenników. “Ten widok był tak melodramatyczny i zarazem na tyle odrażający dla hrabiów, że pominęli wszelkie wzmianki na ten temat w oficjalnym raporcie dla Tajnej Rady” – podkreśla autor Marii królowej Szkotów.
Po tej demonstracji Maria uklęknęła i położyła głowę na pieńku. Zawiązano jej oczy. Liczyła zapewne na szybką i bezbolesną śmierć. Jednak zdenerwowany kat nie stanął na wysokości zadania. Jak czytamy w książce Johna Guya:
“Powinien był ściąć skazanej głowę za jednym zamachem, ale napięcie było zbyt wielkie nawet dla najbardziej doświadczonego specjalisty w Anglii, a w efekcie za pierwszym razem źle wymierzył. Trafił w to miejsce, gdzie znajdował się węzeł przepaski na oczy, a więc ostrze topora zamiast w szyję wbiło się w tył głowy”.
“Według jednego opisu Maria zrobiła bardzo niewiele hałasu, ale zgodnie z kolejnym krzyknęła w bólu: ‘Panie Jezu, przyjmij moją duszę!’. Drugi cios przeciął jej szyję, ale nie w całości, i kat musiał rozrąbywać resztę ścięgien, używając topora jak tasaka. W końcu jednak podniósł głowę zabitej i zawołał: ‘Boże, chroń królową!'”.Głowa potoczyła się w kierunku widowni
Nie był to koniec makabrycznych scen tego dnia. Na widownię czekała jeszcze jedna niespodzianka bowiem “gdy kat trzymał odciętą głowę, kasztanowe loki i biały czepek nagle od niej odpadły. Iluzja monarszego autorytetu całkowicie się rozwiała”.
Okazało się, że mistrz małodobry w ręku trzymał “tylko garść włosów, a sama głowa spadła na podłogę i potoczyła się niczym niekształtna piłka w kierunku widzów, którzy dostrzegli, że jest bardzo siwa i niemal łysa.” Jak podaje John Guy:
“Zgromadzenie oniemiało, aż w końcu hrabiemu Shrewsbury puściły nerwy i rozpłakał się. (…) Finał widowiska był jednak zbyt makabryczny, a katharsis przygnębiające. Nawet w teatrach londyńskich, gdzie właśnie zapanowała moda na ‘tragedie zemsty’ (revenge plays), nigdy nie widziano niczego podobnego”.
Czytaj także: Matka, która powiesiła własne dzieci. Historia Marianny Dolińskiej
Egzekucja Marii pociągnęła za sobą jeszcze jedną ofiarę. Gdy pomocnicy kata rozbierali ciało, aby spalić ubrania monarchini, jeden z nich zauważył, że:
“(…) ulubiony piesek królowej rasy skye terrier przedostał się na podium, ukryty w fałdach jej halki. Kiedy go wypatrzono, zaczął biegać wokół i wyć żałośnie, a w końcu ułożył się w rosnącej kałuży krwi, która uformowała się pomiędzy odciętą głową a korpusem jego pani.
Ponieważ nie dawało się go skłonić do zeskoczenia z szafotu, został zabrany siłą i umyty. Nie chciał potem przyjmować jedzenia, a według wersji jednej ze służących Marii niedługo później zdechł”.
Bibliografia
John Guy, Maria królowa Szkotów. Prawdziwa historia Marii Stuart, Wydawnictwo NieZwykłe 2019
Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: [email protected].
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS